Kurier Poranny: Od 1 stycznia 2009 ceny energii mają być uwolnione. Czy oznacza to kolejne podwyżki?
Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka Urzędu Regulacji Energetyki: URE nie będzie od stycznia zatwierdzał taryf na obrót energią. A stawki te stanowią około 50 proc. wysokości rachunków za prąd. Pod kontrolą URE pozostaną natomiast taryfy na dystrybucję, czyli druga połowa rachunku. O podwyżkach trudno na razie mówić. Na pewno nie należy ich wiązać z liberalizacją. Nie wiadomo, jakie za pół roku będą ceny surowców, jaka będzie sytuacja gospodarcza. I jak to wpłynie na decyzje poszczególnych spółek sprzedających prąd.
Spółki już teraz twierdzą, że działają na granicy opłacalności i wyższych cen nie da się uniknąć...
- Regulacja powoduje, że cena, jaką płacimy za energię, jest niższa, niż chciałyby tego przedsiębiorstwa, które ją sprzedają. URE bowiem pozwala firmom tylko na podwyżki, które wynikają ze wzrostu ich kosztów. Stara się, aby wzrost cen był uzasadniony i rozsądny. Ale też uwolnienie cen nie oznacza, że URE przestanie badać rynek energetyczny. Dalej będziemy spółkom patrzeć na ręce. I staramy się, by jak najłatwiej można było zmienić sprzedawcę prądu. To również zmusza spółki to walki o portfele klientów i utrzymywania cen na rozsądnym poziomie.
Firmy już kupują energię po cenach wolnorynkowych. Czy płacą teraz wyższe rachunki?
- Na pewno te ceny są bardziej zróżnicowane w poszczególnych spółkach. I przedsiębiorcy coraz częściej decydują się na zmianę sprzedawcy. Na tego, który przedstawi najtańszą ofertę. Bo ceny dla gospodarstw domowych są często zbyt zbliżone, aby opłacało się zmienić sprzedawcę. Po uwolnieniu cen to powinno się zmienić.
Na rynku działają cztery duże grupy energetyczne. A jeśli "dogadają się" między sobą i będą sztucznie windować ceny?
- Nie ma takiej możliwości. Nie dopuści do tego nie tylko URE, ale też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Każdy lokalny dystrybutor ma podpisane umowy z co najmniej kilkoma sprzedawcami, spośród których możemy wybierać. Gdy na rynku działa wiele podmiotów, jakakolwiek zmowa cenowa raczej nie wchodzi w grę. O to właśnie chodzi przy uwolnieniu cen - o konkurencję, a nie tworzenie monopoli.
Dziękuję za rozmowę