Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesor Zbigniew Puchalski: Lekarz powinien znaleźć czas, by chorego potrzymać za rękę

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Prof. Zbigniew Puchalski
Prof. Zbigniew Puchalski Medyk Białostocki (Wojciech Więcko)
Rozmowa z prof. Zbigniewem Puchalskim, wieloletnim kierownikiem I Kliniki Chirurgii Ogólnej i Endokrynologicznej AMB i później UMB, wybitny chirurg i nauczyciel. Profesor obchodził w czwartek jubileusz 90-lecia.

Jaki powinien być dobry chirurg?
Po pierwsze – dobrze wykształcony, po drugie – zdyscyplinowany, po trzecie – z wielkim sercem, po czwarte – umiejętnie współpracujący z zespołem, z przełożonymi, z zespołem pielęgniarskim. Dobry chirurg potrzebuje też dużej wiedzy, zwłaszcza teraz, w obecnych czasach, kiedy chirurgia tak się zmieniła, gdy mamy już tak rozwiniętą chirurgię małoinwazyjną. Gdy zaczynałem w roku 1957, a nawet może i nieco wcześniej, bo przecież na studiach zapisałem się do koła chirurgicznego, chirurgia była zupełnie inna niż teraz. Gdy kończyłem pracę w klinice w 2004 roku, zaczęła wchodzić dopiero ta chirurgia małoinwazyjna. Część kolegów chirurgów już wtedy się wyszkoliła w tej metodzie. Ja nie starałem się już operować tą metodą – wiedziałem, że to już nie dla mnie. Wolałem, żeby umiejętności zdobywali już inni i dlatego to właśnie kolegów wysyłałem na szkolenia. To młodzi musieli się nauczyć nowych metod, dlatego wyjeżdżali na szkolenia i w kraju, i za granicę. Starałem się dbać też o to, by w klinice był nowoczesny sprzęt, potrzebny, by stosować tę nowoczesną metodę operowania.

Jest pan nazywany nestorem białostockiej i podlaskiej chirurgii oraz twórcą chirurgii endokrynologicznej. Dlaczego tak panu zależało, by stworzyć tu tak silny ośrodek leczenia chorób endokrynologicznych?
Wcale nie dlatego, że Białystok na zapleczu Polski, tylko dlatego, że to tu właśnie wiele rzecz się rozpoczynało i rozwijało. Chirurgia endokrynologiczna, o której pani mówi, to chirurgia tarczycy, nadnerczy, trzustki – to nie było hobby, ale nasz cel. Urządzaliśmy więc w Białymstoku liczne spotkania, posiedzenia naukowe, konferencje. A dlaczego akurat chirurgia endokrynologiczna? Bo w klinice chirurgii ogólnej (której później rozszerzono nazwę o „i endokrynologicznej”), gdzie przepracowałem około 60 lat, miałem bardzo świetnych, doskonałych nauczycieli właśnie z tego zakresu. To m.in. profesor Rybiński, który przyjeżdżał do nas z Łodzi, zachęcał mnie do rozwijania endokrynologii, pisał w tej sprawie również do rektora. Na początku były opory, ale później rektor się zgodził i klinika rozszerzyła swoją działalność. I ma to swój sens. Pracują tam dziś moi koledzy, wychowankowie, którzy są chirurgami, ale skończyli również specjalizację z endokrynologii. Leczą pacjentów z chorą tarczycą, z chorymi nadnerczami.
Nie wszyscy wierzyli, że uda się panu stworzyć tak wyspecjalizowaną klinikę. No i że jest tu tak potrzebna.

Potrzebna jest wszędzie. Więc dlaczego nie tutaj? Sprawdziliśmy kiedyś w klinice, jak często wole, czyli choroba tarczycy występuje na terenie województwa podlaskiego. Okazało się, że jesteśmy drugim ośrodkiem endemicznym po endemii krakowskiej i ternach górskich. Dlatego to takie ważne, że tak wiele udało nam się tu, w Białymstoku zrobić. O tych naszych osiągnięciach opowiadałem zresztą często i w kraju, i za granicą. I wzbudzało to naprawdę duże zainteresowanie.

Jakie napotykał pan wtedy trudności? Jakie wyzwania stały przed chirurgią?
Trudności chyba były, są i będą. Nie da się przecież wszystkiego tak płynnie opanować. Natomiast zdając sobie sprawę z tego, że chirurgia endokrynologiczna jest bardzo potrzebna i wiele osób z tego tytułu przyjeżdża do poradni, szpitali – to trzeba było się tym zająć. Stąd też moi wychowankowie, młodsi koledzy jeździli na wszelkiego rodzaju konferencje, szkolenia.

Ale to o panu mówi się, że był pan wizjonerem, że nie bał się pan wprowadzać do szpitala, do leczenia nowości.
Ale sama wizja nie wystarczy. Trzeba jeszcze mieć szczere chęci i możliwości. Nie zawsze te możliwości były, ale staraliśmy się. Ja starałem się załatwić najlepszy sprzęt, aparaturę. Ale najlepszy sprzęt i aparatura za rękę chorego nie potrzyma.

No właśnie! Stawiał pan też na budowanie zespołu.
Trzeba umieć współpracować. Bo pielęgniarki i lekarze to zespół specjalistyczno-terapeutyczny. Jeśli ktoś tego nie rozumie, powinien zrezygnować z zawodu. Troska o chorego jest bardzo ważna. Ja przychodziłem do kliniki dwukrotnie w ciągu dnia: rano, na zwykły obchód, i jeszcze później, wieczorem. Bo choć miałem pełne zaufanie do swoich wychowanków, którzy mieli dyżury, to wiedziałem, że chorzy tego potrzebują.

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny