Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiatowy Urząd Pracy w Białymstoku. Policja przegoniła dziennikarza na prośbę urzędników

Adrian Kuźmiuk
Powiatowy Urząd Pracy w Białymstoku otrzymał przesyłkę z nieznaną substancją
Powiatowy Urząd Pracy w Białymstoku otrzymał przesyłkę z nieznaną substancją Adrian Kuźmiuk
Do Powiatowego Urzędu Pracy w Białymstoku trafiła przesyłka z nieznaną substancją. Policja zamiast ewakuować ludzi, wyprosiła dziennikarza.

- Zapraszam pana za ogrodzenie - usłyszałem od policjanta, który grzecznie, choć stanowczo wypraszał mnie z parkingu, na którym trwało badanie tajemniczego proszku, jaki trafił do Powiatowego Urzędu Pracy w Białymstoku.

W czwartek popołudniu pojechałem na ul. Pogodną, gdzie trwała akcja straży pożarnej.

Ul. Pogodna: Biały proszek w Powiatowym Urzędzie Pracy (zdjęcia, wideo)

Na miejscu była policja i pogotowie. Obok budynku rozstawiono stolik, przy którym badano przysłaną do urzędu substancję. W odległości około 10 metrów stało kilkadziesiąt osób. Część z nich było pracownikami urzędu, inni to przypadkowi przechodnie, którzy chcieli obejrzeć widowisko. Gdy zacząłem robić zdjęcia pracującym funkcjonariuszom, co chwila jakiś urzędnik podchodził do mnie i pytał skąd jestem. Nie było im w smak, że ich miejscem pracy zainteresowały się media. W końcu o interwencję poprosili policjanta.

- Pracownicy urzędu nie chcą, aby robił pan tu zdjęcia. Proszę o opuszczenie tego terenu - usłyszałem od funkcjonariusza.

Na nic zdało się okazanie legitymacji i powoływanie na prawo prasowe. Natychmiast skontaktowałem się z biurem prasowym podlaskiej policji, aby dowiedzieć się na jakiej podstawie policja utrudnia pracę dziennikarzom. W tym czasie kilkudziesięciu gapiów nadal stało nieopodal stolika i przyglądało się całej akcji. Część dzwoniła do znajomych, aby opowiedzieć co dzieje się przy urzędzie. Po około pięciu minutach od wyproszenia mnie z placu ogłoszono "ewakuację", po której pracownicy urzędu wrócili do domów. Od oficera prasowego otrzymałem informację przez telefon, że z powodu zagrożenia zdrowia straż pożarna zarządziła ewakuację i najwidoczniej zaczęli ode mnie. W takim razie policja musi bardzo cenić życie i zdrowie dziennikarzy, skoro ewakuuje ich z potencjalnie niebezpiecznego miejsca kilka minut przed zwolnieniem do domów reszty stojących tam osób.

Tego samego dnia zwróciłem się do rzecznika podlaskiej policji z prośbą o oficjalne wyjaśnienie utrudniania mi pracy przez funkcjonariusza policji. Po kilkunastu godzinach otrzymałem błyskotliwą odpowiedź.

- Oprócz nieumundurowanych policjantów i pracowników sanepidu, na miejscu byli pracownicy urzędu mogący mieć kontakt z zabezpieczoną substancją (kilkadziesiąt osób), którzy plac mogli opuścić dopiero po kontakcie ze służbami medycznymi i sanepidu - pisze podkom. Kamil Sorko z Zespołu Prasowego Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. - Po zakończeniu sprawdzania tych osób zostały one również wyproszone z placu, co nie było związane z telefonem do "biura prasowego".

Na miejscu nie widziałem ani jednej osoby, która byłaby badana przez pracowników sanepidu. Teren, gdzie stali pracownicy urzędu, w żaden sposób nie był zamknięty, ani zabezpieczony. Co chwila przez otwartą bramę wchodziły postronne osoby, aby zobaczyć, skąd całe to zamieszanie. Gdybym nie miał aparatu, zapewne mną też nikt by się nie zainteresował.

Ul. Pogodna: Tajemnicza substancja przez 4 godziny leżała w PUP (zdjęcia, wideo)

- Natomiast nawiązując do przytoczonego przez Pana stwierdzenia działającego na miejscu policjanta informuję, że przekazywał on jedynie prośbę części przebywających na placu pracowników urzędu co do możliwości nie utrwalania ich przez Pana na materiale foto/wideo - zapewnia Kamil Sorko. - Nie było to oczywiście podstawą do wyproszenia Pana z placu (ta czynność podyktowana była wspominaną wcześniej ewakuacją), a jedynie próbą przekazania Panu prośby pracowników urzędu.

To stwierdzenie zupełnie mnie rozbroiło. Według Zespołu Prasowego Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku interwencja policjanta była jedynie sugestią i prośbą, a wyproszenie z placu miało chronić moje zdrowie i życie. Tyle że przez kolejne pięć minut, nikogo innego nie ewakuowano ze "strefy zagrożenia". Pracownicy urzędu opuścili parking, gdy dowiedzieli się, że tego dnia nie zabiorą już swoich samochodów.

W związku z tym, że to nie pierwszy raz policjanci utrudniają mi pracę uniemożliwiając robić zdjęcia podczas interwencji, zapytałem czy i w jakim stopniu funkcjonariusze zapoznają się z prawem prasowym.

- Policjanci z zagadnieniami dotyczącymi działania mediów zapoznawani są podczas szkolenia podstawowego - zapewnia Kamil Sorko. - Ponadto w garnizonach organizowane są także dodatkowe szkolenia z tego zakresu.

Najwidoczniej przydałoby się nieco więcej tych szkoleń, bo chyba nie wszyscy wynoszą z nich więcej niż parafkę z zaliczenia kursu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny