Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Henryk Wnorowski: Czy Grecję da się jeszcze uratować?

(opr. peż)
Prof. Henryk Wnorowski: Nasze zadłużenie w wielkościach względnych jest oczywiście znacznie mniejsze niż Grecji, tym niemniej determinacja w jego zmniejszaniu jest absolutnie niezbędna.
Prof. Henryk Wnorowski: Nasze zadłużenie w wielkościach względnych jest oczywiście znacznie mniejsze niż Grecji, tym niemniej determinacja w jego zmniejszaniu jest absolutnie niezbędna.
Prawdą jest, że Grecja nie była tu wyjątkiem: większość rządów europejskich (i nie tylko) w ostatnich dekadach wyznawała filozofię „zdrowych deficytów” - ocenia Henryk Wnorowski, ekonomista, profesor dr hab. Uniwersytetu w Białymstoku i dodaje: To za sprawą tego zewnętrznego, niewyczerpalnego kapitału rządzący byli w stanie sfinansować nawet najbardziej populistyczne obietnice.

Początek tego tygodnia był znowu bardzo pracowity dla ministrów finansów strefy euro. We wtorek nad ranem uzgodnili oni drugi pakiet pomocowy dla Grecji. W rezultacie kraj ten dostanie 130 mld euro (nowych pożyczek) od państw strefy euro oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Z kolei banki prywatne zredukują mu 53,5 proc. należnych im 200 mld kredytów w zamian za kolejne zobowiązania oszczędnościowe dotyczące poziomu wynagrodzeń oraz liczby zatrudnionych w sferze budżetowej.

Co to oznacza dla Grecji,
co dla strefy euro, a co dla Polski?
Minister finansów Grecji – Evangelos Venizelos na pierwszej konferencji prasowej po powrocie z Brukseli powiedział: „Uniknęliśmy koszmarnego scenariusza”.

Niewątpliwie tak się stało - już nie koszmarne, ale „tylko” czarne scenariusze są bardzo prawdopodobne. Zawarte porozumienie to bowiem zaledwie chwilowe zażegnanie kryzysu i chociaż Greków czekają krew pot i łzy, to nawet przy pomyślnym scenariuszu, poprawa będzie następowała bardzo wolno. Dług publiczny zmniejszy się do 120 proc. PKB dopiero w 2020 roku.

Wydaje się więc, że chociaż jest to drugi pakiet pomocowy, to z cała pewnością nie ostatni. I jeszcze nie raz będzie głośno o trudnej sytuacji Grecji i o potrzebie pomocy temu krajowi.

No właśnie pomocy, bo jak zauważają ekonomiści, to chociaż ostatni pakiet nazwany jest pomocowym, to pomocy tam nie ma. Przekazywane temu krajowi pieniądze mogą być przeznaczone tylko na spłatę zadłużenia wobec zagranicznych wierzycieli, a nie na stymulowanie gospodarki.

A Grecy niestety w ostatnich dekadach zaniedbali swoją gospodarkę, jakby zapominając, że dobrobyt narodowy trzeba wypracować w sferze produkcyjnej i usługach. Cały czas troszcząc się o to aby, to, co wytwarzamy i oferujemy innym, było dla nich atrakcyjne, czyli konkurencyjne. W rezultacie gospodarka grecka konkurencyjna nie jest. Przynajmniej nie na tyle, aby 20 proc. jej obywateli mogło mieć pensje wypłacane z budżetu i aby płaca minimalna wynosiła tam 866 euro.

Do tej pory ten dobrobyt fundowany był na kredyt, rozwiązaniem były coraz większe pożyczki, ale taki sposób finansowania wyczerpał się.

Prawdą jest, że Grecja nie była tu wyjątkiem: większość rządów europejskich (i nie tylko) w ostatnich dekadach wyznawała filozofię „zdrowych deficytów”. Teoria ta mówiła, że państwo co do zasady ma prawo się zadłużać, czyli utrzymywać permanentny deficyt, bo za pożyczone pieniądze buduje drogi, elektrownie i oczyszczalnie ścieków, które będą służyły przyszłym pokoleniom. Niech więc przyszłe pokolenia też wezmą na siebie część tego ciężaru.

Politycy chętnie tę ekonomiczno-społeczną teorię akceptowali.

To za sprawą tego zewnętrznego, niewyczerpalnego kapitału rządzący byli w stanie sfinansować nawet najbardziej populistyczne obietnice. Utrzymywanie takiej sytuacji w długim okresie doprowadziło do ukształtowania się wielkiej nierównowagi finansowej. Gigantyczna i wciąż rosnąca góra aktywów finansowych, wciąż krążąca po świecie powoduje liczne pułapki dla gospodarki światowej jako całości, no i oczywiście dla poszczególnych, przede wszystkim tych najbardziej zadłużonych, gospodarek narodowych.

Przykład Grecji jest tutaj typowy w tym sensie, że transfery socjalne dochodziły tam ad absurdum, a poziom zadłużenia od lat przekraczał maksima wyznaczone w Maastricht. Eurokraci z Brukseli i politycy w krajach UE doskonale wiedzieli w 2001 r., że Grecja nie powinna przyjąć euro, lecz mimo ewidentnych dowodów podjęli polityczną decyzję.

Dziś wydaje się więc, że to przede wszystkim politycy powinni ponieść konsekwencje pozamerytorycznych decyzji i zjeść tę „grecką” żabę. Permanentne i w sumie bezkarne łamanie ustalonych w Maastricht kryteriów, tj. maksymalnego poziomu deficytu budżetowego (3 proc.) i poziomu długu do PKB (60 proc.), w efekcie spowodowało kryzys strefy, gdzie wiele krajów zagrożonych jest bankructwem. Jednolita strefa euro powoduje siłą rzeczy „wędrowanie” kryzysu wewnątrz niej i przelewanie się na inne kraje Unii.

Co na to strefa euro? Przewodniczący Komisji Europejskiej – Jose Baroso, powiedział we wtorek – „porozumienie zamyka drzwi przed niekontrolowanym bankructwem Grecji”.

Należy powiedzieć, iż takie bankructwo teraz, na początku 2012 roku nie jest nikomu w UE, a zwłaszcza strefie euro potrzebne, zarówno ze względów ekonomicznych jak i politycznych. Wydaje się, że strefa euro potrzebuje zmienić jeszcze nieco strukturę greckich wierzycieli, może bardziej „sprawiedliwie” rozłożyć ciężar greckiego długu na poszczególne kraje. Z drugiej strony rok 2012 jest rokiem wyborczym w najważniejszych krajach strefy euro, których przywódcy bardzo mocno zaangażowali się obronę euro i pomoc dla Grecji, na ten moment porażka nie jest im potrzebna.

No właśnie znowu wracamy do kwestii pomocy. Jak zauważa Paul Krugman – amerykański ekonomista, laureat Nagrody Nobla z ekonomii w 2008 roku, nikt nie jest przygotowany, aby zdecydować się na jeden z dwóch sposobów wyjścia z greckiego kryzysu.
Pierwszy
to stała pomoc (nie pożyczki), jest bardzo mało prawdopodobny, bo musiałby oznaczać najzwyczajniej w świecie wzięcie Grecji na utrzymanie. A niby dlaczego i kto miałby sobie na to pozwolić?

Drugi – to wyjście Grecji ze strefy euro. I ten jest wysoce prawdopodobny, jednak jeszcze nie teraz. Wszak wszyscy wiedzą, że wtorkowy, drugi pakiet pomocowy dla Grecji sprawy nie rozwiąże.

Co oznaczałby więc dla Grecji wyjście ze strefy euro? Ten scenariusz oznaczał będzie szybsze osiągnięcie równowagi na znacznie niższym poziomie (prawda jest taka, że obecny poziom Grecji został osiągnięty za pożyczone pieniądze, trzeba więc go będzie opuścić i zająć to miejsce, na które Grecy są w stanie zapracować sami) bez konsekwencji dla krajów posiadających tę sama walutę, a następnie powolne budowanie pozycji konkurencyjnej.

Polska wobec sytuacji w Grecji Na szczęście nie jesteśmy w strefie euro. Kurs naszej waluty działa w pewnym sensie tak, jak amortyzator w samochodzie, nie musimy się więc martwić, że Grecja zacznie psuć także naszą walutę. Jesteśmy jednak razem w UE, która jest systemem naczyń połączonych, wszyscy mamy potrzeby pożyczkowe i konkurujemy o finansowanie zewnętrzne. Zależy nam na jak najwyższych ratingach, bo od tego zależy czy będziemy w stanie pożyczać w ogóle i jak drogo będziemy to czynili. Kłopoty Grecji przenoszą się na cały region. W miniona środę mimo pakietu pomocowego Fitach Ratings obniżył długoterminowy rating Grecji o dwa stopnie. Nie wiadomo, czy jakaś inna agencja nie zacznie dopatrywać się podobieństw między Polską a Grecją. Nas dotyczy to w stopniu podobnym do innych państw europejskich.

Najważniejsze jest, żebyśmy wyciągnęli wnioski z przykładu Grecji. Nasze zadłużenie w wielkościach względnych jest oczywiście znacznie mniejsze, tym niemniej determinacja w jego zmniejszaniu jest absolutnie niezbędna.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny