Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potęga słów jest porównywalna z siłą broni masowego rażenia

Tadeusz Jacewicz
Jesienią nikt nigdzie niczego nie wiedział. Nie wiedzieli Amerykanie, jak zareaguje ich gospodarka na bilion wpompowanych w nią dolarów. Nie wiedzieli Brytyjczycy, gdzie cały system bankowy był o krok od załamania.
Jesienią nikt nigdzie niczego nie wiedział. Nie wiedzieli Amerykanie, jak zareaguje ich gospodarka na bilion wpompowanych w nią dolarów. Nie wiedzieli Brytyjczycy, gdzie cały system bankowy był o krok od załamania. Fot. Internet
Złe słowa są dzisiaj bronią masowego rażenia. Ich używania nie zabraniają żadne traktaty. Można tylko apelować do tych, którzy kształtują nasze życie publiczne. Uważajcie na to, co mówicie, jak i kiedy. Wiele od waszych słów zależy. Bo jeśli sprawdzą się czarne scenariusze, nikt nie zwycięży. Będą sami przegrani.

Głowice jądrowe w polskiej terminologii określa się jako "broń masowego rażenia". Po angielsku brzmi to "weapons of mass destruction", czyli "masowego zniszczenia". W naszej dzisiejszej rzeczywistości jest jeszcze inna broń masowego rażenia i zniszczenia. Są to słowa. Złe, nieodpowiedzialne, obliczone na doraźne korzyści polityczne.

Oglądam telewizję, słucham poważnych radiostacji, czytam stosy prasy. Łatwo mi to idzie, bo dla korespondenta zagranicznego taka była codzienna norma. Obserwowałem kilka ciężkich kryzysów z bliska, m.in. w W. Brytanii tuż przed nadejściem Thatcher, kiedy rozpadało się wszystko. W 1987 roku Ameryka weszła w ciężką recesję, z której wyciągnął ją Alan Greenspan. Ten sam, który teraz przeprasza, że dopuścił do dzisiejszego kryzysu. Wtedy politycy też przepychali się ze sobą, ale jedna sfera była święta: bezpieczeństwo gospodarki.

Można spierać się o ideologię, o model oświaty, politykę zagraniczną, aborcję i setki innych spraw. Można też kłócić się o gospodarkę, o jej model, wysokość podatków, składek emerytalnych. Jednego tylko nikt nie robi i nam też tego nie wolno. W czasie kryzysu gospodarka jest eksterytorialna, nie podlega partyjnym gierkom i manewrom. Z prostej przyczyny. Wszyscy są w tej samej łodzi. Jeśli zacznie nabierać wody, nikt nie będzie bezpieczny. Ani rząd, ani opozycja, ani utytułowani eksperci na państwowych etatach, którzy na własną rękę nie zarobili nigdy złotówki, ale wiedzą wszystko o biznesie.

Z przykrością odebrałem sejmowe orędzie prezydenta. Zaoferował on kryzysową współpracę rządowi, ale jednocześnie narysował czarny obraz sytuacji. Zdaniem głowy państwa, jest źle i będzie jeszcze gorzej, jeśli rząd nie skorzysta z prezydenckich koncepcji. Są nadzwyczaj ryzykowne. Zakładają zwiększenie wydatków państwa z jednoczesną obniżką VAT. Oznacza to kolosalny wzrost deficytu budżetowego. Jaki będzie tego skutek? Niedawno pokazano w telewizji banknoty sprzed denominacji. To raptem kilkanaście lat temu. Wtedy banknot 100.000 złotych to była drobna kwota. Czy już ktoś zatęsknił do tych czasów?

Przemówienie prezydenta wiało grozą i groźbą. Albo rząd przyjmie program prezydenta do realizacji, albo będzie źle. Po takim wystąpieniu głowy państwa na świecie załamują się kursy akcji i spada wartość pieniądza. Sprawdziłem na giełdzie i w banku. Kiedy prezydent skończył mówić, WIG 20 wzrósł o 0,5 proc, a złotówka wzmocniła się wobec dolara o 2 grosze. Rynek przemówienie zignorował. To przykry dla mówcy sygnał. Na miejscu prezydenckiej ekipy zacząłbym się martwić.

Jedna rzecz mnie niepokoi i irytuje. Ludzie, którzy o gospodarce mało wiedzą, ale dużo mówią, atakują rząd za "wprowadzanie społeczeństwa w błąd" i ukrywanie jesienią ubiegłego roku prawdziwych rozmiarów kryzysu. Lepsza najgorsza prawda - twierdzą ci szlachetni ludzie - niż jej ukrywanie. Trzeba mówić prawdę, całą prawdę. Jesienią ubiegłego roku rząd okłamał społeczeństwo, lekceważąc kryzys.

Załóżmy więc, że ci szlachetni ludzie byliby pół roku temu u władzy. Powiedzieliby nam, że toniemy w kryzysie, system bankowy lada dzień się załamie, miliony ludzi stracą pracę. Skutki? Ludzie szturmują banki, chcą wycofać swoje pieniądze. Pierwszym to się udaje, pozostałym nie, bo banki padają. Gospodarka staje. Bezrobocie szaleje. Wielu z dnia na dzień traci wszystko. Szczegóły w amerykańskich kronikach filmowych z lat 1929-30.

Nawet przy powściągliwych reakcjach rządu (chwała mu za to) w październiku 2008 r. byliśmy o krok od przepaści. Panika zaczęła narastać, zabrakło skrytek bankowych, bo ludzie wynajmowali je, żeby upychać wycofane z kont banknoty. Miałem zablokowany telefon, znajomi dzwonili z histerycznymi pytaniami, co robić. Pożar stłumiło ogłoszenie o wprowadzeniu gwarancji państwa dla depozytów do 50 tysięcy euro. Gorączka opadła.

Jesienią nikt nigdzie niczego nie wiedział. Nie wiedzieli Amerykanie, jak zareaguje ich gospodarka na bilion wpompowanych w nią dolarów. Nie wiedzieli Brytyjczycy, gdzie cały system bankowy był o krok od załamania. Niemcy uważali, że w 2009 roku ich gospodarka skurczy się o 1 proc. Dzisiaj już wiemy, że w I kwartale wskaźnik był minus siedem.

Polski rząd też niczego do końca nie wiedział. Wybrano wariant rozsądny: uspokajania zdenerwowanych, wyciszania emocji. Dzięki temu jesteśmy w sytuacji lepszej niż inni. Ten kryzys bowiem nie wynika z wojny czy klęski naturalnej. On powstał i tkwi w głowach, w ludzkich niepokojach i emocjach. Kołysanie nim, rozgrywanie marnych gierek politycznych, jest skrajnie niebezpieczne i moralnie obrzydliwe.

Złe słowa są dzisiaj bronią masowego rażenia. Ich używania nie zabraniają żadne traktaty. Można tylko apelować do tych, którzy kształtują nasze życie publiczne. Uważajcie na to, co mówicie, jak i kiedy. Wiele od waszych słów zależy. Bo jeśli sprawdzą się czarne scenariusze, nikt nie zwycięży. Będą sami przegrani.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny