Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Promocyjna burza mózgów w białostockim magistracie. Dziewięć milionów do wydania.

Aneta Boruch
Magistrat już zarezerwował miejsca na reklamy w mediach, na billboardach i tablicach reklamowych, tzw. citylightach. Ale trzeba wymyślić to, co się na nich znajdzie.
Magistrat już zarezerwował miejsca na reklamy w mediach, na billboardach i tablicach reklamowych, tzw. citylightach. Ale trzeba wymyślić to, co się na nich znajdzie. Fot. Archiwum
Warto odciągnąć od bieżącej pracy kilka osób, posadzić w jednym miejscu i przeprowadzić burzę mózgów, która doprowadzi nas do jakiegoś efektu - mówi Krzysztof Karpieszuk, sekretarz miasta Białegostoku.

Obserwator: Prawdziwy już z Pana pierwszy sekretarz.

Krzysztof Karpieszuk: Jestem bardzo uczulony na punkcie pierwszego sekretarza. Niektórzy wiedząc o tym, specjalnie się nabijają i próbują mnie zdenerwować.

Nie nabijam się, ale po prostu po raz pierwszy ma Pan w ręku nie tylko dużą władzę, ale i dużą kasę. Czyli dziewięć milionów złotych na promocję miasta do rozdysponowania.

- Do rozdysponowania to, moim zdaniem, brzmi trochę pejoratywnie. Bo to wygląda tak: masz tu dziewięć milionów i je wydaj. A to zostało zaplanowane w budżecie w ubiegłym roku. Gdy był konstruowany i uchwalany, promocja nie była w mojej gestii. Oczywiście konsultowaliśmy się, bo pan prezydent już wcześniej zlecał mi zajmowanie się różnymi rzeczami związanymi z promocją.

Aspiracje dotyczące planów promocji zresztą były zdecydowanie większe. Ale wiemy, że trzeba je urealniać i z poziomu 11 milionów zostało to przykrojone.
Trzeba też pamiętać o tym, że część tych pieniędzy pójdzie na organizację świąt państwowych i innych imprez. Tak naprawdę tym budżetem my się dzielimy. To bardzo ważne, bo suma bardzo ładnie brzmi, a w ostateczności wygląda to trochę inaczej.

A jakie ma Pan pomysły na wypromowanie miasta? O suwalskim, czyli białym misiu, który stanie się ich maskotką, rozpisywały się już nawet media centralne.

- Biały miś w Suwałkach może i jest zasadny. Chociaż kiedy pracowałem w Czarnej Białostockiej, to na różnego rodzaju spotkaniach z pracownikami promocji miasta też spotykałem się z tezą, że po Białymstoku chodzą białe niedźwiedzie. Tak więc biały niedźwiedź generalnie do naszego regionu pasuje.
Ale my w swojej strategii marketingowej mamy trochę inne kierunki. We Wschodzącym Białymstoku mówi się m.in. o promocji poprzez kulturę, sport, poprzez działania, które w pozytywny, a nie pejoratywny sposób będą kojarzone z miastem.

W tym roku mamy do zrealizowania promocję poprzez zaistnienie w dziesięciu największych miastach Polski. Jak wiadomo, przetarg na linię kreacyjną (przekaz reklamowy - przyp. red.) został unieważniony. To clou, na którym ma się opierać nasza promocja w tym roku i latach następnych, zostanie wypracowane w najbliższym czasie przez biuro promocji.

Mamy nośniki, musimy opracować przekaz. I zrobią to pracownicy urzędu miejskiego. Pod względem logistycznym, artystycznym i graficznym.

Na samą linię kreacyjną mieliśmy przeznaczone pół miliona złotych. Te pieniądze zostaną zaoszczędzone. Gdy ta linia kreacyjna powstanie, zapytamy fachowców, czy nasz pomysł jest sensowny. Bo urzędnicy nie mają monopolu na rację.

Takie rozwiązanie akurat pojawiło się niechcący, bo naszą intencją było dostać gotowy produkt drogą przetargu. Ale jak wiadomo, firmy, czy to ze względów merytorycznych, czy formalnych, nie podołały temu zadaniu. Ogłaszając kolejny przetarg, ryzykowalibyśmy, że kampania nie zostanie zrealizowana w terminie.

Dlatego chyba warto odciągnąć od bieżącej pracy kilka osób, posadzić w jednym miejscu i przeprowadzić burzę mózgów, która doprowadzi nas do jakiegoś efektu.
Myślę, że to wychodzi naprzeciw oczekiwaniom radnych, podających przykład Olsztyna, który wypracował hasło promujące Warmię i Mazury.

Uchyli Pan rąbka tajemnicy, co zaproponujecie na tych billboardach?

- Teraz nie możemy. Bo jeżeli powiemy, w jaki sposób chcemy promować Białystok, to spalimy ten projekt. Bo w innych miastach będą wiedzieli, co chcemy zrobić. Chcemy osnuć to lekkim nimbem tajemniczości. Kampania ma ruszyć w maju, więc wszystko powinno być gotowe pod koniec kwietnia.

A jaki będzie efekt promocyjnych działań w samym mieście?

- Mamy już przygotowaną specyfikację na przetarg, w wyniku którego powstaną dwa kolejne produkty turystyczne, czyli Białystok Wielokulturowy i Białystok Kulinarny. Myślę, że ogłosimy go jeszcze w tym tygodniu.

Lada moment pojawi się też nasz nowy portal miejski. Bo w tej chwili jest karmiony treścią przez taką zorganizowaną naprędce redakcję, która, mam nadzieję, sformalizuje się pod koniec stycznia i będzie regularnie uaktualniała informacje. Spośród pracowników magistratu powołana zostanie stała redakcja, która głową będzie odpowiadała za treści na portalu.

Na przełomie lipca i sierpnia czekają nas Pozytywne Wibracje, a przy tej okazji kolejna duża kampania promocyjna miasta. To festiwal, który powstanie na bazie składanki muzycznej, ukazującej się od 12 lat na polskim rynku. I właśnie w tym roku w Białymstoku przy okazji wydania 10., jubileuszowej płyty, po raz pierwszy ma odbyć się impreza, która będzie nie tylko festiwalem pozytywnych wibracji muzycznych, ale także ekologicznych. Organizatorzy wspólnie z nami mają zamiar połączyć pozytywne wibracje między ludźmi i środowiskiem. Tak więc czekają nas naprawdę dwa ciekawe dni, jeśli chodzi o sferę artystyczną.

W tej chwili negocjujemy warunki z agencją, która będzie wykonawcą tego festiwalu. Trwają pierwsze rozmowy z artystami. Lada chwila będziemy mogli zdradzić pierwsze szczegóły dotyczące samego wydarzenia. Mamy nadzieję, że dzięki temu Białystok zaistnieje na mapie największych festiwali muzycznych w Polsce i że ściągniemy do naszego miasta dużo osób z zewnątrz, które za rok zechcą przyjechać ponownie.

A dlaczego promocja została odebrana dyrektorowi Buczkowi, który zajmował się nią dotychczas? Czyżby poległ na tym polu?

- To nie chodzi o dyrektora Buczka. Po prostu prezydent poprosił mnie, żebym zaczął to bezpośrednio nadzorować. Pan Buczek jest w tej chwili pochłonięty strategią rozwoju miasta 2011-2020 plus.

A może za dużo było urzędniczego podejścia do promocji, za mało młodych, otwartych głów?

- Promocja jest jednym z najmłodszych biur w urzędzie, średnia wieku to około 25 lat. Liczymy, że ci młodzi ludzie przekażą pozytywne wibracje tym wszystkim koncepcjom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny