Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedszkole Tęczowe nr 12 przy ul. Podleśnej: Salmonella. Sanepid twierdzi, że to nie epidemia

Magdalena Kuźmiuk
Staramy się zapewnić jak najbezpieczniejsze warunki, żeby bakterie tak się nie przenosiły - zapewnia Joanna Laskowska, dyrektorka Tęczowego przedszkola. - Mamy wprowadzony reżim sanitarny. Wszystko, co dajemy dzieciom do jedzenia, jest gotowane. Nic surowego. Upraliśmy wszystkie dywany, pluszowe zabawki.
Staramy się zapewnić jak najbezpieczniejsze warunki, żeby bakterie tak się nie przenosiły - zapewnia Joanna Laskowska, dyrektorka Tęczowego przedszkola. - Mamy wprowadzony reżim sanitarny. Wszystko, co dajemy dzieciom do jedzenia, jest gotowane. Nic surowego. Upraliśmy wszystkie dywany, pluszowe zabawki. Andrzej Zgiet
W przedszkolu Tęczowym przy ul. Podleśnej w Białymstoku zachorowało już kilkoro dzieci i pięcioro pracowników. Sanepid zdecydował o wprowadzeniu tam reżimu sanitarnego. Na obecność bakterii przebadane będą wszystkie dzieci i cały personel.
Rodzice zaniepokoili się, gdy pod koniec ubiegłego tygodnia w przedszkolu pojawiła się informacja o salmonelli.
Rodzice zaniepokoili się, gdy pod koniec ubiegłego tygodnia w przedszkolu pojawiła się informacja o salmonelli.

Rodzice zaniepokoili się, gdy pod koniec ubiegłego tygodnia w przedszkolu pojawiła się informacja o salmonelli.

O salmonelli dowiedzieliśmy się dopiero w piątek, choć dzieci już od wtorku myły ręce płynem dezynfekującym. Personel więc już wtedy wiedział o bakterii. Dlaczego wcześniej nas nie poinformowano o przyczynie wprowadzenia takiego środka ostrożności? - pyta zdenerwowana mama jednego z przedszkolaków.

To ona zaalarmowała o rosnącej liczbie przypadków salmonellozy w białostockim przedszkolu nr 12 przy ulicy Podleśnej. Rodzice boją się posyłać tam dzieci. Sanepid, który wprowadził już w Tęczowym reżim sanitarny, nie chce mówić konkretnie, ile dzieci jest chorych. Badania przeszło już około 50 maluchów z dwóch grup, gdzie wykryto chorobę.

- Już mamy kilka wyników dodatnich, dlatego przebadane będą wszystkie dzieci i cały personel. Może to stwarzać wrażenie, że mamy do czynienia z epidemią. Uspokajamy jednak, że to normalna procedura. Badania są właśnie po to, by zapobiec szerzeniu się zachorowań - mówi Maria Aksiucik, szefowa białostockiego sanepidu.
By potwierdzić lub wykluczyć chorobę, potrzeba trzykrotnego powtórzenia badań. Wiadomo, że oprócz dzieci, zakażonych jest pięciu pracowników przedszkola, w tym czworo z kuchni. Zostali już odsunięci od pracy.
Joanna Laskowska, dyrektorka Tęczowego przedszkola, przyznaje, że już od grudnia wiele maluchów miało objawy przypominające grypę żołądkową. - Do tej pory nie było u nas sytuacji, że wykryto aż tyle zakażeń. Nie wiemy, co jest ich źródłem. Nie wydaje mi się, że leży ono w jedzeniu - zastanawia się Joanna Laskowska.

Sanepid zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą. Rodzice dostali specjalne pojemniki na próbki, by zbadać dzieci. Placówka działa normalnie. - Nie dajemy maluchom nic surowego. Codziennie myjemy zabawki. Zdjęliśmy i upraliśmy wszystkie dywany. Staramy się zapewnić jak najbezpieczniejsze warunki, żeby bakterie się nie przenosiły - zapewnia dyrektorka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny