Prawie tysiąc młodych ludzi traci szansę na zatrudnienie

- Pracodawcy zatrudnili młodych ludzi z nadzieją na refundację. Nigdy nie było z tym żadnych problemów - mówi Wieńczysław Andrzej Targ, Wojewódzki Komendant Podlaskiej Wojewódzkiej Komendy Ochotniczych Hufców Pracy w Białymstoku. - Nadal przyjmujemy od pracodawców wnioski o zawarcie umowy o refundację i wciąż liczymy na to, że Fundusz Pracy zostanie zwiększony.

OHP nie podpisują umów

Problemy pojawiły się już we wrześniu ubiegłego roku, kiedy OHP wstrzymały podpisywanie umów z pracodawcami, którzy wystąpili z wnioskiem o zawarcie umowy o refundację. Takich wniosków w naszym województwie jest około 500. Umowy podpisane wcześniej są realizowane zgodnie z założeniami.

OHP jedynie rozdziela pieniądze z funduszu, które każdorazowo są ustalane w budzecie państwa.

- Fundusz Pracy, z którego pochodzą refundacje wynagrodzeń młodocianych pracowników, został zmniejszony o 20 proc. - tłumaczy Józef Hordejuk, dyrektor Izby Rzemieślniczej i Przedsiębiorczości w Białymstoku.- Z 210 milionów zł na 170 milionów zł, oznacza to o 40 milionów zł mniej. OHP realizują z tych funduszy umowy wcześniej podpisane. Na nowe nie ma pieniędzy.

W województwie podlaskim z refundacji korzysta prawie 800 zakładów rzemieślniczych. Jak podaje Izba Rzemieślnicza i Przedsiębiorczości w Białymstoku chodzi tu o ponad 2500 młodych ludzi. Obecnie pracodawcy nie otrzymują dofinansowania aż na 928 z nich.

Pracodawcy zrezygnują z zatrudniania młodocianych

- Zmniejszenie pieniędzy na refundację, a co za tym idzie brak pieniędzy na nowe umowy, to dla nas katastrofa - mówi zaniepokojona Iwona Urban, właścicielka dwóch punktów gastronomicznych w Białymstoku, Czterech Pór Roku i Qchni. - W tym momencie kształci się u mnie siedmiu małoletnich, w czerwcu odchodzi trzech, więc we wrześniu miałam zatrudnić kolejne dwie osoby. Jeśli nie będzie refundacji, zrezygnuję.

Inni pracodawcy również rozważają zatrudnia niemałoletnich.

- Wielu z nich grozi zerwaniem umów. Przecież małe zakłady usługowe mogę nie unieść tego ciężaru - mówi Józef Hordejuk

Wpłynie to bardzo negatywnie na stan nie tylko szkolnictwa, ale i naszej gospodarki.

- Najpierw likwiduje się szkoły zawodowe, a teraz nie wspiera się pracodawców, na których spoczywa ciężar edukacji tych młodych ludzi - konkluduje Iwona Urban Przyjmujemy do zakładów młodziutkie osoby, zupełnie bez doświadczenia, które często trzymają nóż po raz pierwszy w życiu. I tak ponosimy koszty, których refundacja nie obejmuje.

Fachowcy wyjadą

Bez pomocy pracodawców jakość wykształcenia młodych fachowców drastycznie spadnie. Szkoły nie mają własnych nowoczesnych warsztatów, gdzie uczniowie mogliby się uczyć zawodu, brak dostępu do najnowszych technologii.

- Już dziś narzekamy na brak dobrze wykwalifikowanych robotników i rzemieślników - mówi Józef Hordejuk. - A będzie jeszcze gorzej. Pamiętajmy też, że niemiecki rynek pracy już na to reaguje oferując polskim absolwentom gimnazjów relatywnie wysokie wynagrodzenie, kursy językowe, zakwaterowanie w bursach przy centrach szkoleniowych. Zatrzymując refundację świadomie nasze państwo wypycha naszą młodzież na zagraniczny rynek pracy.

Na pytanie, czy jest mozliwość zwiększenia Funduszu Pracy, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej odpowiedziało nam, że dokonano już podziału kwot przewidzianych w projekcie planu finansowego w wersji przedłożonej Sejmowi przez Radę Ministrów. Kwoty nie uwzględniają zmian w projekcie planu finansowego FP dokonanych w toku prac sejmu nad budżetem państwa na 2011 r. tj. zwiększenia limitów na realizację zadań dla samorządów województw o ok. 9 proc.