Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedwojenna Młynowa leżała na skraju żydowskich Chanajek

Włodzimierz Jarmolik
W latach dwudziestych królem wśród złodziei z ul. Młynowej był Chaim Szepes. Cieszył dużym szacunkiem w swoim otoczeniu.
W latach dwudziestych królem wśród złodziei z ul. Młynowej był Chaim Szepes. Cieszył dużym szacunkiem w swoim otoczeniu. sxc.hu
Łączyła je z białostockim Kercelakiem, hałaśliwym zakątkiem Rynku Siennego. Nie zazdrościła jednak sławy złodziejskiej dzielnicy. Sama miała własnych fachowców.

Cała ówczesna Młynowa to blisko 80 numerów. Dla miejscowej policji ciekawe były szczególnie te z dwudziestką. Tutaj bowiem gnieździli się najaktywniejsi w różnych występkach indywidua. Przodowały dwa domy, pod numerami 24 i 28. Nic zatem dziwnego, że kiedy miała w mieście, a zwłaszcza w okolicach Chanajek, jakaś większa przewalanka, to tam właśnie kierowali swoje pierwsze kroki przodownicy z IV komisariatu czy agenci Ekspozytury Urzędu Śledczego.

W latach dwudziestych królem wśród złodziei z ul. Młynowej był Chaim Szepes. Cieszył dużym szacunkiem w swoim otoczeniu. Nic dziwnego, szlify włamywacza zdobył jeszcze za czasów cara Mikołaja II. Każdy młodziak startujący w przestępczej robocie chciał z nim pracować. Jednak Szepesa miała na oku także białostocka policja kryminalna. Kiedy latem 1922 roku wybierał się na rekonesans na ul. Polną, gdzie już wcześniej przyuważył zamożne mieszkanie, już na ul. Mińskiej został zatrzymany. Policjanci znaleźli przy nim narzędzia do otwierania kłódek i zamków, a także pusty worek na przewidywane łupy.
Po wyjściu z krótkotrwałego aresztu Chaim Szepes nie zamierzał spocząć na laurach. W sierpniu 1923 roku dostrzegł na Rynku Kościuszki pod 7. nowootwarty skład manufaktury. Dobrał sobie do spółki Kalmana Zilberblata i Jakuba Machaja, no i razem pozbawili handlowca Juchniewicza towaru na 500 mln marek. Ekspozytura Urzędu Śledczego jednak nie nie próżnowała. Złodzieje wpadli z częścią łupu. Szepes załapał znowu roczną odsiadkę.

Kiedy wyszedł na wolność, postanowił na krótko zmienić klimat. Miał znajomków w Grodnie, którzy zaproponowali mu robotę u siebie. Na początku 1925 roku nasz Chaim z Młynowej znowu jednak znalazł się w tarapatach. Nie udała mu się kradzież biżuterii w domu zamożnego, grodzieńskiego fabrykanta. Kolejne półtora roku trzeba było więc spędzić w mało przytulnej i przepełnionej celi więzienia przy ul. Baranowickiej.

Kiedy jednak Szepes wyszedł tylko na wolność, mieszkania w Białymstoku znowu znalazły się w dużym niebezpieczeństwie. Przekonał się o tym osobiście dr Emil Lew z ul. Jurowieckiej. Pewnego dnia, po powrocie do domu, nie znalazł swojego złotego zegarka oraz Złotego Krzyża Zasługi i innych odznak wojskowych. Wywiadowcy policyjni tradycyjnie udali się na ul. Młynową do Szepesa. Trafili dobrze.

W latach trzydziestych fachową pałeczkę po Chaimie Szepesie przejął Zawel Szuster (Młynowa 24). Dzielnie wspomagała go w złodziejskim procederze żona Chana. W zimowe dni i noce 1932 roku specjalnością Szustera stały się kradzieże drewna opałowego, węgla i nafty. Wychodził naprzeciw potrzebom mieszkańców Białegostoku. Towary te bowiem były wówczas usilnie poszukiwane. W końcu wpadł przy opróżnianiu składu Samuela Kapulskiego mieszczącego się przy ul. Angielskiej. Do aresztu trafił też Rubin Lach z Młynowej 8, który zasponsorował złodzieja i przejął od niego całą ukradzioną naftę do dalszej, zyskownej dystrybucji.

W tym czasie kiedy mąż poszedł za kratki Chana Szuster nie próżnowała. Założyły z Chaimem Winersztejnem spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, zajmującą się niby to skupowaniem od białostoczan starzyzny, czyli niepotrzebnej i mało zdatnej już do użytku odzieży. Chodzili więc po mieszkaniach, przeprowadzali złodziejski wywiad, a później, w stosownym momencie, dokonywali ordynarnego włamania.

Wydział Śledczy przy ul. Warszawskiej co i raz otrzymywał zawiadomienie o takich przypadkach. Wytypowano potencjalnych sprawców i zaczęła się żmudna inwigilacja. Chana Szuster była wśród podejrzanych. Na Młynowej pod 24. stale pojawiali się policjanci w mundurze i po cywilnemu. W końcu udało się złapać złodziejską parkę na gorącym uczynku. Nastąpiło to pod drzwiami mieszkania Judes Ladelskiej przy ul. Jurowieckiej 9. Chana ze wspólnikiem próbowali uciekać rzucając policjantom w twarz gruby pęk wytrychów. Nie na wiele jednak to się zdało. Wkrótce sąd podsumował ich niecną działalność i wymierzył stosowną karę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny