MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przychodnie dostaną dotacje. Jeśli uda się im złożyć wniosek

Agata Sawczenko
pixabay.com
Przychodnie mogą zdobyć pieniądze na zakup sprzętu czy remont. Ale pierwszego dnia naboru wniosków zawiesił się system, a chwilę później NFZ zmienił zasady. - Tak się nie robi - mówią lekarze.

- Od lat byliśmy dyskryminowani - podkreśla Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna i kierowniczka jednej z przychodni w Białymstoku. - Konkursy i nabory zawsze były skierowane do dużych jednostek, szpitali. My, lekarze rodzinni, nigdy nie mieliśmy szans na zdobycie funduszy na sprzęt. Teraz tę szansę dostaliśmy, ale znów coś nie wyszło.

Chodzi o program FEnIKS. W jego ramach na wsparcie przychodni podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) są 2 mld zł, w obecnej transzy - 180 mln zł. Lekarze rodzinni mogą przeznaczyć dotacje na remont przychodni czy zakup urządzeń, na które bez pomocy finansowej raczej nie mieliby szans, np. aparatów USG.

Joanna Zabielska-Cieciuch: Nie każdy pacjent z COVID-19 wymaga wizyty u lekarza

- W POZ nie tylko wypisujemy recepty czy wystawiamy skierowania. Weszła chociażby opieka koordynowana, mamy szerszy zakres badań diagnostycznych obrazowych - mówi Bartosz Pędziński, lekarz rodzinny z Łomży, który prowadzi w mieście sieć przychodni.

- W założeniach projekt miał wspomóc przede wszystkim małe wiejskie przychodnie. Jednak niewielu lekarzy tam pracujących zdecydowało się aplikować - zauważa Joanna Zabielska-Cieciuch. - Po podpisaniu umowy jest rok, by kupić sprzęt i rozliczyć się z dotacji. Później przez pięć lat trzeba dokumentować, że ze sprzętu się korzysta. Jeśli nie - dotację trzeba będzie zwrócić. Lekarze rodzinni w małych miejscowościach to często ludzie w wieku emerytalnym. Ciężko im przewidzieć, co się wydarzy w ciągu pięciu lat. Oczywiście, można znaleźć następcę do prowadzenia przychodni. Ale jeśli się to nie uda, to emeryturę trzeba będzie zacząć od zwrotu dotacji - wyjaśnia.

To właśnie dlatego z FEnIKS-a chcą korzystać głównie kierownicy większych przychodni. Do składania wniosków przygotowywali się od dawna. Jak informuje Porozumienie Zielonogórskie, zrzeszające lekarzy rodzinnych w całej Polsce, od wielu tygodni lekarze POZ uczestniczyli w szkoleniach, analizowali potrzeby swoich praktyk i szacowali koszty zakupów.

Na odrę nie jesteśmy odporni, bo zbyt mało osób się szczepi

Niestety, w ubiegły poniedziałek, gdy rozpoczął się nabór, okazało się, że nie jest tak, jak być powinno. Po pierwsze - już po kilkudziesięciu minutach okazało się, że pula środków przeznaczona na to „rozdanie” wyczerpała się. Po drugie - tak dużo osób chciało złożyć wnioski, że serwery NFZ nie działały dobrze, co uniemożliwiło wielu chętnym ubieganie się o dotacje.

- Zalogowało się kilka tysięcy osób, a ponieważ portal nie działał poprawnie, te osoby wciąż odświeżały stronę. Serwery tego nie wytrzymały - relacjonuje Zabielska-Cieciuch. - Właśnie składam wniosek po raz kolejny - dodaje.

Można to zrobić, ponieważ NFZ zmienił zasady i nie obowiązuje już „kto pierwszy, ten lepszy”.

- Generalną zasadą jest, że w trakcie postępowania reguł się nie zmienia. A jeśli już, to ze stosownym wyprzedzeniem. A tu zmiany działy się z godziny na godzinę - podkreśla Bartosz Pędziński.

NFZ jednak zrobił inaczej. I dlatego lekarze wciąż składają nowe wnioski. Jednak kłopoty nie skończyły się. Jak mówi kierowniczka białostockiej przychodni, wielu lekarzom udało się złożyć wnioski o tę samą dotację kilkukrotnie - niestety, w każdym jest jakiś błąd, jakiejś odpowiedzi system bowiem nie akceptuje. Z aplikacji znikają wybrane punkty dotyczące zapotrzebowania, np. na sprzęt medyczny czy informatyczny.

Pędziński przyznaje, że nie składał wniosków w tym naborze, ponieważ przewidywał, że mogą być kłopoty.

- Nie rozumiem, dlaczego była przygotowywana nowa platforma. Są przecież już sprawdzone, dobrze działające portale - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nagroda Nobla w dziedzinie medycyny przyznana

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny