Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł - obywatel specjalnej troski

Jacek Wolski [email protected]
Poseł Adam Rybakowicz w Białymstoku
Poseł Adam Rybakowicz w Białymstoku Archiwum
Przeciętny śmiertelnik za oddawanie moczu w miejscu publicznym, tak jak to zrobił poseł Adam Rybakowicz, dostałby mandat i byłoby po sprawie. Ale poseł przeciętnym śmiertelnikiem -nie jest. I Adam Rybakowicz konsekwencji nie poniósł.

Od chwili, gdy Adam Rybakowicz z Twojego Ruchu sikał w centrum Bydgoszczy mijają właśnie cztery miesiące. Do tej pory za nieobyczajny wybryk pochodzącemu z Augustowa posłowi, a zarazem liderowi partii w woj. podlaskim, włos z głowy nie spadł. I to nie dlatego, że wykonywał jakieś szczególne uniki, lecz z powodu obowiązujących przepisów. Poselski immunitet, który, z założenia, ma ochraniać posła przed politycznymi szykanami, chroni go przed wszystkim. Parlamentarzyście wszystko więc praktycznie wolno.

Rybakowicz miał jednak pecha, bo w Bydgoszczy trafił na gorliwych policjantów, którzy posła się nie przestraszyli.

Złapany na sikaniu, zasłonił się poselską legitymacją

To był koniec września ubiegłego roku. Parlamentarzyści od Janusza Palikota zebrali się w Bydgoszczy na partyjnym spotkaniu. W tym gronie był też Adam Rybakowicz, młody, augustowski przedsiębiorca. U Palikota zrobił błyskawiczną karierę. Kiedy znany polityk zaczął tworzyć swoją partię, Rybakowicz pojechał na parę zebrań odbywających się w Polsce. Był jedynym przedstawicielem woj. podlaskiego. Palikotowi się spodobał, więc zaczął tworzyć struktury ugrupowania w naszym regionie. A że czasu było mało i należało na gwałt konstruować listy wyborcze do parlamentu, nikomu wcześniej nieznany Rybakowicz znalazł się na pierwszym miejscu.

Posłem został nie dlatego, że coś wcześniej osiągnął, czy też prowadził wyjątkową kampanię wyborczą. Po prostu część elektoratu chciała oddać głos na partię Palikota. Ludzie stawiali więc swój krzyżyk przy nazwisku znajdującym się na pierwszej pozycji. Inne też zresztą specjalnie znane nie były.

W 2011 roku Rybakowicz zasiadł na Wiejskiej. Zasłynął głównie z liczby interpelacji. Bo tę samą treść adresował do wielu instytucji. Na przykład, gdy chciał zapytać ministra spraw wewnętrznych o to, co dzieje się w komisariatach policji w woj. podlaskim, wysyłał tyle interpelacji, ile jest komisariatów.

Dzięki temu trafił do sejmowej czołówki w interpelacyjnych statystykach. Znajduje się tam zresztą do dziś.
W Bydgoszczy po partyjnym spotkaniu posłowie poszli do restauracji. Balowali do nocy. Rybakowicz wyszedł na zewnątrz około drugiej. Nie ukrywał później, że to i owo w swój organizm wlał. Postanowił oddać mocz na ulicy. Akurat w samym centrum miasta. Pech posła polegał też na tym, że w środku nocy raczej trudno w jakimkolwiek miejscu w Polsce o policjanta. Tam jednak funkcjonariusze byli.

To, co dalej się działo nie jest do końca jasne. Maciej Daszkiewicz z biura prasowego bydgoskiej policji opowiadał, że poseł nie tylko sikał, ale też używał wulgarnych słów. Tyle, że nie kierował ich do policjantów. Pewnie sam do siebie. Funkcjonariusze poprosili go o okazanie dokumentu. I wtedy wyciągnął legitymację poselską.

To był koniec interwencji. Poselski immunitet chroni bowiem także przed sikaniem w miejscach publicznych.
W mediach pojawiły się dwuznaczne teksty, iż złapany na sikaniu Rybakowicz zasłonił się legitymacją.
Palikot pogroził i kazał wszystkiemu się poddać

Kto wie, co by stało się z tą sprawą, gdyby nie przebiła się ona do mediów. A wtedy było już na cokolwiek za późno. Zrobiło się zamieszanie na całą Polskę. Rybakowicz publicznie przeprosił za swoje zachowanie. Stwierdził też, że natychmiast zrzeknie się immunitetu i zapłaci grzywnę.

Szefostwo Ruchu Palikota zwołało nawet specjalnie posiedzenie w tej sprawie. Nakazało Rybakowiczowi poddanie się wszelkim procedurom przewidzianym przez polskie prawo, a także wpłacenie jakiegoś datku na cel społeczny.

Andrzej Rozenek, prawa ręka Palikota, mówił, że dla takiego zachowania nie ma wytłumaczenia. Dodawał jednak, iż Rybakowicz jest jednym z najwartościowszych posłów tego ugrupowania. Bo bardzo pracowity, angażujący się w wiele trudnych spraw, popisujący się aktywnością szczególnie w sejmowej komisji rolnictwa.
Sam Rybakowicz tłumaczył, że wcale nie sikał na środku ulicy, lecz w jakimś zaułku, a legitymację poselską wyciągnął dlatego, iż innego dokumentu tożsamości przy sobie nie miał.

W jednej z ogólnopolskich telewizji poszedł tak daleko, że zakwestionował w ogóle istnienie immunitetów. No bo niby po co i komu one potrzebne. - Chciałem jak najszybciej tę sprawę załatwić, zrzec się immunitetu i zapłacić mandat - mówił w parę tygodni po zdarzeniu. - Nie miałem pojęcia, że w świetle prawa nie jest to możliwe.

Przesłuchać świadków, wypełnić tony papierów

Dokumenty dotyczące zdarzenia z wrześniowej nocy bydgoska policja stosunkowo szybko wysłała do swojej komendy głównej w Warszawie. Bo taka jest procedura w przypadku posłów. Dana jednostka wysyła materiały do stolicy. Stamtąd trafiają one do ministra spraw wewnętrznych. I dopiero ten występuje (albo - nie) do marszałka Sejmu.

Ale w komendzie głównej uznano, że nie wszystkie okoliczności tego, jak poseł oddawał mocz zostały wyjaśnione. Akta wróciły więc do Bydgoszczy. Policjanci, czyli osoby utrzymywane z pieniędzy podatników, zostali zaangażowali w przesłuchiwanie dodatkowych świadków i wypełnianie stosów nowych dokumentów. W końcu jednak z tym się uporali. Po raz kolejny bydgoska policja przesłała wszystko do Warszawy. Tym razem niczego poprawiać już nie trzeba było.

9 grudnia ubiegłego roku do marszałka Sejmu trafił wniosek dotyczący pociągnięcia posła do odpowiedzialności za wykroczenie.

W naszym parlamencie pośpiechu jednak specjalnego nie ma. No chyba, że na czymś rządzącym szczególnie zależy. Rybakowicza o wniosku poinformowano dopiero dwa tygodnie później. Wówczas on zadeklarował, że zrzeka się immunitetu. Rzecz jasna nie w ogóle, lecz na okoliczność tego postępowania. To powinno właściwie załatwiać sprawę. Jednak nie u nas.

Marszałek Sejmu skierował wniosek do poselskiej komisji regulaminowej. Ta ma sprawdzać, czy w tym przypadku wszystko jest zgodne z przepisami. A więc - czy oświadczenie Rybakowicza zawiera podstawę prawną, czy nie ma wątpliwości, jakiej to sprawy dotyczy oraz czy poseł złożył swój własnoręczny podpis pod dokumentem.

Komisja powinna zająć się tą kwestią na swoim najbliższym posiedzeniu, planowanych na połowę przyszłego tygodnia. Ale, czy się zajmie, do końca nie wiadomo.

Jeśli jednak tak się stanie i nie okaże się, że trzeba powołać grafologa, który stwierdziłby, czy podpis Rybakowicza jest autentyczny, informacja o zrzeczeniu się immunitetu wróci do policji. Zapewne tą samą drogą: minister spraw wewnętrznych - komenda główna - komenda bydgoska. Ta ostatnia będzie mogła w końcu skierować wniosek o ukaranie do sądu.

Posłowi grozi kara grzywny. Nie będzie ona zapewne zbyt wysoka, bo i żadnego ciężkiego występku, co tu kryć, nie popełnił. Zapłaci pewnie 200-300 zł i będzie po sprawie. Nikt jednak dzisiaj nie potrafi powiedzieć, kiedy to nastąpi.

Stracą tylko piraci drogowi

W Sejmie od paru lat toczą się debaty na temat ograniczenia poselskich immunitetów. Powodem są jednak wyczyny naszych parlamentarzystów na drogach, a nie w innych sytuacjach. To, że łamią drogowe przepisy, staje się coraz większą plagą. Media regularnie informują, o ile poseł-kierowca przekroczył dozwoloną prędkość.

Czasami są to naprawdę rekordowe pomiary. Ta przypadłość dotyczy praktycznie wszystkich najważniejszych ugrupowań. I także w takich sytuacjach zarówno policja, jak i Inspekcja Transportu Drogowego są bezradne. Posła od razu najzwyczajniejszym w świecie mandatem ukarać nie można. Najpierw należy przejść procedurę pozbawienia go immunitetu. I tak papiery krążą od instytucji do instytucji, a wiele osób ma co robić.

W ostatnich miesiącach komisja regulaminowa Sejmu zajmowała się sprawami m.in. Janusza Palikota oraz posła z naszego województwa Damiana Raczkowskiego. W obu przypadkach wnioskodawcą była Inspekcja Transportu Drogowego.

Zmiany w prawie mają dotyczyć właśnie takich przypadków. Na drodze od każdego posła będzie można od razu wyegzekwować mandat. Natomiast, jak ktoś zechce pójść w ślady Adama Rybakowicza i gdzieś na boku sobie siknąć, będzie chroniony dalej.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny