Quiz obejmujący pytania o bohaterów kreskówek czy gier, o Jagiellonię i Lewandowskiego, poprzedził zwiedzanie przez młodych ludzi całej firmy. Prawie 40 dzieci w wieku od czterech do kilkunastu lat obejrzało miejsca pracy swoich rodziców. Zaglądali zarówno do magazynu, jak i do pracowni, gdzie konstruowane są supernowoczesne rozwiązania z zakresu automatyki przemysłowej, w jakich specjalizuje się Plum. Od jak dawna? Odpowiedź niosło jedno z pytań zadanych dzieciom przez panią Elżbietę: ile to jest 2 plus 2 razy 6 plus 6? Mimo że wypowiedziane zostało to bardzo szybko, jeden z chłopców zdążył policzyć, że wynik brzmi 30. - I właśnie taką rocznicę istnienia będzie w tym roku obchodziła firma waszych rodziców - ucieszyła się prowadząca zabawę.
Tego dnia młodym gościom została oddana we władanie cała, nowoczesna sala konferencyjna firmy Plum. Zamiast jej normalnego wyposażenia, tego dnia urządzono sekcje: akustyczną, zabawkową czy sekcję gier. Nawet bramka została wymalowana na ścianie. Dzieci mogły zarówno zająć miejsca przy playstation, jak i przy stole z szachami. Było miejsce na lepienie figurek z masy solnej i na zabawę samochodzikami.
Laboratorium Akustyczne Plum, służące na co dzień badaniu różnych urządzeń, jakie konstruowane są w firmie, tym razem „badało” siłę głosu najmłodszych. Każdy mógł tu wejść i wrzeszczeć, ile sił w płucach. Więc wrzeszczeli.
- To wszystko nasi ludzie przygotowali dla dzieci sami - nie ukrywał satysfakcji Jacek Kłos, dyrektor generalny Plum, obserwujący z boku, co się dzieje w sali .
Nie zabrakło tam nawet pokazu z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy. Waldemar Krupa pokazywał dzieciom kilka prostych zasad ważnych w każdym wieku i okolicznościach. Na przykład - posługując się piłką - wyjaśniał, jak należy podnosić ciężary. Dzieci wołały, że trzeba się po prostu schylić. Pan Waldemar podkreślał, że wcale nie: trzeba kucnąć i wtedy dźwigać, bo to najmniej obciąży kręgosłup.
Przydała się też drabina, przedmiot zawsze prowokujący do tego, żeby się na niego wdrapywać. Dlatego też do wdrapywania ustawiła się kolejka dzieci, a Waldemar Krupa przestrzegał, jak wysoko można na nią wchodzić, żeby to było bezpieczne. I wyjaśniał, że półeczka na końcu nie służy do tego, aby na niej siadać, bo grozi to wywrotką. Można na niej najwyżej coś postawić.
- Zorganizowaliśmy ten dzień Małego Odkrywcy z kilku powodów - wyjaśniał nam Jacek Kłos. - Jak twierdzą naukowcy, na przykład profesor Kazimierz Cywiński z Politechniki Białostockiej, dzieci już od przedszkola powinny odwiedzać zakłady produkcyjne. Kiedyś tak było... I naszym zdaniem warto do tego wracać, bo to oswaja je z pewnymi pojęciami.
- Kolejny ważny powód to integracja naszych pracowników z firmą - dodaje dyrektor Kłos. - Przygotowali wszystko na spotkanie z dziećmi, a te z kolei mają większe pojęcie, gdzie tata czy mama znika na pół dnia.
- Celem zorganizowania takiej imprezy jest również docenienie dziecka - uzupełnia Elżbieta Łodko. - Uznanie go za dorosłego, z którego jesteśmy dumni i którym chcemy się pochwalić. Z kolei dziecko poznaje pracę rodzica i różnice między zawodami. Zaczyna rozumieć, dlaczego czasami mama czy tata nie może odebrać telefonu czy zostać z potomkiem dłużej w czasie jego choroby.
- Nie wiem jeszcze, czy powtórzymy ten pomysł - mówi Jacek Kłos. I jak przystało na dyrektora innowacyjnej firmy dodaje: - Nie wolno wpadać w rutynę. Może wymyślimy coś nowego.
Opinia:
Anna Samborska, pedagog szkolny w SP nr 44 w Białymstoku:
To po prostu superpomysł! Ja w szkole też staram się kreować podobne sytuacje. Koordynowałam nawet projekt o podobnej nazwie: Szkoła Odkrywców, gdzie przez zabawy i eksperymenty wpływaliśmy na rozwój dzieci. Rozbudzaliśmy ich ciekawość i odwiedzaliśmy z nimi firmy, żeby mogły odkrywać świat wokół siebie. W naszej szkole są także prowadzone działania związane z robotyką, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem dzieci.
Taką edukację powinno się zaczynać od przedszkola: dzieci powinny widzieć, jak i gdzie pracują dorośli, czym się można zajmować w życiu. Dlatego uważam, że to wspaniałe, co robi firma Plum.
Często pytam dzieci, czy wiedzą, jak pracuje mama czy tata. I bardzo wiele z nich nie ma o tym pojęcia. Dla nich rodzice po prostu idą do pracy.
A co robią? Brak odpowiedzi.
I jest jeszcze jeden aspekt: faktycznie takie wizyty w miejscu pracy rodziców, zrozumienie sposobu ich pracy, ułatwiają utrzymanie więzi w rodzinie. Dziecku jest wtedy łatwiej pojąć, że mama czy tata nie zawsze może być do jego dyspozycji i nie wynika to ze złej woli, tylko z wypełniania obowiązków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?