Prezes PKO BP Zbigniewem Jagiełło: Przyszedłem do PKO BP nie dla pieniędzy i odejdę nie dla pieniędzy

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Kaczanowski
Donata Żmiejko

Prezes PKO BP Zbigniewem Jagiełło: Przyszedłem do PKO BP nie dla pieniędzy i odejdę nie dla pieniędzy

Donata Żmiejko

Rozmowa z prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełło o setnej rocznicy powstania PKO BP, o zarobkach szefa spółki, o rozwoju technologicznym banku i jego przyszłości

PKO Bank Polski obchodzi setną rocznicę powstania. To był wiek pełen zmian, zwłaszcza w ostatniej dekadzie...

W 1919 roku naczelnik państwa Józef Piłsudski i premier Ignacy Jan Paderewski podpisali dekret o utworzeniu Pocztowej Kasy Oszczędności. Wówczas zaczęła się historia PKO Banku Polskiego. „Dźwigamy” piękne brzemię historii, ale jednocześnie żyjemy już w XXI wieku i staramy się sprostać wymogom naszych klientów i trendom w bankowości. W ciągu 10 lat skala biznesu banku urosła ponad dwa razy. Obecnie PKO Bank Polski jest liderem technologicznym polskiego sektora bankowego.

Jest pan prezesem PKO BP od prawie 10 lat. W tym czasie bank zmienił się radykalnie, postawił na rozwój technologiczny, wprowadzając mnóstwo innowacyjnych rozwiązań. Bank ma najbardziej rozbudowane serwisy bankowości internetowej oraz jest liderem rynku bankowości mobilnej. Czy to skupianie się na wykorzystywaniu cyfrowych narzędzi bierze się stąd, iż z wykształcenia jest pan informatykiem?

- Pracownicy banku zrozumieli, jakie wyzwania stoją przed nami. Wszystkie nowoczesne trendy, które obserwujemy - tj. Internet, telefony komórkowe, różne rozwiązania technologiczne są elementem globalnym i w związku z tym 7-8 lat temu uznaliśmy, że to jest kierunek, w którym bank powinien się rozwijać. Jednocześnie w dalszym ciągu dbamy o tradycyjne usługi, z którymi jesteśmy kojarzeni w oddziałach banku. Realizacja takiej strategii i wytężona praca w ostatnich latach, pozwoliła nam dotrzeć na szczyt technologiczny bankowości światowej. Nasza aplikacja mobilna IKO w 2018 i w bieżącym roku została uznana za najlepszą na świecie. Wysokie oceny dokonane przez naszych klientów pozwoliły nam pokonać największe banki. To jest owoc tej naszej wieloletniej pracy i zdolności intelektualnych Polaków związanych z szeroko rozumianą informatyką.

PKO BP został uznany za najbardziej odporny bank w Europie...

PKO BP razem ze swoim dynamicznym rozwojem stara się dbać o bezpieczeństwo banku zarówno od strony ekonomicznej, jak i od strony technologicznej. Naszym największym kapitałem jest pewność i zaufanie oraz wiarygodność w oczach klientów. W ubiegłym roku Europejski Nadzór Bankowy przeprowadził testy dotyczące stabilności banków w sytuacji znaczącego pogorszenia się koniunktury gospodarczej w Europie i PKO BP wygrał tę konkurencję. Pokonaliśmy wszystkie banki w Europie.

Mówi pan o rozwoju banku i wdrażaniu najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych, ale nadal w społeczeństwie funkcjonuje opinia, że PKO BP jest bankiem dla emerytów, a wielu z nich po prostu nie obchodzą nowinki informatyczne...

Ten stereotyp, który został utwierdzony w umysłach wielu osób 15-20 lat temu, żyje nadal swoim własnym życiem, ale nie jest prawdziwy. Zmieniając się w ostatnich latach musimy walczyć z tym garbem przeszłości. Ale robimy to tak dobrze, że jesteśmy liderem bankowości mobilnej. Udział PKO Banku Polskiego w rynku bankowości mobilnej wynosi aż 25 proc. Mamy największy udział klientów młodych, którzy nie mają w głowie żadnych stereotypów, tylko poszukują najlepszych rozwiązań ze swojego punktu widzenia i znaleźli je w PKO BP. Mamy już 3,2 mln klientów, którzy używają naszej najlepszej na świecie aplikacji mobilnej - IKO. W większości są to ludzie młodzi. To oznacza, że za parę lat ten stereotyp zniknie i będziemy postrzegani jako instytucja technologiczna, która zajmuje się również bankowością.

Czyli zakłada pan, iż PKO BP stanie się instytucją technologiczną, a bankowość będzie jakimś drobnym elementem w działalności firmy?

Już teraz będąc liderem rozwoju technologicznego bankowości, chcemy również świadczyć usługi, które nie są wprost utożsamiane z usługami finansowymi. W tym roku uruchomiliśmy firmę Operator Chmury Krajowej. Będzie ona zajmowała się dostępem do różnego rodzaju rozwiązań i usług w zakresie przetwarzania i przechowywania danych w tzw. przestrzeni wirtualnej. Widzimy już duże zainteresowanie polskich firm, aby mogły korzystać z tego typu usług od polskiej spółki, która przechowuje i przetwarza dane na terytorium Polski. Jest też duże zainteresowanie firm, które chcą dostarczać produkty dla klientów poprzez tego typu platformę. Sądzę, że za 3-5 lat firma może odnieść spektakularny sukces. Jest takie powiedzenie, że ludzie potrzebują usług finansowych, ale być może niekoniecznie potrzebują banków. My chcemy zaspokajać zapotrzebowanie na usługi finansowe. Natomiast, żeby ludzie mogli korzystać z tych usług, niekoniecznie będą musieli chodzić do oddziału banku. Widzimy, że młodzi ludzie, którzy korzystają ze zdobyczy technologicznych, są często w banku, ale w tym, który mają w telefonie. I swój bank odwiedzają częściej niż osoby, które chodzą do oddziału banku.

Jednak nadal ogromna rzesza klientów banku - zwłaszcza starszych - preferuje bezpośredni kontakt z pracownikiem banku. Ludzie się denerwują, że są zamykane placówki stacjonarne banku, a także likwidowane bankomaty...

To nie my decydujemy o zamykaniu placówek czy bankomatów. To robią sami klienci. Bo jeśli nie korzystają z tych usług (wolą bankowość elektroniczną), spada natężenie ruchu, spada liczba transakcji dokonywanych w oddziałach, to ten trend widzimy i analizujemy sytuację. Wówczas w danej aglomeracji pozostawiamy np. osiem placówek z dziesięciu. Decyduje sens ekonomiczny istnienia danej placówki. Jesteśmy instytucją komercyjną która utrzymuje się z opłat, które ponoszą nasi klienci. Jeśli oni coraz rzadziej korzystają z serwisu w placówce, to my musimy dostosować się do tej sytuacji - wprowadzamy więcej technologii i zmniejszamy liczbę placówek. My wszystkich klientów traktujemy z wielką atencją, jednak naturalne jest, że klientów przyzwyczajonych do tradycyjnej bankowości, będzie coraz mniej.

Panie prezesie, zyski banku wzrastają, a oprocentowanie depozytów jest prawie zerowe. Bank nie daje już zarobić na lokatach. Osoby mające oszczędności często rezygnują z lokowania ich w bankach i np. kupują mieszkanie...

Oprocentowanie depozytów to pochodna wzrostu zamożności Polaków. Na rynku jest coraz więcej depozytów i przyrasta ich szybciej niż kredytów, a w związku z tym, gdy czegoś jest więcej, to jego cena spada. My i tak jesteśmy w lepszej sytuacji niż w Niemczech, ponieważ tam depozyty są oprocentowane na zero procent, a dla firm jest ujemna stopa procentowa - czyli firmy za przechowywanie ich pieniędzy płacą bankom.

Chce pan, aby PKO BP stał się instytucją europejską. Zamierza pan otwierać placówki banku w kolejnych krajach?

Nasza decyzja, aby rozwijać się poza granicami Polski jest naturalną konsekwencją rozwoju naszego kraju. W ostatnich latach gigantycznie wzrósł eksport polskich towarów, ponieważ nasi przedsiębiorcy zaczęli poszukiwać rynków zbytu poza Polską. Drugi element to bardzo silny rozwój polskich firm poza granicami kraju. Nasze firmy nie tylko eksportują, ale też zakładają również swoje firmy w innych krajach oraz kupują zagraniczne przedsiębiorstwa. Wiele z nich obsługujemy w Polsce i albo pójdziemy za nimi do różnych krajów w Europie i na świecie, tam gdzie chcą się rozwijać, albo one poszukają sobie innego partnera finansowego i wówczas nas porzucą dla kogoś, kto lepiej z nimi współpracuje. Będąc w Polsce niekwestionowanym liderem bankowości widzimy, że tutaj rzeczywiście mamy możliwości rozwoju, natomiast powinniśmy poszukać, również w oparciu o polski żywioł gospodarczy, szans rozwoju także za granicą. Wybraliśmy naturalne kierunki - naszych bliskich sąsiadów. Na Ukrainie działa nasz mały bank, który jest bardzo efektywny, mamy dwa oddziały korporacyjne, które obsługują klientów firmowych we Frankfurcie i w Pradze. W tym roku otworzymy też oddział na Słowacji i myślimy o kilku kolejnych lokalizacjach za granicą. To jest nasz model rozwoju - być tam, gdzie są polscy przedsiębiorcy, pomagać im w prowadzeniu biznesu i wzajemnie się wspierać.

PKO BP osiąga sukcesy i zdobywa mnóstwo nagród oraz wyróżnień - również w Białymstoku podczas uroczystego spotkania z okazji obchodów stu lat istnienia banku, pan odebrał nagrody. Jest pan wymagającym menedżerem w stosunku do pracowników. Jakie ma pan wymagania wobec osób zajmujących w banku stanowiska menedżerskie?

Bank otrzymuje wiele nagród. W Białymstoku również odebraliśmy nagrody - m.in. od Izby Przemysłowo-Handlowej. Jeśli chodzi o moje wymagania, to mogę wskazać na wiele potrzebnych umiejętności, ale jest kilka ważnych z punktu widzenia młodego człowieka. Przede wszystkim jest to stała chęć uczenia się. Co kilka lat następują duże zmiany w zakresie trendów w gospodarce światowej i jeśli nie chcemy się uczyć, nie posiadamy tego elementu ciekawości, to nie wykorzystamy tych okazji, które się pojawiają. Bardzo ważna jest też dyscyplina i konsekwencja. Wielkie rzeczy nie rodzą się tylko poprzez genialny pomysł, ale również poprzez codzienną konsekwentną pracę. Jeśli nie ma takich elementów, to nawet geniusz przegra z konkurencją i nie zostanie dostrzeżony.

Najlepiej zarabiający w Polsce szef banku zarobił w 2018 r. 5 mln zł. Ze względu na ustawę kominową pan, jako prezes PKO BP - największego banku w Polsce, zarobił jedynie ok. 1,8 mln zł (793 tys. pensji zasadniczej plus milion złotych dodatkowych świadczeń)...

W bankach, instytucjach finansowych wynagrodzenia są na dużo wyższym poziomie niż w innych częściach gospodarki - oprócz firm technologicznych i farmaceutycznych, bo tam płace są jeszcze większe. Odnosząc się do mojej osoby, nie przyszedłem do banku dla pieniędzy i nie z powodu pieniędzy z niego odejdę. Gdy przychodziłem do pracy w PKO BP ponad 9 lat temu, to ówczesne moje zarobki zmniejszyły się o 60 proc. W międzyczasie dokonano różnych zmian i wynagrodzenia kadry kierowniczej zostały urynkowione. Nowa ustawa tzw. kominowa - o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami, wprowadziła zmiany w zakresie wynagrodzeń, zgodnie z którymi moje wynagrodzenie to 15-krotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw.

Donata Żmiejko

Zajmuję się głównie tworzeniem dodatków redakcyjnych do papierowych wydań "Kuriera Porannego" i "Gazety Współczesnej". Mam wykształcenie prawnicze. Jako dziennikarz realizuję tematy z różnych dziedzin - głównie budownictwo, nieruchomości, gospodarka, piszę również poradniki na tematy zdrowotne i pokrewne. Interesuję się także problemami seniorów, głównie ich dostępem do służby zdrowia i przeciwdziałaniem wykluczeniu społecznemu. Ważne są dla mnie też tematy dotyczące ekologii oraz podlaskiego rolnictwa, które w ostatnich latach dynamicznie się rozwija.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.