Kurier Poranny: Na rynku pojawił się właśnie nowy słownik ortograficzny PWN. Wydanie jest szeroko komentowane.
Prof. Urszula Sokólska: Język w ostatnich latach rozwija się w sposób niemalże błyskawiczny, bo błyskawicznie zmienia się otaczająca nas rzeczywistość. Najbardziej zauważalne zmiany dostrzegamy w leksyce. Skoro pojawiają się nowe przedmioty, nowe zjawiska - trzeba je też odpowiednio nazywać. Nic zatem dziwnego, że najnowszy słownik ortograficzny języka polskiego odnotowuje po raz pierwszy wyrazy wcześniej nierejestrowane w wydawnictwach PWN, np.: buspas, parabank, tweetować, stalker, surogatka, fejs, mem, niekapek. Takich nazw kilka, kilkanaście lat temu nie używano, bo nie było odpowiednich desygnatów.
Te 3 tys. haseł robi wrażenie.
Często nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak dużo nowych wyrazów wchodzi do języka, dlatego że często są to wyrazy ograniczone tylko do pewnej grupy środowiskowej czy wiekowej. Nie ma wątpliwości, że wyrazu np. fejs używa głównie młodsze pokolenie. Ale już buspas, niekapek, paczkomat mają szerszy zasięg, bo pojawiają się jako element naszej zmaterializowanej codzienności. Językoznawcy nie mogą zatem udawać, że czegoś nie ma, nawet jeśli nowej formy w pełni nie akceptują. Z kolei autorzy słowników muszą umieć w odpowiednim momencie zareagować i nowe słowa zarejestrować.
Mnie w nowym słowniku zaskoczyło słowo sru. W jakiej sytuacji użyłaby Pani słowa sru?
Nie użyłabym tego wyrazu, ale wiem, w jakim znaczeniu i w jakich momentach i używa go młodzież.
W jakich?
Gdy chce wyrazić i w ekspresywny sposób powiedzieć: No to już!, No to szybko!, No to róbmy!, Stało się!, Buch!, Bach! itp. To słowo jest genetycznym wulgaryzmem, osobom dojrzałym wyraźnie kojarzącym się ze sferą płciowości i fizyczności ludzkiej. Nie sądzę, aby młodzież zdawała sobie z tego sprawę. Młodzi ludzie używają sru raczej w kontekstach pozbawionych pejoratywnego nacechowania. Nie, nie dziwi mnie to, że słowo to zostało odnotowane w najnowszym słowniku ortograficznym. Skoro pojawiło się we współczesnej ekspresywnej polszczyźnie, to nie sposób udawać, że go nie ma. Zresztą wyrazów wulgarnych w słownikach języka polskiego jest znacznie więcej.
Na ile te nowe wyrazy, które trafiają do słowników, są uniwersalne? Ile osób musi posługiwać się danym wyrazem, aby on został zauważony przez językoznawców?
Nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości poszczególnych wyrazów. Orzekanie o zjawiskach leksykalnych, ich trwałości bądź zanikaniu jest wróżeniem z fusów. Nigdy nie wiadomo, co się z nowymi wyrazami stanie. W XVII wieku za wyraz naganny uznawano choćby słowo dialog. Dziś ten wyraz funkcjonuje jako naturalny element polszczyzny kulturalnej. Jeszcze w wieku XVII kobieta była nazwą obelżywą. Stąd w „Trylogii” są niewiasty i białogłowy, ale nie kobieta, która pierwotnie oznaczała podrzędną służącą, dziewkę od krów. Język rządzi się swoimi prawami. Zatem i walka z niektórymi nowymi znaczeniami, nowymi wyrazami, w tym również zapożyczeniami jest bezprzedmiotowa. Jeśli dziś mielibyśmy zastąpić facebook nazwą polską, to ilu wyrazów musielibyśmy użyć, aby zastąpić ów anglicyzm? Kilku. A przecież w języku wciąż dążymy do zwięzłości i ekonomiczności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?