Od 2018 do 2021 roku płace na uczelniach miały wzrosnąć o 30 proc. W ciągu dwóch lat te płace realnie wzrosły jednak jedynie o 13 proc. Podwyżek nie było w mijającym roku, nie są zaplanowane również na przyszły rok. W związku z tym, w całym kraju już na początku grudnia rozpoczął się protest pracowników akademickich.
- Żądamy czegoś, co nie jest jakimś dziwnym wymysłem naszego środowiska. To żądanie dotrzymania obietnicy złożonej przez ministra Gowina w imieniu rządu, który dalej rządzi. To wyraz dbałości o przyszłość polski, o edukację i naukę - mówi Maciej Karczewski, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego na UwB.
W poniedziałek (20.12) o godzinie 12 na wielu uczelnia w kraju odbyła się akcja protestacyjna. Dołączył do niej m.in. Uniwersytet w Białymstoku. Na balkonie wydziału uczelni przy placu NZS pojawili się przedstawiciele trzech związków zawodowych, które zdecydowały się połączyć swoje siły - NSZZ ,,Solidarność", ZNP I ZZBIPB "Bibliotekarze Polscy". W otoczeniu związkowych flag i wielkiego banera, mówili głośno o swoich postulatach.
Związkowcy podkreślają przede wszystkim konieczność systemowego wzrostu finansowania szkolnictwa wyższego i nauki z budżetu państwa. Jak zaznaczają, nie da się gonić zagranicznych uczelni (jako przykład podają Niemcy, gdzie na szkolnictwo wyższe przeznaczane jest 4 proc. z budżetu państwa), z polskimi 0,3 proc.
- Jesteśmy dalecy od średniej w Unii Europejskiej. A chcemy jak najlepiej uczyć i dawać Polsce jak najlepszą przyszłość. Każda złotówka zainwestowana w naukę i szkolnictwo wyższe, da długofalowy zwrot - zapewnia Karczewski.
Protestujący wnioskują o podniesienie pensji profesorskiej do 9 tys. zł brutto i powiązania z nią wynagrodzeń pozostałych pracowników uczelni. Zwracają uwagę na zaniedbania w zakresie wynagrodzeń dotyczą całej społeczności akademickiej - pracowników będących nauczycielami akademickimi, ale także tych, którzy nimi nie są.
- W Ustawie 2.0 zostaliśmy całkowicie pominięci. Nie ma tam ani słowa o naszych wynagrodzeniach czy o drodze awansu. Podlegamy wyłącznie ustawie o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. I obecnie mamy sytuację, że większość pracowników nie będących nauczycielami, zarabia tę minimalną krajową lub kilkanaście procent powyżej. A mówimy tu osobach z wyższym wykształceniem, z kwalifikacjami. To bibliotekarze, pracownicy naukowo-techniczni, informatycy, programiści czy specjaliści administracji - Agnieszka Gryka ze ZZBIPB "Bibliotekarze Polscy".
W kraju słychać głosy, o planach blokowania sesji egzaminacyjnych, czy nawet rekrutacji na uczelni. Związkowcy z UwB liczą jednak, że nie będzie trzeba sięgać po aż tak radykalne kroki.
- To byłaby ostateczność. Ani studenci, ani pracownicy nie są przecież winni tej sytuacji. Takie działania uderzyłyby nie w rząd, który podejmuje błędne i szkodliwe decyzje, ale właśnie w członków społeczności akademickiej - mówi Barbara Olech, przewodnicząca "Solidarności" na UwB. - Chcemy pokazać rządzącym, że mamy dobrą pamięć i byliśmy bardzo cierpliwi. Jesteśmy tą grupą zawodową, która nie wyjdzie na ulice, nie będzie palić opon... Lecz to od nas zależy, jaki będzie kształt przyszłego społeczeństwa. I chcielibyśmy, by wszyscy o tym pamiętali, przede wszystkim rządzący.
Zobacz też:
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?