Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potop przy Jurowieckiej 42. W mieszkaniach lało się jak z fontanny. A winnych brak.

Andrzej Kozioł [email protected] tel. 085 748 95 54
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Cały pion wystrzelił! - emocjonuje się pani Małgorzata. - Wszyscy wybiegli na klatkę schodową i po chwili zaczęła się prawdziwa powódź. Woda lała się strumieniami! Klatka schodowa, ściany w mieszkaniach, sufity i podłogi - wszystko było zalane.
Potop przy Jurowieckiej 42. W mieszkaniach lało się jak z fontanny. A winnych brak.
Fot. Wojciech Wojtkielewicz

(fot. Fot. Wojciech Wojtkielewicz)

Najpierw usłyszałem szum okropny, jakby samochody po korytarzu jeździły - mówi pan Kazimierz Jaworowski. - Wychodzę, a tu woda jak z hydrantu strzela!
Chcieliśmy zakręcić, ale nie było czym! Pokrętła przy zaworach były pourywane... Dopiero hydraulik z sąsiedniej klatki znalazł zawór i zakręcił.

Prawdziwą powódź przeżyli wczoraj po południu mieszkańcy bloku przy Jurowieckiej 42. Woda wybiła we wspólnej ubikacji na trzecim piętrze.

Najbardziej ucierpiało mieszkanie Aleksandra Sadowskiego piętro niżej. W jego pokoju pękł sufit. Wprost pod pechową toaletą!

Uciekać przed sedesem

- Przyjechali wodociągowcy, popatrzyli i mówią, żebym tam nie wchodził, bo mi sedes na głowę spadnie! - relacjonuje właściciel.

Zniszczeń jest więcej. - Dywany, fotele, wersalka, telewizor, szafa - wszystko pozalewane! - wylicza pan Aleksander. - Wody było po kostki.

Był akurat na spacerze, kiedy pękła rura. - Jak wróciłem do mieszkania, to oczom nie wierzyłem. Woda strzelała jak z fontanny! Takie było ciśnienie, że nie mogłem wejść do pokoju... Lało się z każdej dziury w ścianie i suficie. Tyle błota to u mnie nigdy nie było. I jeszcze ten smród - oburza się.

Ale nie tylko on ucierpiał na pechowym wycieku. - Woda płynęła z kontaktów, spływała z sufitu - relacjonuje pani Barbara, która mieszka piętro niżej. - Wszędzie poustawiałam wiadra, wyłączyłam bezpieczniki i pozaklejałam gniazdka.

- Jak poszła woda, od razu ludzie zaczęli dzwonić - opowiada pan Kazimierz. - Do administracji, wodociągowców, po straż pożarną... Nikt się specjalnie nie przejął. Pierwsi przyjechali chyba strażacy. Ale na nich też trzeba było długo czekać.

Ściekająca po ścianach i sufitach woda zalała instalację elektryczną. - Jakbym korków nie wyłączył, to jeszcze stałoby się to, co w Kamieniu Pomorskim - denerwuje się.

Stary problem

Mieszkańcy twierdzą, że problem nieszczelnej instalacji zgłaszali już wcześniej.
- Nie tylko pisałem, ale nawet jeszcze dzisiaj rano dzwoniłem do administracji - tłumaczy pan Aleksander. - Mieli przysłać hydraulika, więc czekałem. Nie przysłali. I stało się! Dobrze, że nie doszło tragedii.

Czy powodzi na Jurowieckiej można było uniknąć?

- My nie odpowiadamy za stan mieszkań własnościowych - tłumaczy Eugeniusz Zysk, przedstawiciel zarządcy Jurowieckiej 42. - To sprawa Zarządu Mienia Komunalnego. My już kierowaliśmy do nich pisma w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny