Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca jest. Poszukiwany dobry pracownik

Agata Sawczenko
Wiedza i umiejętności sprawiają, że czujesz się pewniej na rynku pracy - mówi Anna Busłowska z APS
Wiedza i umiejętności sprawiają, że czujesz się pewniej na rynku pracy - mówi Anna Busłowska z APS Andrzej Zgiet
Studia podyplomowe, kursy, szkolenia, a w planach nawet studia MBA - Anna Busłowska jest asystentką zarządu w firmie APS. Jeśli czegoś nie potrafi - szef radzi jej, by się dokształciła. I choć badania wskazują, że na rynku brakuje dobrych fachowców, podlascy przedsiębiorcy radzą sobie z tym problemem - po prostu sami ich kształcą.

Anna Busłowska już od czterech lat pracuje w białostockiej firmie APS. Jest asystentką zarządu. Zajmuje się kadrami, szkoleniami, sprawami dotyczącymi bhp. I cały czas inwestuje w swoje wykształcenie i wiedzę.

- Mam wykształcenie ekonomiczne. Skończyłam jeszcze studia podyplomowe z zarządzania bezpieczeństwem i higieną pracy. To było konieczne, bym mogła zajmować się tym, czym się zajmuję teraz w pracy - mówi.

I nie ma wątpliwości - opłaca się inwestować pieniądze i poświęcać czas na podnoszenie kwalifikacji.

- Przede wszystkim podnosi się swoją wartość na rynku pracy - tłumaczy. - Wiedza, kompetencje sprawiają, że człowiek pewniej czuje się w pracy. Ma świadomość, że jak się coś wydarzy - nie daj Boże! - albo za kilka lat stwierdzi, że niekoniecznie się sprawdza na danym stanowisku, to będzie miał dobrą pozycję, by poprosić o zmianę stanowiska czy szukać nowej pracy.

Według pani Anny najbardziej optymalną sytuacją jest, jeśli pracodawca nie tylko pozwala się kształcić, ale i sam kieruje pracownika na szkolenia albo wychodzi z inicjatywą, by te kwalifikacje podnosić. Bo wyznaczenie ścieżki kariery jest bardzo ważne. Na szczęście tak jest w jej przypadku. W porozumieniu z szefem pani Anna zalicza kolejne szkolenia:

- Głównie z zakresu prawa pracy, zarządzania oraz typowo HR-owe, czyli zarządzanie przez cele, zarządzanie zespołem. W firmie kształcimy się dodatkowo jeszcze z języków obcych - wymienia.

I opowiada, że razem z prezesem firmy pracownicy planują swoje ścieżki kariery.

- Na razie działam w tzw. kadrach twardych. Ale prezes widzi mnie w HR-ze - uśmiecha się. - W związku z tym planujemy cykl szkoleń, studiów podyplomowych, nawet studiów MBA. I pracodawca powiedział, że firma jak najbardziej mi w tym pomoże.

Specjalista w cenie

Ze znalezieniem nowej pracy pani Anna - dobrze wykształcona specjalistka - nie miałaby problemów. Bo właśnie takich ludzi jak ona brakuje na rynku pracy. Z badania ManpowerGroup "Niedobór talentów" wynika, że czterech na dziesięciu pracodawców w Polsce nie może znaleźć pracowników posiadających kompetencje niezbędne na danym stanowisku.

Odsetek ten jest co prawda niższy niż w poprzednich latach (51 proc. w 2010 r.; 48 proc. w 2009 r. i 49 proc. w 2008 r.), niemniej nadal jest to problem na polskim rynku pracy. Pierwsze miejsce na liście najtrudniejszych do obsadzenia zawodów zajmują wykwalifikowani pracownicy fizyczni. Do tej grupy zawodowej zaliczają się m.in. elektrycy, cieśle, stolarze, murarze, hydraulicy czy spawacze.

Wyniki badania wskazują na rosnący niedobór talentów wśród inżynierów oraz operatorów produkcji - zawody te były odpowiednio drugim i trzecim najczęściej wymienianym przez grupę 750 badanych przedsiębiorców. Nieznacznie poprawiła się dostępność na polskim rynku pracy menedżerów projektów, którzy z dotychczasowego drugiego miejsca przesunęli się na piąte. Na polskim rynku pracy brakuje wciąż operatorów produkcji, kierowców, menedżerów projektów, techników, kadry najwyższego szczebla, szefów kuchni, pracowników działu IT.

To przez Unię i szkolnictwo

Białostoccy przedsiębiorcy przyznają, że podobnie jest i na naszym rynku pracy.

- Dokładnie od 2004 roku, czyli od momentu gdy otworzyły się dla Polaków zachodnie rynki pracy, pojawił się problem ze znalezieniem fachowców, bo ci zaczęli masowo wyjeżdżać w poszukiwaniu lepszych zarobków - potwierdza Mariola Szulborska, właścicielka Restauracji John & Jimmy. - Sytuację odczuliśmy na własnej skórze, mieliśmy kłopoty ze znalezieniem szefa kuchni. Sprawdzaliśmy kilkanaście osób i niestety to, co działało na ich niekorzyść, to były ich kwalifikacje, a raczej ich brak.

Sytuacja była uciążliwa i wyraźnie utrudniała funkcjonowanie restauracji.

- Na szczęście znaleźliśmy odpowiednią osobę, która jest absolutnie kluczowym pracownikiem firmy. Bo dobry, zdolny kucharz z pasją i talentem, ale przede wszystkim fachową wiedzą jest na wagę złota. Na szczęście nam się udało - dodaje Mariola Szulborska.

Większość podań o pracę musi też odrzucać Kazimierz Klimczuk, szef Dentomaksu.

- W naszym dziale serwisu zatrudniamy wyłącznie inżynierów, absolwentów elektroniki czy mechaniki. Otrzymujemy wiele CV od osób zainteresowanych pracą, niestety większość ma niedostateczne kwalifikacje - mówi Kazimierz Klimczuk.

Przyczynę takiego stanu rzeczy Kazimierz Klimczuk widzi w systemie kształcenia.

- To widać, że nasze uczelnie produkują bezrobotnych - mówi. - Większość osób, które starają się o pracę, to absolwenci uczelni humanistycznych, a nie technicznych. W moim odczuciu, inżynierowie mają, przynajmniej teoretycznie, mniejsze problemy ze znalezieniem pracy niż ich koledzy po uniwersytecie. Ale pomimo tego, i tak trudno o dobrego fachowca, bo oprócz wiedzy trzeba mieć jeszcze nieco talentu i pasji.

W Białymstoku - inaczej niż w pozostałych regionach Polski - nie ma za to trudności ze znalezieniem kierowców.

- Kierowcy są - zapewnia Małgorzata Pawluczuk, szefowa Trans PP i Trans PP Prim. - Problem jest jednak taki, że zbyt często zmieniają firmy.

A zmieniają najczęściej ci, którzy nie zawsze uczciwie traktują pracodawcę - często jako źródło darmowego paliwa. Na szczęście podlascy pracodawcy wymieniają się informacjami, gdy zauważą u siebie w firmie taki proceder. Wtedy to takiemu kierowcy jest trudno znaleźć pracę.

- Moim zdaniem, jeśli kierowa jest dyspozycyjny, lojalny względem pracodawcy, to nie chodzi z firmy do firmy. Bo generalnie warunki pracy w firmach transportowych są podobne - dodaje Małgorzata Pawluczuk.

Zdarza się też, że kierowcy mają zbyt wysokie wymagania względem pracodawcy. Chcą za dużo zarabiać, biorąc pod uwagę realia panujące na rynku pracy.

- Choć oczywiście z drugiej strony kwalifikacje kierowców też wymagają nakładów. Kurs na przewóz rzeczy jest teraz drogi. Tak więc oni też po swojej stronie muszą ponosić koszty - mówi szefowa Trans PP.

Natomiast Dariusz Ciszewski, prezes KPKM przyznaje, że miałby dylemat, gdyby musiał szybko zatrudnić dziesięciu kierowców autobusów miejskich - właśnie ze względu na niezbędne kwalifikacje.

- Kandydaci na takich kierowców muszą bowiem przejść wstępny kurs kwalifikacyjny, a jest to 280 godzin szkolenia - mówi. Wymagają tego przepisy prawne. Oprócz tego kandydaci na kierowców autobusów muszą mieć odpowiednie prawo jazdy, kategorii D i przejść bardzo szczegółowe badania psychologiczne.

KPKM ma własny ośrodek szkoleniowy, więc na bieżąco szkoli kandydatów na kierowców i w ten sposób radzi sobie z brakiem odpowiednich kandydatów na rynku.

Nie podkupuj!

Entuzjastą szkoleń i kształcenia sobie odpowiedniej kadry jest również Bogusław Łącki, prezes APS i szef Anny Busłowskiej.

- Automatyka-Pomiary-Sterowanie stosuje politykę wychowywania superspecjalistów potrzebnych do wykonywania zleceń, do prowadzenia firmy - tłumaczy. - Staramy się planować nasze potrzeby i rozwijać kompetencje pracowników stosownie do wymagań klientów.

Według niego inwestycja w młodego zdolnego pracownika, obdarzenie go zaufaniem daje znacznie lepsze efekty niż szukanie w pośpiechu kogoś, kto zechciałby zmieniając miejsce pracy uratować dramatyczną sytuację w innej firmie.

- Nie lubię, gdy pracodawcy narzekają na poziom pracowników - mówi Bogusław Łącki. - Jeśli nie chcesz sam wykształcić sobie kadry, to znaczy, że chcesz podkupić kadrę wykształconą przez kogoś innego. Jeśli tak jest, to dlaczego udajesz, że jesteś aniołkiem? Daj ogłoszenie rzetelne: kogo potrzebujesz, jakie powinien mieć kompetencje, doświadczenie, ile za jego pracę płacisz, jakie dodatkowe profity przewidujesz i jeśli masz coś do zaoferowania. Wtedy przyjdą do ciebie najlepsi specjaliści z całego świata. Jeśli nie przyszli, to znaczy że tych najlepszych twoja propozycja nie zainteresowała, że jesteś jeszcze za słaby, by kupować. Zacznij więc sam kształcić - przekonuje.

Na kształcenie pracowników stawia również białostocki Promotech.

- Bo oczywiście też odczuwamy niedobór wykwalifikowanych pracowników - mówi Marek Siergiej, prezes Promotechu.

I chodzi nie tylko o inżynierów czy techników. Bo odpowiednio wykwalifikowany pracownik to także fachowiec - spawacz czy ślusarz. I takich nie ma na rynku.

- To efekt likwidacji szkół zawodowych. Szkolnictwo nie nadąża za rozwojem przemysłu i nie przystaje do potrzeb pracodawców - przekonuje Marek Siergiej.

Jego firma dotkliwie odczuwa też brak operatorów obrabiarek CNC.

- Radzimy sobie, organizując szkolenia wewnętrzne, a bardziej doświadczeni pracownicy mają pod swoją pieczą nowych - mówi prezes Promotechu.
Każdego trzeba sprawdzić

Badania przeprowadzone przez ManpowerGroup wskazują również na braki zatrudnienia w branży budowlanej.

- My już tego nie odczuwamy - zapewnia Jan Mikołuszko, prezes Unibepu.
Choć przyznaje, że lekki dołek w zatrudnieniu fachowców był, gdy swoje rynki pracy otwierały dla Polaków po kolei państwa europejskie.

- Zwłaszcza że w zeszłym roku było dużo pracy na budowach infrastrukturalnych, z dofinansowaniem unijnym - mówi.
Wtedy też ciężko było znaleźć dobrego drogowca.

- Ale w czwartym kwartale roku ubiegłego te dołki się pokończyły. Dziś nasza firma braków kadrowych nie odczuwa - zapewnia Jan Mikołuszko.

Jednocześnie przyznaje, że w tej branży - podobnie jak wśród transportowców - pracownika trzeba najpierw sprawdzić, przekonać się, czy rzeczywiście są dobrymi fachowcami.

- To jest regułą, że nigdy nie zatrudnia się wszystkich, jak leci. Zawsze odbywa się to sprawdzanie - mówi szef Unibepu.

Problem jest natomiast z pracownikami wyższego szczebla.

- My, w związku z pracą dla bardzo wymagających inwestorów w kraju i za granicą, potrzebujemy ludzi o najwyższych kwalifikacjach. A takich siłą rzeczy, na rynku nie ma zbyt wielu.

Bo Unibep prowadzi prace nie tylko w Polsce, ale i za granicą: w Norwegii, Rosji. W planach jest Kazachstan, daleka Rosja, Arabia Saudyjska, a nawet Katar i Libia.

- Tutaj potrzebujemy bardzo doświadczonych fachowców. Nie możemy tam wysłać młodego, niedoświadczonego pracownika, gdyż tam zginie, nie poradzi sobie. Chociaż wszystkie warunki teoretycznie by spełniał - przyznaje Jan Mikołuszko.

W kraju takich problemów nie ma. Bo firma opracowuje każdemu z pracowników ścieżkę rozwoju.

- I dlatego możemy uzupełniać kadrę w ramach wewnętrznych firmy - dodaje szef Unibepu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny