W podżarskich Łazach w sklepie spożywczym zeszyt, w którym zapisywani są dłużnicy, pęka w szwach. Jak ocenia właścicielka Celina Taczkowska, jest wart jakieś 7 tys. zł. I z każdym miesiącem staje się coraz "cenniejszy". Właścicielka sklepu z tym nie może się pogodzić, jej klienci - dłużnicy jak najbardziej.
- Kilkakrotnie prosiłam niektórych, aby odpracowali chociaż część długu, wyrzucili mi węgiel z piwnicy, wyplewili ogródek, ale gdzie tam - mówi C. Taczkowska. - Dla nich dług nie jest chyba ważny, twierdzą, że przyjdą do pracy jak dostaną gotówkę. I to nie byle kilka groszy.
Wersja zimowa
W zielonogórskim zakładzie energetycznym dłużnicy o możliwość odrobienia długów nie pytają. I nie mieliby na to szans. Jak twierdzą energetycy, ich praca jest zbyt specjalistyczna. O spłatach w "naturze" nie chcą słyszeć bankowcy. Dyrektor jednego z zielonogórskich oddziałów banku mówi, że to godziłoby w zasady funkcjonowania bankowości. Z kolei w zielonogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Zastalowiec" wariant odpracowania był brany pod uwagę, ale tylko w wersji... zimowej. Tylko dotychczas nie było zimy.
- Gdyby zima była śnieżna zapewne zwrócilibyśmy się do naszych dłużników z prośbą o pomoc - przyznaje prezes Maria Czarnecka. - Tak na co dzień zbyt wiele jest z taką operacją problemów. Trzeba zawrzeć umowę zlecenie, zorganizować nadzór, ubezpieczyć...
Godni zaufania
Prekursorem odpracowywania długów jest Spółdzielnia Mieszkaniowa "Włókno" w Gorzowie. - Początek był trudny, sparzyliśmy się na tym pomyśle zimą przed dwoma laty, gdy zaproponowaliśmy kilkunastu dłużnikom prace przy odśnieżaniu - mówi prezes Piotr Styczeń - Zainteresowana była tylko jedna osoba. Sami dłużnicy zwracają się do nas sporadycznie. Natomiast dla własnych potrzeb zrobiliśmy listę osób z zaległościami, którym można zaufać i powierzyć pracę.
Spółdzielnia Włókno zatrudniała już także dłużników przy najmniej skomplikowanych pracach, jak naprawa ławek. Podpisywano umowę zlecenie. Osoba zatrudniana otrzymywała konkretną pracę do wykonania, jej koszt był określony i zarachowywany. Pomysł nie sprawdza się już przy zajęciach bardziej ambitnych. Oto jeden z dłużników otrzymał zadanie pomalowania klatki schodowej. Nie byli zadowoleni jego sąsiedzi. Stwierdzili, że... inne klatki pomalowano lepiej.
Miłosierdzie gminy
Mieszkańcy podzielonogórskiej gminy Świdnica, którzy zalegają z opłatami za czynsz, wodę czy wywóz nieczystości będą mieli szansę odrobienia długu. Takie rozwiązanie wójt Adam Jaskulski zaproponował nie tylko mieszkańcom, którzy zalegają z opłatami lecz też osobom, które regularnie płacą czynsz, ale wiąże się to z ich strony z ogromnymi wyrzeczeniami. Na razie sołtysi przygotowują listy dłużników. W całej gminie 40 proc. rodzin ma długi, za ich sprawą gmina straciła ponad 50 tys. zł.
- Odpracowanie długu nie jest przymusem - mówi Jaskulski. - Wiele osób wysyła do nas pisma z prośbą o umorzenie długu. Wtedy proponujemy im pracę, ale odmawiamy umorzenia. Na tym etapie urywa się zazwyczaj z nimi kontakt.
Z rozpoczęciem prac gmina czeka do wiosny. Nie tylko dlatego, że wtedy będzie więcej roboty. Do tego czasu być może zapadnie już rozstrzygnięcie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Oto plany przyjmowania zwrotu długu w "naturze" oprotestował wojewoda, który uważa, że gmina nie ma do tego prawa.
Taka pańszczyzna
Co na to mieszkańcy świdnickiej gminy? Na razie twierdzą, że przypomina im to trochę pańszczyznę - za darmo mają na gminnym pracować.
- Zobaczymy jakie wójt da warunki - pointuje mieszkaniec Słonego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?