Przemysław Gulda pisze krótko i konkretnie. O szoku z porzucenia przez dziewczynę i o formie. Wiadomości wysłanej na Facebooku. Przez komunikator. Nie prosto w oczy. Bo nie kocha i już. Ona. Jego. A on pogrąża się w depresji. Owszem – stara się pracować, podróżować, ale nagle wybucha płaczem, trafia na ślady miejsc, gdzie byli szczęśliwi, przyjaciele mówią mu, że znajdzie inną. A on nie chce. Uparcie wierzy, że ona wróci.
Przemysław Gulda pisząc „kortyzol” zdaje się sam poddawać siebie formie autoterapii. Jednocześnie prowadzi rozważania o znaczeniu, a może micie współczesnej męskości. Czy facet może płakać? Przygląda się też zabójczej roli, jaką mogą odegrać media społecznościowe. Choć dano z nią nie jest od Facebooka dostanie kwiaty w rocznicę poznania się i ogłoszenia faktu w internecie. Chciałby zapomnieć, a tu taki cios. Bo jak wielu z nas, nie wyobraża sobie już bez Facebooka życia.
„Kortyzol” to z jednej strony książka bardzo osobista, bolesna, a z drugiej rzadki dziś ślad na piśmie, że można kochać bardzo mocno. I jeśli nawet to tylko literacka kreacja, mam wrażenie, że Przemysławowi Guldzie bardziej nawet uwierzą czytelniczki niż czytelnicy.
Q&A FABIJANSKI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?