Proces opozycjoniście wytoczył prokurator IPN Jerzy Kamiński. Chciał przeprosin od Krzysztofa Wasilewskiego, bo ten publicznie przypomniał jeden dzień z kariery zawodowej prokuratora.
To był sierpień 1984 roku. Wasilewski przyszedł do prokuratury, żeby się ujawnić i skorzystać z amnestii. Przesłuchiwać miał go prokurator Kamiński, wówczas asesor. Wasilewski najpierw musiał czekać pół godziny przed drzwiami, a potem został wezwany do gabinetu. Zaraz do środka wpadli też ubecy.
Wasilewski opowiedział tę historię w czasie konferencji prasowej półtora roku temu. W prasie pojawiły się tytuły "IPN chroni bezpiekę", "Z PRL-u do IPN-u".
IPN ściga IPN
Ale na tym Wasilewski nie poprzestał. Pojechał do Warszawy i tam złożył zawiadomienie o zdarzeniu w gabinecie. Warszawa wszczęła śledztwo. Dotyczy ono także zachowania funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa w gabinecie asesora oraz pobicia Wasilewskiego w lutym-marcu 1984 roku w siedzibie Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych.
- Tacy prokuratorzy nie mają moralnego prawa pracować w IPN - twierdził Wasilewski.
Z kolei Jerzy Kamiński od początku mówił, że nie pamięta dokładnie historii z ujawnianiem się Wasilewskiego. Ale nie zaprzeczał, że przesłuchanie miało miejsce. Choć negował fakt, jakoby w jego gabinecie ubecy czuli się swobodnie.
- Trzy razy musiałem go prosić, aby kazał im wyjść. On siedział za biurkiem, ja przed nim, a tamci mnie straszyli - przypominał Wasilewski.
Prokurator IPN zamieścił w prasie oświadczenie, a potem poszedł do sądu. Zażądał od Wasilewskiego przeprosin i 5 tysięcy złotych nawiązki na cele społeczne.
Nie będzie ani przeprosin, ani zapłaty.
Sąd oddalił wczoraj powództwo.
- Jak każdy obywatel, Krzysztof Wasilewski korzysta z gwarantowanej konstytucją wolności wyrażania poglądów - powiedziała sędzia i zacytowała art. 54. konstytucji. - Dlatego miał prawo poinformować opinię publiczną, że przytrafiła się mu taka historia. Natomiast nie odpowiadał on za treść informacji, które ukazały się w mediach.
Brawo! Brawo!
Dawni opozycjoniści bili brawa. Prokurator Kamiński, wychodząc z sali, podał rękę Wasilewskiemu. Ten uścisnął.
- Zachował się z klasą - powiedziała do Wasilewskiego koleżanka z WiR.
- Na koniec tak - zaśmiał się Wasilewski.
Wyrok jest nieprawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?