Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Stanisław Gomułka: Pracujemy za krótko

Agnieszka Stawiarska
Prof. Stanisław Gomułka
Prof. Stanisław Gomułka
Za dużo Polaków jest emerytami, bo chociaż żyjemy coraz dłużej, to z zatrudnienia rezygnujemy za wcześnie. Problemu dużego deficytu w ZUS-ie nie da się usunąć bez podwyższenia wieku emerytalnego.

Rząd chce, abyśmy pracowali do 67. roku życia, a w niektórych krajach mówi się o 70. roku życia. Argumentem jest brak pieniędzy na emerytury i to, że mają być one wyższe, jeśli dłużej będziemy zatrudnieni. Czy Pan w to wierzy?

Prof. Stanisław Gomułka: Ściśle mówiąc rząd nie twierdzi, że emerytury będą wyższe od tych obecnych w relacji do płac. Będą natomiast prawie na pewno wyższe w stosunku do tych wypłat, które dostaliby emeryci, gdyby oficjalny wiek emerytalny nie został podwyższony. Świadczenia w filarach I (ZUS) i II (OFE) raczej nie będą większe w relacji do płac niż są obecnie. Dziś są bowiem dość wysokie, choć zapewne wielu emerytów uważa, że są zbyt niskie.

Tymczasem sporo ludzi kończy aktywność zawodową za wcześnie. Poza tym dłużej żyjemy, więc dłużej pobieramy emerytury. I stąd pieniądze ze składek nie wystarczają już na wypłaty rent i emerytur, więc powstała konieczność wspomagania ZUS-u przez budżet na bardzo dużą skalę. Dłużej pracować nie tylko musimy, ale też po prostu możemy. Ponieważ oczekiwany czas życia ciągle rośnie, to gdzieś pod koniec wieku będziemy prawdopodobnie żyć przeciętnie około 100 lat i wtedy byłoby naturalne, aby wiek emerytalny wynosił nawet około 80 lat.

Trochę przerażające. Ale zastanawiam się, gdzie jest praca dla ludzi w tym wieku. Przecież wiele osób poszło na emeryturę, bo nie było dla nich zajęcia, lub byli za drodzy dla pracodawcy.

- To chyba raczej optymistyczna perspektywa, nic w tym przerażającego nie widzę. W latach 90., na początku zmian gospodarczych, rzeczywiście załamała się produkcja, upadały zakłady pracy, więc bezrobocie było tak duże, że kto mógł, to korzystał z okazji wcześniejszego przejścia na emeryturę. Ale potem pracy było coraz więcej i sytuacja na rynku pracy poprawiła się.
Tylko, że w Polsce, może z wyjątkiem kilku zawodów, nie ma pracy dla ludzi 50 plus.

- Problem jest. Tylko, że obie strony - pracownicy i pracodawcy - muszą chcieć zmienić tę sytuację. Pracownicy w takim wieku powinni starać się dokształcać, poprawiać czy wręcz zmieniać umiejętności, aby dostać zatrudnienie. Przecież z reguły nie chodzi tu o wysoką sprawność fizyczną, ale o nadążanie za techniką. Moi koledzy na uniwersytetach pracują z reguły do 70. roku życia, wielu nawet do 75., bo cały czas podwyższają kwalifikacje i uniwersytety zabiegają o ich zatrudnienie.

To jest wyjątkowy zawód, Panie profesorze.

- Tak, ale konieczność nieustannego dokształcania się dotyczy teraz wszystkich.

Nie widzę jednak, aby rząd przygotowywał jakiś plan, który ułatwiłby tworzenie miejsc pracy z myślą o pracownikach w starszym wieku.

- Bo to nie państwo ma się do tego przygotowywać. Ono utrzymuje szkoły, w których można się uczyć. Oferowanie atrakcyjnej pracy to indywidualne zadanie dla każdego obywatela. W Polsce jest jeszcze dużo z kultury socjalizmu, za dużo oczekiwania od innych, w szczególności od państwa. A decyzje o tym, gdzie żyjemy, jakie szkoły kończymy, jaką pracę wybieramy, należą do nas, bo te decyzje zależą przede wszystkim od indywidualnych talentów i indywidualnych aspiracji. Nawet najbardziej sprawny rząd nie jest w stanie zapewnić obywatelom komfortu zatrudnienia. Bez aktywności ludzi bezrobocie będzie wysokie.

Z drugiej strony miliony złotych wydano z dotacji unijnych w kraju na szkolenia, dokształcanie. Bez skutku. Znam historie naszych Czytelników, którzy uczyli się, zmieniali zawód, zdobywali kwalifikacje, a potem i tak pracodawcy ich nie chcieli.

- W Polsce mamy problem z przygotowaniem do zawodu, bo programy nauczania w szkołach nie są jeszcze dopasowane do potrzeb gospodarki. Dlatego młodzi ludzie też mają problem ze znalezieniem pracy. Tylko, że oni próbują reagować, łatwiej akceptują niską płacę i sami potem się dokształcają lub korzystają z kursów pracodawcy. Wyjeżdżają za granicę. U starszych ludzi nie ma mechanizmu takich aktywnych zachowań, czasem nie ma też takich możliwości.

Najtrudniej jest im w małych miastach i na wsiach.

- Tam rząd mógłby mieć większy wpływ na poprawę tej sytuacji. Proponowałem taki program dla tzw. ściany wschodniej. Po pierwsze, samorządy w gminach wyjątkowo ubogich mogłyby mieć mniejszy konieczny udział własnych środków w projektach realizowanych przy korzystaniu z dotacji unijnych.
Dziś udział własny jest dla takich gmin barierą w sięganiu po euro. Po drugie, przedsiębiorcy, którzy tworzyliby miejsca pracy w małych miejscowościach, płaciliby mniejszy lub zerowy podatek CIT, bo należny podatek byłby pomniejszony o nakłady inwestycyjne w środki trwałe. To zachęciłoby już działające tam firmy do inwestycji. Także przyciągnęło firmy z innych regionów. Po trzecie, dofinansować należałoby szkoły w takich gminach, aby poziom wykształcenia nie był znacząco gorszy od poziomu w dużych miastach.

U nas dzieci za późno zaczynają się uczyć. Mój wnuk w Anglii skończył właśnie sześć lat i chodzi już do drugiej klasy szkoły podstawowej. Jego umiejętności są na tyle dobre, że przeczytał właśnie całą serię Harry Pottera. Również w Polsce dzieci w wieku lat pięciu mogłyby, i wręcz powinny rozpoczynać naukę w szkole podstawowej. Bo nasze dzieci i wnuki konkurować będą o pracę z rówieśnikami z innych krajów świata. Tymczasem w Polsce decyzję o przyspieszeniu rozpoczęcia nauki w wieku lat sześciu przesunięto o dwa lata.

Mówi Pan o zaletach wykształcenia, ale w Polsce wciąż brakuje ludzi wykonujących proste stanowiska robotnicze. Ludzie zarabiają tam minimalne pensje, za które trudno przeżyć. Więcej zarobią na czarno i nie chcę tego zatrudnienia.

- Brakuje takich pracowników, bo często u nas pracownicy są nierzetelni, więc pracodawcy szukają nowych. Gdyby przyczyną braku obsady była wysokość pensji, przedsiębiorcy podnieśliby je. Większym problemem jest jakość wykonywanych obowiązków. I tu właśnie mogą mieć przewagę starsi pracownicy. Jeśli połączą doświadczenie życiowe, zawodowe z rzetelnością oczekiwaną przez pracodawcę i klientów.

Prof. Stanisław Gomułka, jeden z najczęściej cytowanych ekonomistów na świecie, współautor planu Balcerowicza, wykładowca na amerykańskich i europejskich uczelniach; główny ekonomista Business Centre Club.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny