Ostatni ślad sowieckiej dominacji w Szczecinie zniknął w czwartek z krajobrazu prawobrzeża. Kilka minut po godz. 14, w strugach deszczu pomnik "Poległym w walce o wyzwolenie Dąbia" został całkowicie rozbity. Ci szczecinianie, których ulewa nie zmusiła do ucieczki, przyjęli jego upadek oklaskami.
- Niebo nad Szczecinem nie płacze po sowieckim pomniku. Płacze nad ofiarami Armii Czerwonej. W żaden sposób nie wyzwolicielskiej. Bo jeśli ktoś tak się chce określać, to nie może gwałcić, mordować i kraść - powiedział chwilę przed włączeniem pneumatycznego młota Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
Prezes Nawrocki przypomniał, że w "wyzwolonej" Polsce stacjonowało 1,5 mln radzieckich żołnierzy, którzy traktowali Polskę i Polaków jak łup wojenny.
- Ten znikający pomnik był obiektem sowieckiej propagandy, deformującej wiedzę historyczną - stwierdził prezes IPN.
- Dlatego nie powinien tu w Szczecinie stać. I dlatego, za chwilę upadnie.
Przypomnijmy, że monument powstał w 1962 r. dla upamiętnienia radzieckich i polskich żołnierzy poległych w marcu 1945 r. w czasie walk o wyzwolenie wschodnich dzielnic Szczecina (projekt wykonali Krystyna Trzeciak i Mieczysław Walter). Pierwotnie ponad inskrypcją umieszczona była jeszcze pięcioramienna gwiazda, a poniżej data 1945 r., ale w latach 90. elementy te zostały jednak usunięte.
Decyzję o konieczności demontażu pomnika jednogłośnie podjęli w maju ubiegłego roku radni miejscy. Głównym argumentem był fakt, że jego obecność na dąbskim skwerze jest niezgodna z prawem: propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego poprzez (m.in.) pomniki zakazuje ustawa z 2016 r.
- Nie można tolerować przekłamań historii - podkreślił Zbigniew Bogucki, wojewoda zachodniopomorski.
- Nie można akceptować usprawiedliwień. Szczególnie jeśli sobie uświadomimy, co się dzieje za naszą wschodnią granicą, z Ukrainą i z Białorusią. Dlatego nie chcemy mieć znaków sowieckiej dominacji.
Wojewoda podkreślił, że w Zachodniopomorskiem jest jeszcze kilka reliktów po Sowietach.
- Trzeba je usunąć - apelował do samorządów.
- Jeśli nie, to ja, wspólnie z IPN, będę podejmował decyzje o ich demontażu. I nie pozostanie tu ani jeden tego typu obiekt.
Mieszkańcy Dąbia, którzy, mimo deszczu, przyszli zobaczyć rozbiórkę pomnika, raczej popierali tę decyzję.
- To pomnik ku chwale armii radzieckiej - podkreśla pan Piotr z Załomia.
- A wiemy, co ta armia robi teraz na Ukrainie. Nie chcę pamiątek po niej. Niech zgnije gdzieś w magazynach.
Decyzja o sposobie przyszłego zagospodarowania miejsca po zdemontowanym pomniku należy do władz miasta. Jak się dowiedzieliśmy, Instytut Pamięci Narodowej zaproponował budowę w tym miejscu pomnika generała Władysława Andersa.
- Nie ma w Szczecinie upamiętnienia wysiłku żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, a to była dość liczna grupa, która znalazła tu swój nowy dom i włączyła się w budowę polskiego Szczecina - argumentował ogłaszając propozycję Krzysztof Męciński, dyrektor IPN w Szczecinie.
- Generał Anders to wybitny Polak, jeden z najwybitniejszych dowódców w czasie II wojny światowej i przede wszystkim symbol niezłomności, walki o niepodległą Polskę, czołowy przedstawiciel i autorytet polskiego wychodźstwa niepodległościowego.
Rozbierając pomnik "Poległym w walce o wyzwolenie Dąbia" Szczecin pozbył się ostatniej niechcianej pokomunistycznej pamiątki.
W mieście pozostały jeszcze dwa kontrowersyjne pomniki stojące na Cmentarzu Centralnym. Jednak obeliski z nekropolii nie podlegają samorządom - kwatery i cmentarze wojenne są bowiem pod jurysdykcją wojewody (utrzymywane są z budżetu Państwa). Chroni je umowa międzynarodowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?