Przedstawiciele Protestu Branży Drzewnej przekazali RDLP w Białymstoku ponad 2000 opinii do konsultacji w sprawie obszaru moratorium

Od 15 lipca br. trwają konsultacje społeczne w sprawie propozycji aktualizacji styczniowego moratorium. Decyzja minister klimatu i środowiska z 8 stycznia br. wprowadziła półroczny zakaz i ograniczenia pozyskiwania drewna w dziewięciu lokalizacjach w kraju. Dotyczyła 94 tys. ha lasów położonych na terenie 28 nadleśnictw. Przed upływem pół roku ministerstwo przedłużyło zakaz, polecając jednocześnie, by Lasy Państwowe zaproponowały aktualizację objętych nim terenów. Leśnicy przygotowali taką propozycję i to ona jest przedmiotem obecnych konsultacji.

Do konsultacji włączył się Protest Branży Drzewnej. Jego przedstawiciele zebrali ponad 2000 pism. Podkreślają, że jest to głos lokalnej społeczności, która związana jest z lasami od wielu lat.

To jest głos ludzi, którzy tu mieszkają. Zrozumcie, że my tu mieszkamy i my tu pracujemy. Ktoś, kto jest daleko, decyduje o nas. O tym, co mamy robić. To jest tragedia - zaznaczyła Halina Karpowicz.

Obawiają się, że organizacje ekologiczne niezwiązane z regionem wpłyną na wynik konsultacji.

Greenpeace zrobiło stronę do wysyłania gotowych pism. Kilkoma kliknięciami mogą wysłać pismo. Nie wiadomo skąd ci ludzie są. My staramy się robić to rzetelnie i uczciwie - powiedział przedstawiciel branży drzewnej Dariusz Wysocki.

W treści oświadczeń jest nasz sprzeciw co do sposobu wprowadzania ograniczeń, do nieuczciwych praktyk ministerstwa. Domagamy się prawdziwego dialogu - mówił Andrzej Karpowicz.

Jednocześnie mają mieszane uczucia co do konsultacji.

Nie zgadzamy się z pomysłami ministerstwa. Uważamy, że konsultacje są fikcją. Tak samo Lasy Państwowe czują presję ministerstwa i uważamy, że nie mogą swobodnie wypowiadać się na temat propozycji swoich i ministerstwa - powiedział Bartosz Masiewicz prowadzący zakład usług leśny w Puszczy Augustowskiej.

Przedsiębiorcy podkreślają, że robią wszystko, aby ich firmy przetrwały.

Te konsultacje nie wiem, czy coś dadzą. Staramy się utrzymać miejsca pracy. Lasy Państwowe starają się zminimalizować straty, które ponosimy, ale widać, że ministerstwa nie obchodzi to, że ktoś może stracić dorobek całego życia. Osobiście prowadzę firmę od ponad 25 lat. Z lasami związany jestem od ponad 30 lat. Przyszłość jest bardzo niepewna. Zobaczymy, co będzie - powiedział Dariusz Wysocki.

Przedstawiciele branży drzewnej podkreślają, że ich sytuacja pogarsza się z dnia na dzień.

W tej chwili w Nadleśnictwie Supraśl 18 firm zostaje bez pracy, ponieważ są ograniczenia. Nadleśnictwo nie ma pieniędzy, żeby nam zapłacić drugi raz za pielęgnacje. Wszyscy stoimy. W jednym tylko nadleśnictwie stoi 18 zakładów, które zatrudniają około 100 osób. Mój mąż w swojej firmie musiał pożegnać 10 osób, bo ja już nie mam dla nich pracy w tej chwili. Co będzie dalej? - pyta się Halina Karpowicz.

Od 15 lipca do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku wpłynęło w formie elektronicznej blisko 3000 uwag. Do tego dochodzi około pięć paczek oświadczeń w formie tradycyjnej.

Ten głos społeczny jest ogromny. Na tym nam też zależało. Chcieliśmy poznać zarówno głos organizacji pozarządowych, branży leśnej, zakładów usług leśnych, jak i całego społeczeństwa - powiedziała rzeczniczka RDLP w Białymstoku Ewelina Szklarzewska.

Konsultacje trwają do 4 sierpnia.

Uwagi, które do nas wpłynęły, będziemy technicznie agregować. Jest to ogromna ilość. To, co dalej, czyli oceny, decyzje są w rękach decydentów, czyli Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku 30 września opublikuje raport z konsultacji, aby społeczeństwo dowiedziało się ile tych głosów społecznych wpłynęło i przekaże je do ministerstwa - poinformowała rzeczniczka.

Uwagi przyjmowane są pisemnie na adres: [email protected] bądź pocztą tradycyjną.

Zobacz też:Ogólnopolski protest leśników w Białymstoku. Leśnicy zarzucają ministerstwu nieprofesjonalne działania. Domagają się dymisji ministrów