Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator IPN przegrał z opozycjonistą. Przeprosin nie będzie

Fot. Wojciech Oksztol
Wygrałeś! Wygrałeś! - cieszyli się w sądzie koledzy Krzysztofa Wasilewskiego. Po ogłoszeniu wyroku jedna z działaczek WiR rzuciła się mu na szyję i ucałowała.
Wygrałeś! Wygrałeś! - cieszyli się w sądzie koledzy Krzysztofa Wasilewskiego. Po ogłoszeniu wyroku jedna z działaczek WiR rzuciła się mu na szyję i ucałowała. Fot. Wojciech Oksztol
Brawo sąd, brawo! Tak działacze Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych przyjęli piątkowy wyrok.

Proces opozycjoniście wytoczył prokurator IPN Jerzy Kamiński. Chciał przeprosin od Krzysztofa Wasilewskiego, bo ten publicznie przypomniał jeden dzień z kariery zawodowej prokuratora.

To był sierpień 1984 roku. Wasilewski przyszedł do prokuratury, żeby się ujawnić i skorzystać z amnestii. Przesłuchiwać miał go prokurator Kamiński, wówczas asesor. Wasilewski najpierw musiał czekać pół godziny przed drzwiami, a potem został wezwany do gabinetu. Zaraz do środka wpadli też ubecy.

Wasilewski opowiedział tę historię w czasie konferencji prasowej półtora roku temu. W prasie pojawiły się tytuły "IPN chroni bezpiekę", "Z PRL-u do IPN-u".

IPN ściga IPN

Ale na tym Wasilewski nie poprzestał. Pojechał do Warszawy i tam złożył zawiadomienie o zdarzeniu w gabinecie. Warszawa wszczęła śledztwo. Dotyczy ono także zachowania funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa w gabinecie asesora oraz pobicia Wasilewskiego w lutym-marcu 1984 roku w siedzibie Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych.

- Tacy prokuratorzy nie mają moralnego prawa pracować w IPN - twierdził Wasilewski.

Z kolei Jerzy Kamiński od początku mówił, że nie pamięta dokładnie historii z ujawnianiem się Wasilewskiego. Ale nie zaprzeczał, że przesłuchanie miało miejsce. Choć negował fakt, jakoby w jego gabinecie ubecy czuli się swobodnie.

- Trzy razy musiałem go prosić, aby kazał im wyjść. On siedział za biurkiem, ja przed nim, a tamci mnie straszyli - przypominał Wasilewski.

Prokurator IPN zamieścił w prasie oświadczenie, a potem poszedł do sądu. Zażądał od Wasilewskiego przeprosin i 5 tysięcy złotych nawiązki na cele społeczne.

Nie będzie ani przeprosin, ani zapłaty.

Sąd oddalił wczoraj powództwo.

- Jak każdy obywatel, Krzysztof Wasilewski korzysta z gwarantowanej konstytucją wolności wyrażania poglądów - powiedziała sędzia i zacytowała art. 54. konstytucji. - Dlatego miał prawo poinformować opinię publiczną, że przytrafiła się mu taka historia. Natomiast nie odpowiadał on za treść informacji, które ukazały się w mediach.

Brawo! Brawo!

Dawni opozycjoniści bili brawa. Prokurator Kamiński, wychodząc z sali, podał rękę Wasilewskiemu. Ten uścisnął.

- Zachował się z klasą - powiedziała do Wasilewskiego koleżanka z WiR.

- Na koniec tak - zaśmiał się Wasilewski.

Wyrok jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny