Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powstanie styczniowe. W 1863 roku zabrakło nam jedności

Tomasz Mikulicz
Zdjęcie pochodzi z wystawy Andrzeja Górskiego "Powstanie Styczniowe – fotografie na kolodionie“, którą od dziś można oglądać w Muzeum Wojska w Białymstoku.
Zdjęcie pochodzi z wystawy Andrzeja Górskiego "Powstanie Styczniowe – fotografie na kolodionie“, którą od dziś można oglądać w Muzeum Wojska w Białymstoku.
Powstanie styczniowe nie było zrywem wszystkich Polaków. Byli też tacy, którzy zachowywali się biernie, bądź nawet popierali Rosjan - mówi prof. dr hab. Małgorzata Dajnowicz z instytutu historii i nauk politycznych Uniwersytetu w Białymstoku.

22 stycznia 1863 roku wybuchło największe z polskich powstań narodowych. Bilans był straszny: wywózki na Sybir, zburzone kościoły, konfiskata majątków. Czy była w takim razie jakaś wymierna korzyść płynąca ze zrywu niepodległościowego?
Prof. dr hab. Małgorzata Dajnowicz:
- Była. Po powstaniu styczniowym nastąpiło szeroko pojęte ożywienie społeczne. Zaczęły się kształtować postawy patriotyczne i obywatelskie wśród tzw. mas. Dotyczyło to nie tylko elit, ale również szerszych grup społecznych. Ożywienie powstańcze dało podwalinę do później pracy pozytywistycznej oraz różnych inicjatyw społecznych mających na celu oddolne wzmocnienie dążeń do niepodległości. Choć mało się o tym mówi, duże zasługi na tym polu miały polskie kobiety. Podczas walk wspomagały powstańców żywnością i odzieżą, opatrywały też rannych. Po upadku powstania to one były głównymi strażniczkami przechowywanych pamiątek - mówiły dzieciom o powstańczych mogiłach, dbały o przywiązanie najmłodszych do języka polskiego, religii katolickiej i tradycji.

Powstanie nie miałoby tak dużego zasięgu, gdyby nie wzięli w nim udziału chłopi. Niektórzy twierdzą, że nie chodziło im jednak o wolną Polskę, lecz chcieli w ten sposób wymóc na władzach carskich zniesienie pańszczyzny. W Cesarstwie Rosyjskim nastąpiło to już w 1861 roku, a Królestwo Polskie wciąż czekało.

- Nie rozpatrywałabym tego w tak prostych kategoriach. Większość ludności - w tym pewnie część chłopów z Królestwa Polskiego - miała świadomość, że skoro w innych zaborach nadano chłopom ziemię na własność, to reforma uwłaszczeniowa w Królestwie Polskim jest kwestią czasu. Był to naturalny proces odejścia od stosunków feudalnych w XIX wieku.
Wjaki więc sposób władzom powstańczym udało się przekonać chłopów do walkii o wolną Polskę?

- Przede wszystkim, znacząca część chłopów w ogóle nie wzięła udziału w powstaniu. Zaangażowanych było być może około 20 - może w niektórych miejscach 30 procent - chłopów. Nie ma jednak dokładnych danych na ten temat. Większość tych, którzy wzięli udział w walkach powstańczych - lub popierali powstanie - miało dość wyraźnie ukształtowaną polską świadomość narodową. W pozostałych przypadkach pobudki były różne, czasami zgoła inne niż dziś sobie wyobrażamy. Wiadomo, że wojna, rewolucja czy powstanie niosą ze sobą chaos. Dla wielu była to także okazja do tego, by pustoszyć polskie dwory. Powstańcy chłopscy dokonywali też samosądów na ziemiańskich sąsiadach. To przecież nie było tak, że cała polska szlachta poparła ideę powstańczą. Byli też tacy, którzy zachowywali się biernie, lub wręcz popierali Rosjan. Sytuacja była bardzo skomplikowana. Powstanie styczniowe nie było na pewno zrywem całego narodu, który mówił jednym głosem.

Różny też był udział w powstaniu, jeżeli chodzi nawet o geografię.

- To prawda. Trzeba pamiętać, że Podlasie w dzisiejszych granicach województwa było podzielone na pół. Białostocczyzna znajdowała się w Cesarstwie Rosyjskim, a na przykład ziemia łomżyńska - w Królestwie Polskim. W tym drugim przypadku świadomość narodowa wśród ludności była większa. Królestwo było odrębnym bytem. Rosjanie mimo wszystko traktowali Kongresówkę jako ziemie polskie. W powstaniu tłumnie wzięła udział tutejsza drobna szlachta oraz ludność kurpiowska. W okolicach Łomży walki były o wiele intensywniejsze niż na Białostocczyźnie.

Wynikało to też z występującego na ziemi białostockiej zróżnicowania narodowego. Ludność prawosławna czy żydowska zapewne nie garnęła się do polskiego powstania?

- Jeśli były takie przypadki, to bardzo odosobnione. W tamtych czasach wiara katolicka była wyznacznikiem polskości. Ale trzeba podkreślić, że w powstaniu wzięli udział Litwini. Żyjąca na Podlasiu ludność prawosławna kojarzona była z zaborcą. Generalnie, pozostawała ona bierna wobec powstania.

Może to był właśnie błąd. Gdyby władze powstańcze wydały odezwę do Białorusinów, czy Ukraińców do walki o własną państwowość, może udałoby się zjednoczyć ich przeciw caratowi?

- Żadnej tego typu formalnej odezwy nie wydano. Chociaż zarówno Rosjanie jak i polscy dowódcy zabiegali o udział grup chłopów białoruskich. Powstańcy nie myśleli raczej w kategoriach wolnej Białorusi, czy Ukrainy - nie w końcu XIX wieku. Chodziło o odzyskanie niepodległości przez Polskę. Z drugiej strony, Rosjanie często wykorzystywali różne nacje przeciw sobie. Zresztą, na wojnach, podczas rewolucji i w powstaniach okresu zaborowego Polak musiał nieraz strzelać do Polaka. Na polskich ziemiach odbywał się regularny pobór do carskiego wojska. A te ostatnie traktowane były przez wielu, również Polaków z naszego regionu, jako swoja armia.

Branka młodych warszawiaków w nocy z 14 na 15 stycznia 1863 roku określana jest często w podręcznikach historii jako bezpośrednia przyczyna wybuchu powstania.

- Należałoby tę informację nieco uaktualnić. Do wybuchu powstania doprowadziła aktywność patriotyczna, która narastała od lat 60. XIX wieku. Służba w armii carskiej nie musiała być postrzegana w kategoriach jakieś strasznej kary. Trzeba zaznaczyć, że młody człowiek wracający ze służby w wojsku carskim miał dość wysoką pozycję społeczną w wiejskiej społeczności.

Choć powstanie wybuchło w styczniu, największe walki stoczono od wiosny do jesieni. Na Podlasiu najbardziej znana jest bitwa pod Siemiatyczami.

- Bitwa ta określana jest jako bardzo ważna. Wymienić trzeba i inne mniej lub więcej znane miejsca bitew czy potyczek. Są to przykładowo Gruszki czy Suraż.

Większość bitew zakończyła się jednak klęską. Czy w takim razie powstanie miało w ogóle szansę powodzenia? Przed jego wybuchem część Polaków liczyła na pomoc Francji.

- To były mrzonki. Żadna interwencja obcego państwa nie wchodziła w grę. Mówi się, że jedynym XIX-wiecznym powstaniem, które miało szansę powodzenia było powstanie listopadowe z 1830 roku. Przede wszystkim, w przeciwieństwie do styczniowego było lepiej zorganizowane. Chociaż wielu dowódców zmarnowało szansę, zatracając zwycięstwo. Z drugiej strony patrząc, Polska nie miała możliwości odrodzenia się w przypadku braku pomocy z zewnątrz. Możliwość odzyskania niepodległości przyszła w 1914 roku, wraz z wybuchem I wojny światowej. To nie jest tak, że Polacy sami sobie zawdzięczają wywalczenie wolności. Powstanie II Rzeczypospolitej to splot wielu okoliczności, w tym sprzyjającej dla sprawy polskiej sytuacji międzynarodowej.

Teraz, po 150 latach, powstanie styczniowe jest elementem sporu politycznego.

- Za to, że nie ma zgody co do wspólnych obchodów rocznicy powstania trzeba winić wszystkie strony obecnego sporu. Tradycja niepodległościowa i powstańcza jest wspólna dla wszystkich Polaków. Jakieś jedno konkretne ugrupowanie polityczne nie może zawłaszczać pamięci o powstaniu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny