Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo zabrania, ale ustawa nie powstrzyma bijących rodziców

Marta Gawina
Nawet klaps stanie się wykroczeniem - nowa ustawa zabrania stosowania kar cielesnych i psychicznych
Nawet klaps stanie się wykroczeniem - nowa ustawa zabrania stosowania kar cielesnych i psychicznych Fot. Archiwum
Ojciec mnie bił i wyszedłem na ludzi. Więc ja też swoim dzieciom nie żałuję. Ale teraz tłumaczenia już nie będzie. Nowe prawo zabrania rodzicom nawet klapsów. Budzi jednak kontrowersje.

Piętnastoletnia Krysia pochodzi z niewielkiej podlaskiej miejscowości. Piątkowa uczennica, spokojna, jednak zakompleksiona. Bo ma nadwagę. Uczniowie się z niej śmieją. Krysia próbowała o tym rozmawiać z rodzicami. Są nauczycielami. Ale nie rozumieją córki. Za gadanie bzdur biją w twarz. Kiedy odmówiła pójścia do szkoły, też dostała wychowawczy policzek. Po kolejnym razie uciekła.

Schronienie znalazła w białostockim domu dziecka przy ul. 11 Listopada. Dopiero tutaj rodzice z nią spokojnie porozmawiali. Zrozumieli swój błąd. Dziewczyna wróciła do domu.

W domu dziecka nadal przebywa 9-letni Krzyś. Jego ojciec alkoholik, starał się zrobić z syna kompana do wódki. Jak chłopiec się sprzeciwiał, dostawał lanie czym popadło. Skutki? Posiniaczone ciało, złamana ręka. W końcu chłopiec został zabrany z rodzinnego domu.

Bat na agresorów

Bicie dzieci to codzienność w wielu polskich rodzinach. Tak jak dyskusja o wyższości klapsa nad innymi metodami wychowawczymi. - Ojciec mnie bił i wyszedłem na ludzi. Więc ja też synowi nie żałuję - argumentują rodzice.

Potwierdzają to policyjne statystyki. W 2009 roku podlascy policjanci odnotowali 1461 przypadków przemocy w rodzinie z udziałem dzieci do 13 roku życia. Wśród nastolatków takich zdarzeń było 679.

- Liczby są duże, z drugiej jednak strony zauważyliśmy, że rośnie świadomość w społeczeństwie. Ludzie zaczynają mówić o domowych problemach. Nie wstydzą się wezwać pomocy - podkreśla podinsp. Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskiej policji.

Posłowie w obronie ofiar uchwalili nową ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wejdzie w życie 1 lipca. Wprowadza zakaz stosowania kar psychicznych i cielesnych wobec dzieci. Nawet klaps stanie się wykroczeniem. Podobny zakaz obowiązuje już m.in. w Szwecji, Bułgarii, Austrii, Chile, Chorwacji, Danii, Finlandii, Niemczech, Grecji, na Węgrzech.

Nowa ustawa zwiększa też uprawnienia pracowników socjalnych. Mogą odebrać dziecko rodzicom, jeżeli uznają, że życie malucha jest zagrożone. Swoją decyzję muszą uzgodnić z policjantem, lekarzem lub przedstawicielem służb, które zajmują się przemocą w rodzinie. W każdej gminie ma też powstać grupa profesjonalistów, która będzie wspierać pracowników socjalnych.

- Nie ma powodów do niepokoju. Nowelizacja ustawy nie zakłada przecież, że dziecko bezwzględnie musi trafić do domu dziecka. Może się nim zająć ktoś z rodziny - mówi "Porannemu" Beata Mirska-Piworowicz, prezes stowarzyszenia "Damy radę", która pracowała przy tworzeniu ustawy. Jej zdaniem nowe prawo będzie biczem na agresorów w rodzinie. Mężów, synów, matki.

Ustawa zakłada izolację sprawców od ofiar przemocy, w tym także nakaz opuszczenia wspólnego mieszkania.

- Nikt na pewno nie będzie robił alarmu z powodu prozaicznego klapsa. Chodzi o to, by dzieci generalnie nie były bite. W naszym społeczeństwie zbyt często i długo stosowano kary cielesne - stwierdziła Beata Mirska-Piworowicz.

Ustawa poszła za daleko

- Większość z nas zgadza się, że bicie dzieci nie jest dobrą metodą wychowawczą. Może doprowadzić do tragedii. I takich przypadków jest sporo - mówi Agnieszka Górska, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Białymstoku. Mimo to, nowa ustawa budzi w niej mieszane uczucia.

- Wątpię, by powstrzymała rodziców, którzy katują dzieci. Bo im nie zależy na dobru najmłodszych i nic ich nie przestraszy. Sama ustawa może stać się podstawą do nadużyć. Choćby nieuzasadnione odbieranie dzieci rodzicom przez pracowników socjalnych. Nie boję się o Białystok, bo mamy dobrych specjalistów. Za resztę Polski nie mogę ręczyć - dodaje Agnieszka Górska.

A kontrowersyjne przypadki niestety były. Całą Polskę obiegła historia małej Róży z Błot Wielkich w Poznańskiem. Kurator i sędziowie nakazali odebrać niemowlę rodzicom, bo ci są niezaradni i biedni. Nie przekonał ich fakt, że rodzeństwo Róży jest zadbane i nie sprawia problemów wychowawczych. Dopiero interwencja wielu osób pomogła w powrocie dziecka do domu.

Z butami w rodzinę

- Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy powstała w pośpiechu. Brakuje w niej wsparcia dla rodziny. Brakuje edukacji - uważa Wojciech Kucerow, dyrektor domu dziecka nr 2 w Białymstoku. - Oczywiście, bicie nie jest metodą wychowawczą.
Jednak w tym przypadku państwo chce uzurpować sobie władzę w rodzinie.

- Wkracza z butami w rodzinę pod pretekstem dobra dziecka. Tym bardziej, że różnie możemy interpretować przemoc. Może być kłótnia sąsiedzka, a życzliwy sąsiad doniesie, że w danej rodzinie bite są dzieci. I ta rodzina będzie nękana - dodaje Wojciech Kucerow.

Wśród samych zainteresowanych, czyli rodziców, zdania są podzielone. Wielu z nich przyznaje, że klapsy nie są im obce. Bo w naszym kraju to była i jest jedna z metod wychowawczych.

Jolancie Górskiej, matce kilkuletniej dziewczynki nowe prawo generalnie się podoba. Nie chce już więcej oglądać w telewizji maltretowanych dzieci.

- Ich trzeba bronić szczególnie. Ja swojego dziecka nie biję i bić nigdy nie zamierzałam. Choć mam też pewne wątpliwości. Wiem jakie są problemy z nastolatkami, wielu rodziców już teraz jest bezsilnych. Może okazać się, że nakrzyczą na swoje dziecko i zostaną oskarżeni o stosowanie przemocy - uważa kobieta.

Andrzej, tata dwójki dzieci obawia się, że wzrośnie liczba policyjnych interwencji. Wystarczy, że dziecko głośno płacze przez wiele godzin. I trzeba będzie się tłumaczyć policji, że syn nie dostał lania, tylko ma, na przykład, zapalenie ucha. Albo - dziecko chce ściągnąć garnek z gazu, dostaje po łapkach. I co? To już karanie cielesne? - zastanawia się mężczyzna.

Lepszy taki zakaz, niż żaden

Barbara Choroszewska, pedagog i terapeuta zwraca uwagę, że problemem wciąż nierozwiązanym jest brak wsparcia dla potrzebujących rodzin.

- Ja się pytam, na jaką pomoc może liczyć matka, która zostaje sama z trójką dzieci. Żeby mogła się nimi opiekować i nikt jej nie zabrał tych dzieci. Nie ma profesjonalnej pomocy, choćby w znalezieniu pracy. Bezpłatne obiady w szkole, czy buty z Caritasu to za mało.

- Z drugiej strony lepszy zakaz bicia niż żadnej reakcji - komentuje nowe zapisy w ustawie.

I przypomina, że w 1977 roku kiedy miał być wprowadzony w Szwecji zakaz bicia dzieci, aż 70 procent ankietowanych sprzeciwiało się ustawie. W 1997 roku było już ich 10 procent.

- Te liczby wskazują, jak bardzo zmieniła się mentalność ludzi w ciągu 20 lat. Każdy klaps jest wyrazem bezradności rodzica i jego problemów. Jeżeli matka uderzy dziecko, które chce wybiec na ulicę, to maluch nie będzie bał się tej ulicy, tylko swojej mamy.

Dlatego zakaz kar cielesnych jest konieczny, żeby rodzice zaczęli coś wreszcie ze sobą robić. Bo skutki takiego wychowania mogą być tragiczne. Dzieci bite przez rodziców, w życiu dorosłym postępują tak samo - podkreśla Barbara Choroszewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny