Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces szefów Grosika: Ludzie się zadłużali, żeby oddać pieniądze

(mw)
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Grozi im dziesięć lat więzienia. Kolejna rozprawa już w poniedziałek.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Grozi im dziesięć lat więzienia. Kolejna rozprawa już w poniedziałek. fot. Archiwum
W piątek sąd przesłuchał właściciela punktu kasowego ze Starogardu Gdańskiego, a także ojca oskarżonego Mariusza B.

Gdy firma Grosik ogłosiła upadłość, zostałem z długami. Żeby wyjść z honorem w stosunku do moich klientów, zaciągnąłem w banku pożyczkę na 59 tysięcy złotych. W ciągu dwóch tygodni uregulowałem długi wobec klientów, chociaż nie byłem do tego zobowiązany - opowiadał w piątek w sądzie Wojciech T.

Mężczyzna prowadził punkt kasowy w Starogardzie Gdańskim, w którym można było opłacić bieżące rachunki. Z białostocką agencją finansową Grosik miał podpisaną umowę na zasadzie franczyzy. W procesie szefów Grosika - Mariusza B. i Magdaleny T., którym prokuratura zarzuca przywłaszczenie prawie dwóch milionów złotych, Wojciech T. jest jednym z pokrzywdzonych.

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku badała tę sprawę przez kilka ostatnich lat. Jej zdaniem, ponad 1,7 miliona złotych, które mieli przywłaszczyć prezesi Grosika, to pieniądze klientów agencji, za które opłacali rachunki.

We wrześniu 2005 roku właściciel zamknął wszystkie punkty Grosika. Jego klienci zaczęli dostawać wezwania do zapłaty za rachunki, które w ich przekonaniu dawno opłacili. Okazało się, że pieniądze nie zawsze trafiały na konto odbiorców. Jedni stracili 20 złotych, inni nawet pięć tysięcy. Pokrzywdzonych jest ponad 8300 osób z całej Polski.

- Jak opóźnienia zaczęły dochodzić do dwóch tygodni, masowo zaczęły napływać reklamacje. Gdy próbowałem dowiedzieć się dlaczego, początkowo pracownicy Grosika uspokajali, mówili, że zawodzi system komputerowy, potem nieśmiało przyznawali, że firma ma trudności finansowe - zeznawał w sądzie franczyzobiorca z Pomorza.

Sąd przesłuchał też ojca oskarżonego. - By ratować firmę, Mariusz B. i Magdalena T. szukali kredytów bankowych, zadłużali się u prywatnych osób, szukali inwestorów, nawiązali współpracę z firmą windykacyjną. Bo spora grupa franczyzobiorców przywłaszczyła ogromne pieniądze - powiedział Henryk B.

Oskarżeni nie przyznają się do winy. Grozi im dziesięć lat więzienia. Kolejna rozprawa już w poniedziałek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny