Prochy dziadka wysłał w... paczce

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Zwyczajna z wyglądu przesyłka w formie niewielkiego papierowego pudełka dotarła do sortowni paczek w Zabrzu.
Zwyczajna z wyglądu przesyłka w formie niewielkiego papierowego pudełka dotarła do sortowni paczek w Zabrzu. sxc.hu
Niemiec, chcąc zaoszczędzić na transporcie szczątków bliskiego do Kędzierzyna-Koźla, nadał je na poczcie.

Zwyczajna z wyglądu przesyłka w formie niewielkiego papierowego pudełka dotarła do sortowni paczek w Zabrzu. Pracownicy poczty, którzy wyrywkowo prześwietlają niektóre paczki, zorientowali się, że w środku mogą się znajdować... szczątki zmarłego.

- Kiedy funkcjonariusze przybyli na miejsce, potwierdzili, że w paczce z Niemiec znajduje się urna z prochami - informuje aspirant sztabowy Marek Wypych z Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu.

Policja tłumaczy, że przepisy w wyjątkowych sytuacjach zezwalają na przesyłanie tak nietypowych paczek, jednak ich nadanie wymaga posiadania stosownych dokumentów wydanych przez służby sanitarne oraz zgodę na przewóz szczątków ludzkich.

- Ponieważ przesyłka nie miała wymaganych dokumentów, została wstrzymana - dodaje asp. Wypych.

Zarekwirowana paczka miała dotrzeć do Kędzierzyna-Koźla. Policjanci skontaktowali się z adresatem i ustalili, że ten odbierze prochy zmarłego.

Podobną historię kilka lat temu przeżył ks. prałat Władysław Hanich, proboszcz parafii św. Jerzego w Prószkowie.

- Prochy zmarłego miały dotrzeć do nas z zagranicy i tutaj pochowane. Spodziewałem się, że ktoś je przywiezie, tymczasem one przyszły pocztą - opowiada ks. Hanich. - Szczegółów sprawy już nie pamiętam, ale wydaje mi się, że ktoś chciał w ten sposób zaoszczędzić.

Pogrzeb odbył się jednak normalnie.

Dyrektor Miejskiego Zakładu Cmentarnego w Kędzierzynie-Koźlu Piotr Pabisz słyszał już o nietypowej przesyłce z Niemiec.

- Na pewno na żadnym z naszych cmentarzy nie zostały one pochowane - mówi Pabisz.
Co ciekawe, dyrektorowi MZC zdarzało się już odbierać szczątki zmarłych pocztą. Ale działo się to w zupełnie innych warunkach i zawsze legalnie.

- Prochy były wysyłane z Niemiec w specjalnie oznakowanym pudełku z informacją, co się tam znajduje - tłumaczy Pabisz. Ponadto każdorazowo wypełniany był szereg dokumentów.Najpierw zgodę na przyjęcie prochów musiał pisemnie wystawić sam zarządca cmentarza i uzyskać dodatkowo aprobatę kierownika wydziału zdrowia tutejszego starostwa. W Niemczech przed wysłaniem prochów trzeba było przeprowadzić odprawę zakończoną stemplem polskiego konsula.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska