[galeria_glowna]
Bo do tej pory świat profesora Krzysztofa Jakowicza wypełniała muzyka poważna. Wysoko cenił go Witold Lutosławski, który powierzał artyście polskie prawykonania wszystkich swoich utworów skrzypcowych. Jakowicz jest pierwszym w Polsce skrzypkiem, który nagrał dla Polskiego Radia wszystkie Sonaty i Partity Bacha. Teraz do nagrania jazzowej płyty zaprosił go jeden z najlepszych skrzypków elektrycznych - Maciej Strzelczyk. A profesor przyjął wyzwanie. Ba, na koncertach szaleje jak rasowy jazzman!
- W II programie Polskiego Radia usłyszałem o setnej rocznicy urodzin Stefana Grappellego i postanowiłem jakoś to upamiętnić - wyznaje Maciej Strzelczyk. Sam Strzelczyk w pierwszej połowie lat 90. XX wieku był najlepszym młodym skrzypkiem jazzowym. A był to czas dla skrzypiec wyśmienity. Krzesimir Dębski nie myślał o dumkach tylko szefował String Connection (właśnie wrócili na kilka koncertów!), a sam Strzelczyk szybko dołączył do ekipy tuza polskiej perkusji jazzowej Kazimierza Jonkisza.
I prędzej czy później, zresztą po raz drugi, postanowił oddać hołd najwybitniejszemu europejskiemu skrzypkowi jazzowemu - właśnie Stefanowi Grappellemu. Zrezygnował z perkusji, ale do współpracy zatrudnił niezwykle doświadczonego kontrabasistę - Andrzeja Łukasika. Ale tak naprawdę nad całością czuwa dobry duch Andrzeja Jagodzińskiego.
- To on zaaranżował wszystkie kompozycje - przyznaje Strzelczyk. Cała Polska oszalała na punkcie Jagodzińskiego, kiedy kilkanaście lat temu nagrał ze swoim trio jazzowe interpretacje Chopina. Później chętniej sięgał po akordeon, a w ogóle zanim pochłonął go jazz grał na francuskim rożku w orkiestrze symfonicznej! Teraz z lubością naciska klawisze akordeonu nadając hołdowi Grappellemu sznytu francuskich przedmieść.
Nieco w cieniu pozostaje w zespole Konrad Zemler. Chowa się za starszymi kolegami, ale jego jazzowy Gibson brzmi niezwykle rasowo. W końcu już przed dekadą został najlepszym gitarzystą jazzowym młodego pokolenia, a grywają z nim chętnie Tomasz Szukalski, Wojciech Karolak, Janusz Muniak czy Adam Pierończyk. Jagodziński zadbał w aranżach o świetne unisona gitary ze skrzypcami, a w improwizacjach momentami Zemler zdaje się być zasłuchany bardziej w jazzowe wcielenia Pata Metheny niż Wesa Montgomery.
Ale na koncercie to bezpretensjonalny Jakowicz z miejsca zawładnął publicznością. 70-letni muzyk tryskał energią, ciałem podkreślając ekspresyjność jazzu. A jaki jest skromny!
- Gram z nut, bo za bardzo nie umiem improwizować - mówi profesor skrzypiec. I sam się "pociesza". - Jagodziński mówił, że z koncertu na koncert idzie mi coraz lepiej, a to doświadczony jazzman - dodaje z humorem Jakowicz. Muzyk nie wie, czy znajdzie czas na nagranie następnej jazzowej płyty. Bo właśnie zaczyna w Białymstoku nagrywanie krążka z naszymi filharmonikami z kompozycjami Grażyny Bacewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?