Prof. Tomasz Hirnle nadal czeka na odszkodowanie

Sprawa białostockiego kardiochirurga miała zakończyć się w poniedziałek, jednak prokurator złożył wniosek o oddalenie żądań prof. Tomasza Hirnle. Jego zdaniem są one przedawnione. Kardiochirurg na złożenie wniosku o odszkodowanie miał rok od ogłoszenia prawomocnego wyroku uniewinniającego. Termin został przekroczony o kilkanaście dni.

- To z powodu nieznajomości procedur. Prawomocny wyrok zapadł w lutym 2010 roku, jednak natychmiast został zaskarżony przez prokuraturę. Moim zdaniem należało poczekać na decyzję Sądu Najwyższego. Ta zapadła w listopadzie. Nie czułem presji czasowej - tłumaczy prof. Tomasz Hirnle.
Prof. Tomasz Hirnle domaga się łącznie ponad 500 tysięcy złotych. Z tego 100 tysięcy złotych to zadośćuczynienie za tymczasowy siedmiotygodniowy areszt, reszta to wyrównanie za utracone zarobki w klinice kardiochirurgii w szpitalu klinicznym. Odszkodowanie ma związek z prowokacją łapówkarską, której inicjatorem był współpracownik Hirnlego doktor Wojciech S. Wynajął ludzi z warszawskiego półświatka, którzy mieli wręczyć kardiochirurgowi kopertę z 5 tysiącami złotych. To było w czerwcu 2005 roku. Procesy karne w tej sprawie toczyły się przez kilka lat.

- Nie zgłaszałbym wniosku o przedawnienie, gdybym miał do czynienia z osobą nieporadną życiowo, pozbawioną obsługi prawnej - podkreśla prokurator Marek Żendzian.

I przypomina, że kardiochirurgowi towarzyszyło w czasie procesu dwóch prawników. Oni powinni znać potrzebne terminy. Jeżeli jednak sąd przyzna odszkodowanie lekarzowi to powinno ono dotyczyć tylko tymczasowego aresztu. Prokurator przypomniał też, że lekarz może dochodzić swoich praw w sądzie cywilnym, a tu Skarb Państwa będzie mógł obciążyć kosztami osoby, które przyczyniły się do niesłusznego aresztowania Hirnlego.

Wyrok w tej sprawie ma być wydany w poniedziałek.