[galeria_glowna]
O godz. 10 trzy dzwonki przerwały lekcje w VIII Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku. Po chwili z budynku zaczęły wychodzić tłumy uczniów wraz z nauczycielami. Z otwartych okien wydobywał się siwy dym.
Według scenariusza pożar wybuchł w piwnicy przy klatce schodowej. Zadymienie rozprzestrzeniło się błyskawicznie. Przytłaczający dym dotarł na wyższe piętra. Jedna z pracownic szkoły straciła przytomność i została w piwnicy. Dwie panie z księgowości pracujące na najwyższym piętrze dowiedziały się o pożarze najpóźniej. Ich droga ewakuacji została odcięta przez dym.
- Po sygnale ze szkoły byliśmy na miejscu już po pięciu minutach - mówi st. kpt. Paweł Ostrowski, rzecznik białostockich strażaków. - Trudno było dojechać na plac przed szkołą z powodu zaparkowanych samochodów.
Straż wezwała dyrekcja szkoły, która postąpiła według standardowej procedury.
- Kto pierwszy zauważy zdarzenie, w tym przypadku była to pani sprzątaczka, powiadamia dyrektora, który ogłasza ewakuację - mówi Antoni Grodzki, dyrektor VIII LO. - Następują trzy dzwonki oznaczające ewakuację i telefon do straży pożarnej. Nauczyciele są przeszkoleni w planie ewakuacji i każdy zna najkrótszą drogę do drzwi. Mamy ich wiele, więc ewakuzacja przeprowadzona została sprawnie i w krótkim czasie.
Na boisku nauczyciele sprawdzili obecność i przekazali informacje dyrektorowi. Ten z kolei natychmiast po przyjeździe strażaków powiadomił ich o trzech osobach pozostających w budynku. Ratownicy ruszyli do piwnicy, skąd wydobywał się dym. Tam odnaleźli nieprzytomną kobietę, którą wynieśli na zewnątrz. Udzielili jej pierwszej pomocy i przekazali służbom medycznym.
Zaparkowane auta zablokowały dojazd do szkoły
Za pomocą wozu bojowego z drabiną udało się uratować dwie kobiety przebywające na najwyższym piętrze. Wyciągnięto je z zadymionego budynku przez okno.
Choć ewakuacja trwała krótko i przebiegła dość sprawnie, strażacy twierdzą, że można byłoby ją jeszcze przyśpieszyć m.in. uruchamiając dzwonki natychmiast po zauważeniu zagrożenia, a nie po konsultacjach z dyrekcją.
- Warto by pomyśleć, co zrobić, aby ułatwić sam wjazd do szkoły - mówi Paweł Ostrowski. - Samochody parkujące przed bramą zagrodziły nam drogę. trzeba przypilnować, aby samochody nie parkowały w bramie do szkoły. To samo na szkolnym parkingu. Ktoś zastawił autem wejście do budynku, utrudniając nie tylko ewakuację, ale i akcje gaśniczą. Przeciągając węże musieliśmy ominąć pojazd. Nawet gdybyśmy chcieli go odholować, zajęłoby to dużo czasu. To pociągnęłoby za sobą większe straty w obiekcie i zwiększyło zagrożenie życia.
Rzecznik twierdzi, że w niektórych miejscach przydałoby się namalować koperty, na których nie mogłyby parkować auta. Tymczasem dyrektor twierdzi, że nie na wszystko ma wpływ.
- Nawet na kopercie może stanąć samochód, bo na parkingu jest mało miejsca - Antoni Grodzki. - Nie mamy wpływu na mieszkańców parkujących w poblizu terenu szkoły, ale do samego budynku jest dostęp z każdej strony.
Dyrekcja zadowolona jest z szybko przeprowadzonej ewakuacji, a strażacy z możliwości przeprowadzenia ćwiczeń. Do końca listopada każda ze szkół musi przeprowadzić podobne ćwiczenia ewakuacyjne.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?