(fot. Fot. Wojciech Wojtkielewicz)
Najpierw usłyszałem szum okropny, jakby samochody po korytarzu jeździły - mówi pan Kazimierz Jaworowski. - Wychodzę, a tu woda jak z hydrantu strzela!
Chcieliśmy zakręcić, ale nie było czym! Pokrętła przy zaworach były pourywane... Dopiero hydraulik z sąsiedniej klatki znalazł zawór i zakręcił.
Prawdziwą powódź przeżyli wczoraj po południu mieszkańcy bloku przy Jurowieckiej 42. Woda wybiła we wspólnej ubikacji na trzecim piętrze.
Najbardziej ucierpiało mieszkanie Aleksandra Sadowskiego piętro niżej. W jego pokoju pękł sufit. Wprost pod pechową toaletą!
Uciekać przed sedesem
- Przyjechali wodociągowcy, popatrzyli i mówią, żebym tam nie wchodził, bo mi sedes na głowę spadnie! - relacjonuje właściciel.
Zniszczeń jest więcej. - Dywany, fotele, wersalka, telewizor, szafa - wszystko pozalewane! - wylicza pan Aleksander. - Wody było po kostki.
Był akurat na spacerze, kiedy pękła rura. - Jak wróciłem do mieszkania, to oczom nie wierzyłem. Woda strzelała jak z fontanny! Takie było ciśnienie, że nie mogłem wejść do pokoju... Lało się z każdej dziury w ścianie i suficie. Tyle błota to u mnie nigdy nie było. I jeszcze ten smród - oburza się.
Ale nie tylko on ucierpiał na pechowym wycieku. - Woda płynęła z kontaktów, spływała z sufitu - relacjonuje pani Barbara, która mieszka piętro niżej. - Wszędzie poustawiałam wiadra, wyłączyłam bezpieczniki i pozaklejałam gniazdka.
- Jak poszła woda, od razu ludzie zaczęli dzwonić - opowiada pan Kazimierz. - Do administracji, wodociągowców, po straż pożarną... Nikt się specjalnie nie przejął. Pierwsi przyjechali chyba strażacy. Ale na nich też trzeba było długo czekać.
Ściekająca po ścianach i sufitach woda zalała instalację elektryczną. - Jakbym korków nie wyłączył, to jeszcze stałoby się to, co w Kamieniu Pomorskim - denerwuje się.
Stary problem
Mieszkańcy twierdzą, że problem nieszczelnej instalacji zgłaszali już wcześniej.
- Nie tylko pisałem, ale nawet jeszcze dzisiaj rano dzwoniłem do administracji - tłumaczy pan Aleksander. - Mieli przysłać hydraulika, więc czekałem. Nie przysłali. I stało się! Dobrze, że nie doszło tragedii.
Czy powodzi na Jurowieckiej można było uniknąć?
- My nie odpowiadamy za stan mieszkań własnościowych - tłumaczy Eugeniusz Zysk, przedstawiciel zarządcy Jurowieckiej 42. - To sprawa Zarządu Mienia Komunalnego. My już kierowaliśmy do nich pisma w tej sprawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?