Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Jerzy Kopania: Oby z wielkiego zła wypłynęło dobro

Marta Gawina
Prof. Jerzy Kopania, etyk.
Prof. Jerzy Kopania, etyk. Fot. Wojciech Oksztol
Nasz żal jest autentyczny. My, cała Polska, ciągle jesteśmy w szoku. Tylko nasuwa mi się smutna refleksja. Czy potrzeba tragedii, żebyśmy potrafili się zjednoczyć, dojrzeć w drugim człowieku jego cechy dobre. - zastanawia się prof. Jerzy Kopania, etyk.

Sobotnia tragedia pod Smoleńskiem zjednoczyła Polaków. W całym kraju płoną znicze, ludzie składają kwiaty. Nie ma podziału na opcje polityczne

Prof. Jerzy Kopania: Bo ten nasz smutek, żal, poczucie tragedii są autentyczne, rzeczywiste. My, cała Polska, ciągle jesteśmy w szoku. Tylko nasuwa mi się smutna refleksja. Czy potrzeba tragedii, żebyśmy potrafili się zjednoczyć, dojrzeć w drugim człowieku jego cechy dobre. Bo na co dzień, gdy zwalczamy poglądy, stanowisko kogoś, mamy skłonność do krytykowania człowieka jako osoby. Mówię o tym, przyznając jednocześnie, że sam też mam takie skłonności. Nikt z nas nie jest bez winy. Tym bardziej warto o tym pamiętać.

Pojawiają się też głosy: przeklęta ziemia katyńska. Znów zabrała nam polską elitę. Czy historia zatoczyła koło?

- Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Może rzeczywiście niektóre miejsca są przeklęte. Ale to, co chcę teraz powiedzieć, jest dla mnie przykre i chcę być dobrze zrozumiany. Mamy szczególną skłonność do celebrowania naszych nieszczęść, epatowania się nimi. Nasze kolejne rocznice to jakieś klęski, narodowe nieszczęścia. Czy my, aby nie prosimy się o kolejne? Miejmy wreszcie odwagę przeżywać to, co w naszych dziejach jest naprawdę wielkiego i wspaniałego. My przeżywamy rocznicę Powstania Warszawskiego. Zmarły prezydent Kaczyński stworzył muzeum tego powstania i chwała mu za to. Ale spójrzmy, przecież krótko przed tym powstaniem dokonał się wielki cud nad Wisłą. Myśmy ocalili Europę przed barbarzyństwem i my nie przeżywamy tego radośnie. Zachowajmy proporcje. Obyśmy byli zdolni także cieszyć się, nie tylko smucić. Czy ta tragedia zmieni coś w naszym nastawieniu, daj Boże.

Na razie mamy autentycznie zjednoczoną Polskę. Jak długo potrwa ta jedność?

- Jak zwykle. Tak samo trwała nasze jedność po śmierci Jana Pawła II, czyli krótko. Bo natura ludzka jest, jaka jest. Nie nawołuję do jej zmiany, bo to jest niemożliwe. Ja tylko proszę, abyśmy byli wobec siebie bardziej ludzcy. Nie musimy mieć, nawet nie powinniśmy mieć jedności politycznej. Demokracja polega na różnych poglądach. Ale zakładajmy, że ten drugi, mimo innych poglądów, kieruje się dobrymi intencjami. Może ta tragedia nauczy nas tego. Oby z tego wielkiego zła wypłynęło dobro.

Sprawdzian przed nami. Będziemy mieć przyśpieszone wybory prezydenckie, kampanię wyborczą. Jak ją Pan sobie wyobraża?

- Potraktujmy tę kampanię właśnie jak sprawdzian. Na ile będzie ona starciem się różnych koncepcji politycznych, a na ile znowu będziemy się wzajemnie oskarżać.

A może znajdą się osoby, które będą chciały wypłynąć na sobotniej tragedii?

- Zawsze są ludzie, którzy będą chcieli coś uzyskać na czyimś nieszczęściu. Nic na to nie poradzimy. Mam tylko nadzieję, że ta tragedia ma zbyt wielki wymiar, aby takie postawy były możliwe.

Pod Smoleńskiem zginął Lech Kaczyński, którego PiS uważało za swojego kandydata na prezydenta. Nie żyje też Jerzy Szmajdziński, kandydat lewicy. Jak jest przyszłość przed tymi partiami?

- Nie wiem co zrobi lewica, ale to jest mniejszy problem. Są inni kandydaci, którzy mają nastawienie lewicowe. Któryś z nich, na przykład Tomasz Nałęcz może zostać kandydatem całej lewicy. Natomiast sytuacja Prawa i Sprawiedliwości jest rzeczywiście tragiczna. Ta partia straciła nie tylko kandydata na prezydenta, ale również bardzo wielu wybitnych polityków. To dla niej tragedia nie tylko w wymiarze ludzkim, ale także politycznym. Wydaje mi się, że PiS ma jedną z dwóch możliwości. Albo nie wystawia żadnego kandydata i przygotowuje się do wyborów parlamentarnych, albo Jarosław Kaczyński podejmuje wyzwanie i staje się kandydatem. Choć o tych planach politycznych mówię z pewną obawą, bo to jest jeszcze wszystko zbyt bolesne.

Ale zakończy się żałoba narodowa, zacznie się wielka polityka.

- Oczywiście. Ja nie daję tutaj dobrych rad dla Prawa i Sprawiedliwości. Uważam jednak, że PiS ma dwie możliwości i obie będą dobrze świadczyć o tej partii. Wystawienie kogoś innego, będzie sprawdzianem negatywnym.

Sobotnia tragedia zmieni polską scenę polityczną. Inne partie też straciły bardzo znanych przedstawicieli. Znajdą się ludzie, którzy godnie ich zastąpią?

- To co powiem zabrzmi bardzo brutalnie, ale wydaje mi się, że oprócz PiS, inne partie zyskają w sensie politycznym. Takie są twarde realia.

Może jednak Polacy, mając w pamięci tragedię, będą chcieli wesprzeć PiS?

- Mogliby się kierować współczuciem do człowieka, który uosabiałby partię jako taką. Dlatego Jarosław Kaczyński, kandydując na prezydenta mógłby na taki odruch liczyć. Ale wydaje mi się, że już nikt inny.

Czy jesteśmy w stanie zrozumieć to co się stało?

- Są pewne granice naszego rozumienia. Jeszcze w sobotę wydawało mi się, że ta tragedia to makabryczny sen. Psychika broniła się przed tym. Nie sądzę, by było cokolwiek porównywalne w wymiarze narodowym, politycznym z tym dramatem. To gorzej niż na wojnie, bo wtedy najważniejsze osoby są chronione. Ale zbliża się też czas refleksji praktycznej, krytycznej. Kto dopuścił do tego, że w jednym samolocie leciało tyle ważnych osób? Dlaczego ten samolot lądował? Takich pytań będzie więcej. Emocje w nas zostaną, tylko będą innego rodzaju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny