Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Robert Flisiak: Warto się zaszczepić, by nie popsuć sobie urlopu

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Prof. Robert Flisiak
Prof. Robert Flisiak UMB
Przed wyjazdem w tropiki trzeba porozmawiać z lekarzem - mówi prof. Robert Flisiak, kierownik kliniki chorób zakaźnych i hepatologii UMB

Kurier Poranny: Wielkimi krokami zbliża się lato. Czy już teraz powinniśmy się przygotowywać do wakacyjnych wyjazdów?

Prof. Robert Flisiak: Oczywiście. To jest najwyższy czas, przynajmniej żeby pomyśleć, a może nawet już rozpocząć pewne procedury.

Każdy wyjazd wymaga zdrowotnych przygotowań?

Na pewno nie wymagają ich wyjazdy do krajów europejskich. Tam obowiązują w zasadzie te same ograniczenia i zalecenia, które dotyczą nas w Polsce. Więc jedyne, o czym trzeba pamiętać, to żeby zapewnić sobie ubezpieczenie międzynarodowe.

A jeśli wybieramy się w tropiki?

Zawsze trzeba przeanalizować nie tylko, w jakim kraju, na jakim terenie będziemy, ale również czy to będzie teren miejski, wiejski, czy będzie to wysoko nad poziomem morza czy też głównie na terenach przybrzeżnych. Bo lokalizacja chorób, jak i ich przenosicieli, jest bardzo zróżnicowana. I w zasadzie jedynym sposobem, żeby to ustalić, jest rozmowa z lekarzem specjalistą chorób zakaźnych, zorientowanym co do aktualnej sytuacji - która też jest zmienna - w zakresie chorób tropikalnych.

Przed jakimi chorobami tropikalnymi najczęściej się zabezpieczamy?

Musimy się skoncentrować przede wszystkim na malarii, czyli zimnicy. Sprawdźmy, czy region, w którym będziemy, jest zagrożony. Jeśli tak - to lekarz doradzi nam, jaką profilaktykę najlepiej zastosować. Drugą chorobą, od której możemy się zabezpieczyć, jest żółta gorączka - tutaj jest możliwe zaszczepienie. Musimy też - zwłaszcza jeżeli planujemy trekking albo bardziej ekstremalne podróże - musimy na pewno myśleć o zabezpieczeniu się przeciwko tężcowi - jeżeli nasze zabezpieczenie szczepieniami nie jest już ważne. Poza tym - podczas wizyty u lekarza możemy uzyskać informacje, jak i dlaczego na danym terenie musimy się zabezpieczyć. Czyli na przykład w regionach, gdzie jest dużo zwierząt, zwłaszcza małp, to powinniśmy unikać za wszelką cenę kontaktu z nimi. Bo - jak mówią tubylcy - w Kenii na przykład: malaria nie jest problemem. Malarią są małpy. Jeśli zadrapią - to potem jest cała sekwencja szczepień, podawania surowic związanych z tężcem. No i to dopiero stwarza problem i psuje nam urlop.

Co będzie, jeśli się nie zaszczepimy? Czy turyści gorzej przechodzą te choroby niż tubylcy?

Jeżeli mówimy na przykład o malarii, to większość tubylców jest na nią odporna. Oni mają kontakt z tymi drobnoustrojami przez całe życie. Natomiast w przypadku osób, które nie miały kontaktu z zarodkami malarii, jest ryzyko, że gdy nie przyjmie się odpowiednich leków, które zapobiegają namnażaniu się drobnoustrojów w organizmie, to może się zdarzyć to przechorowanie. Może być ono łagodne, ale niestety zdarzają się też przypadki śmiertelne.

Mówił pan o małpach, wszyscy wiemy, że trzeba pić wodę butelkowaną. Na co jeszcze trzeba uważać, gdy jesteśmy w tropikach?

Na szczęście już teraz w zasadzie wszędzie dostępna jest woda butelkowana. Niekoniecznie jest też tak, że żywiąc się w pięciogwiazdkowym hotelu możemy czuć się bezpieczni, a zagrożeń powinniśmy szukać przy jedzeniu ulicznym. Pamiętajmy, że czasami świeża ryba jest dostępna tylko i wyłącznie tam, gdzie nie ma lodówki. Na pewno powinniśmy unikać rzeczy, które nie są smażone, gotowane, grillowane. Owoce i warzywa zawsze będą wymagały szczególnej atencji.

A inne, nieżywieniowe zagrożenia?

Jeżeli zdarzy się, że coś nas ugryzie, ukłuje - nie starajmy się samemu sobie z tym radzić. Jeżeli nie ma w pobliżu pracownika opieki zdrowotnej, to przynajmniej natychmiast poradźmy się jakiegoś tubylca. Oni najlepiej wiedzą, co stwarza największe problemy na ich terenie. Pamiętajmy, że to, co na pierwszy rzut oka wygląda niewinnie, na przykład zmiana na skórze wydaje nam się podobna do ukłucia komara - to niekoniecznie takie musi być. Na przykład po wejściu do wody nadepniemy na paskudną rybę - taką, która wprowadza jad do tkanki, który może stwarzać zagrożenie życia. Pamiętajmy o tym, by przestrzegać ostrzeżeń na plaży przed meduzami. To nie są takie meduzy, z jakimi stykami się w Bałtyku. Zwłaszcza w krajach azjatyckich czy Australii - są to meduzy, które parzą. I to nie chodzi tylko o ból, ale może to doprowadzić również do zgonu.

Czy na takie wyjazdy brać polskie leki?

Przede wszystkim nie ma sensu brać całej apteczki, bo nigdy się nie zabezpieczymy się w stu procentach. Najlepiej właśnie skorzystać z tej porady lekarza opartej o sytuację w danym regionie. Zawsze na pewno warto wziąć leki, które zahamują biegunkę, jakiś antybiotyk, który będzie skuteczny szerokowachlarzowo w stanach tzw. biegunek podróżnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny