Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pronar Zeto Astwa AZS Białystok. Za wcześnie na panikę

Tomasz Dworzańczyk
Trener Wiesław Czaja podczas meczu w Bydgoszczy przekazywał swoim podopiecznym wiele cennych uwag, ale nie wystarczyło to do wygrania choćby jednego seta
Trener Wiesław Czaja podczas meczu w Bydgoszczy przekazywał swoim podopiecznym wiele cennych uwag, ale nie wystarczyło to do wygrania choćby jednego seta Fot. Tytus Żmijewski, "Gazeta Pomorska”
Nie ma co ukrywać, nie jesteśmy należycie przygotowane do sezonu i fizycznie nie czujemy się najlepiej. Ale po jednej porażce nie wolno nas skazywać od razu na degradację - mówi Joanna Szeszko, kapitan Pronaru Zeto Astwy AZS Białystok.

Inauguracja Plus Ligi Kobiet w wykonaniu białostoczanek była daleka od wymarzonej. Akademiczki nie wygrały w Bydgoszczy z Centrostalem żadnego seta, mało tego, w jednej z przegranych partii zdobyły ledwie dziewięć punktów.

- Na pewno chluby nam to nie przynosi, ale nie ma co robić tragedii. Mamy młody i w większości niedoświadczony zespół, więc to normalne, że stres związany z występami w ekstraklasie jest widoczny - kontynuuje Szeszko. - Poza tym, wiele dziewczyn dopiero dochodzi do zdrowia po kontuzjach, a kilka wciąż się leczy - wylicza.

Na efekty trzeba poczekać
Lista przyczyn, jakimi można byłoby tłumaczyć dotkliwą porażkę w Bydgoszczy, jest długa. Na pewno nie można obarczać nią trenera Wiesława Czaję, który objął zespół dzień przed pierwszym ligowym meczem.
- Dopiero poznaję się tak naprawdę z zawodniczkami i jeszcze nie wiem, na co którą stać - przyznaje Czaja. - Na efekty mojej pracy trzeba będzie trochę poczekać - powtarza trener.
Nie wiadomo, czy treningi nowego szkoleniowca zaprocentują już w najbliższy piątek, kiedy akademiczki podejmą MKS Dąbrowa Górnicza. Pewne jest jednak to, że nowy szkoleniowiec, w odróżnieniu od swojego poprzednika Albina Mojsy, może liczyć na zaufanie zespołu.
- Za wiele jeszcze nie można powiedzieć o metodach nowego trenera, ale już widać, że są one zupełnie inne - mówi Szeszko. - Także uwagi, które trener nam przekazywał podczas meczu w Bydgoszczy, świadczą o jego fachowości - dorzuca.
Wiele dobrego powinien przynieść powrót do drużyny pierwszej rozgrywającej białostoczanek Magdaleny Godos. 26-letnia zawodniczka trenuje już normalnie z zespołem, ale wciąż odczuwa ból po przebytej niedawno operacji ścięgna Achillesa.
- Mam nadzieję, że w piątek będę mogła pomóc koleżankom, ale to jeszcze nic pewnego - przyznaje Godos. - Może wystąpię kilka minut, żeby powoli oswajać się z rytmem meczowym i przełamać barierę psychiczną, która zawsze pojawia się po kontuzji - zastanawia się.
Decydujące zdanie co do występu naszej podstawowej rozgrywającej będzie miała nie tylko ona sama, ale także szkoleniowiec.
- Rozmawiałem z Magdą i wiem, że ma problemy ze skakaniem do bloku i przemieszczaniem się po boisku. Jeśli uznam, że jest za wcześnie na jej grę, to nie będę ryzykował - twierdzi Czaja.
Elena czeka na dokumenty
Wiele więc wskazuje na to, że w rolę głównej wystawiającej wcieli się ponownie rezerwowa libero - Paulina Gajewska. Druga rozgrywająca - Elena Berntowicz, nie dość że leczy kontuzję kciuka, to jeszcze nie uzyskała licencji na grę w polskiej lidze.
- Czekamy na certyfikat z białoruskiej federacji, który powinien przyjść lada chwila - zapewnia pełnomocnik zarządu białostockiego klubu Michał Cybulski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny