Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Mystkowski zagrał mecz życia. A jednak istnieje życie bez Daniego Quintany (zdjęcia)

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Hiszpana Daniego Quintrany nie zobaczymy już w żółto-czerwonych barwach. Na szczęście jagiellończycy udowodnili, że potrafią wygrywać także bez niego, co pokazał m.in. mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała (4:2).
Hiszpana Daniego Quintrany nie zobaczymy już w żółto-czerwonych barwach. Na szczęście jagiellończycy udowodnili, że potrafią wygrywać także bez niego, co pokazał m.in. mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała (4:2). Archiwum
Zwycięstwo żółto-czerwonych nad Podbeskidziem Bielsko-Biała było pierwszym w tym sezonie ekstraklasy, odniesionym bez Daniego Quintany.

[galeria_glowna]
Hiszpan był dotychczas niemal talizmanem białostockiego zespołu, od którego uzależniona była nie tylko gra ofensywna, ale też wyniki. Dlatego jego transfer do Arabii Saudyjskiej zasiał wątpliwości, czy uda się tę lukę wypełnić.

- To było bardzo ważne zwycięstwo dla nas, bo zawodnicy przekonali się, że można grać i wygrywać bez Quintany - przyznaje Michał Probierz, trener Jagiellonii.

O tym, jak ważną rolę pełnił Hiszpan w jego zespole świadczą statystyki. Odkąd Dani trafił do Białegostoku, czyli w połowie sezonu 2012/2013, Jaga nie potrafiła zapisać kompletu punktów na swoje konto, grając bez niego. W poprzednim sezonie zabrakło go w dwóch spotkaniach ligowych - z Piastem Gliwice (1:2) i Cracovią Kraków (2:2). W obecnym nie uczestniczył (nie licząc ostatniego meczu z Podbeskidziem) w trzech potyczkach z Legią Warszawa (0:3), Śląskiem Wrocław (1:3) oraz Górnikiem Łęczna (0:0).

- Dani to jest zawodnik, który potrafi robić przewagę. Życzę mu jak najlepiej, niech mu się wiedzie w nowym klubie - mówi kapitan Jagi Rafał Grzyb. - Myślę, że damy radę jakoś go zastąpić. Mamy w zespole kilku zawodników, że wymienię tylko Przemka Mystkowskiego, który już z Podbeskidziem pokazał, na co go stać - dodaje.

To właśnie na Mystkowskiego najczęściej wskazują inni zawodnicy żółto-czerwonych, widząc w nim następcę Quintany. Młody pomocnik, który w kwietniu dopiero skończył 16 lat, rzeczywiście zagrał przeciwko Góralom dobre spotkanie, które okrasił dwiema asystami. Sam zainteresowany na razie jednak z dystansem podchodzi do tematu.

- Do Daniego jeszcze bardzo dużo mi brakuje. To niesamowity piłkarz i cieszę się, że miałem przynajmniej okazję podpatrywać go na wspólnych treningach. Bardzo dużo nauczyłem się od niego - przyznaje Mystkowski.

Rzeczywiście, jego asysta przy golu na 2:0 była dokładnie z gatunku tych, jakie dotychczas posyłał Hiszpan. Nie można jednak zapominać, że młody wiek Mystkowskiego niesie za sobą też pewne ograniczenia. Fizyczne - walka na poziomie ekstraklasy to coś zupełnie innego niż rywalizacja z rówieśnikami - oraz mentalne (efekt tzw. wody sodowej).

- Nie jestem z tych, co mają jakieś problemy z głową i spokojnie podchodzę do tego wszystkiego - zapewnia Mystkowski, który wie, że jeszcze nie wszystko w jego grze było doskonałe. - Zdaję sobie sprawę, że oprócz tych asyst, miałem też kilka błędów. Poza tym, zawsze może być lepiej - zauważa.

Tę opinię potwierdza też Rafał Grzyb, który wierzy, że talent młodego piłkarza będzie się rozwijał prawidłowo.

- Przemek jest bardzo dobrze poukładanym chłopakiem i myślę, że palma mu nie odbije - zapewnia kapitan Jagi.

Obok 16-latka, szansę na wypromowanie się wobec braku Quintany, dostanie zapewne wkrótce także Damian Kądzior. Młody pomocnik został m.in. z tą myślą sprowadzony latem z Motoru Lublin, do którego był wypożyczony. Na razie nie otrzymał jednak zbyt wielu okazji na grę, choć w okresie przygotowawczym udowadniał, że umie wiele.

- Jeśli nie znajdziemy zawodnika, który w pojedynkę zastąpi Daniego, to będziemy musieli zrobić to jako zespół. Wszyscy ciągniemy ten wózek o nazwie Jagiellonia, żeby był jak najwyżej w tabeli - zauważa Marek Wasiluk, obrońca białostockiego zespołu.

Na razie to wychodzi znakomicie, bo żółto-czerwoni na półmetku jesiennych zmagań zajmują szóste miejsce, tracąc do lidera tylko trzy punkty. Przed nimi jednak bardzo trudne spotkanie - już w piątek zmierzą się na wyjeździe z Wisłą Kraków (godz. 20.30). Nie wiadomo, czy do gry zdolny będzie do tego czasu Grzyb, który w spotkaniu z Podbeskidziem mocno zbił stopę i miał nawet problem z chodzeniem, nie mówiąc o bieganiu.

- Podejrzewam, że Rafał może do piątku się nie wykurować. Chyba, że nasz sztab medyczny dokona jakiegoś cudu i postawi go na nogi - uważa Probierz. - Może być tak, że na Wisłę trzeba będzie coś nowego wymyślić. W każdym razie, po tym meczu jest przerwa na spotkania reprezentacji. To dobra okazja, by dać piłkarzom trochę odpoczynku, bo ostatnio nie mieli go zbyt wiele - podkreśla.

Tymczasem w obozie najbliższego rywala jest dość nerwowo. Po przegranych derbach Krakowa i odpadnięciu w Pucharze Polski z Lechem Poznań na piłkarzy i trenera Wisły Franciszka Smudę spadła lawina krytyki. Nikt pod Wawelem nie dopuszcza nawet innego rozstrzygnięcia, niż pewne pokonanie w piątek Jagiellonii.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny