Poniżył siebie, poniżył mundur

Wojciech M. został złapany przez swoich kolegów w grudniu ubiegłego roku. Wcześniej przez prawie pół roku zatrzymywał kierowców, którzy łamali zakaz skrętu przy wjeździe do Makro, jednego z białostockich hipermarketów. Problem był nie w tym, że oni łamali przepisy, ale że funkcjonariusz wykorzystując swój mundur do wymuszania na nich łapówek.
- Uczynił sobie z tego stałe źródło dochodu - podkreślał wczoraj sąd. - Uzyskał dziewięć tysięcy złotych, spośród dwustu zatrzymanych kierowców, aż 82 dało mu pieniądze.
Policjant wpadł dopiero 7 grudnia ubiegłego roku, po tym jak jeden z kierowców złożył na niego doniesienie.
Wojciech M. nie stosował zbyt wyszukanych metod. W swoim oplu (na masce którego leżała służbowa czapka) czekał na kierowców, którzy popełniali wykroczenie. A tych zazwyczaj nie brakowało. Złapanego kierowcę już na wstępie policjant pouczał, że za wykroczenie grozi mandat za 300 złotych i 6 punktów karnych.
Kierowcy rozpoczynali wtedy negocjacje ze stróżem prawa. Nikomu nie uśmiechała się aż taka kara. A Wojciech M. tylko na to czekał. Zazwyczaj stawało na prezencie w wysokości stu złotych.
- Oskarżony sprzeniewierzył się nie tylko zasadom moralnym, etycznym, ale i zasadom państwa prawa, którym obowiązany był przecież służyć - podkreślał wczoraj sąd. - Nie można tolerować takiego zachowania.
Stąd i surowa - bo bezwzględna kara więzienia dla policjanta.
- Zachowanie na sali sądowej świadczy wprawdzie o tym, że policjant zrozumiał swój błąd. Skrzywdził siebie, swoją rodzinę, poniżył się w oczach społeczeństwa - dodał na koniec sąd. - Ale kara musi uwzględniać znaczną społeczną szkodliwość czynu. Policjant musi bowiem dawać gwarancję, że stoi na straży przestrzegania prawa.
Wyrok jest nieprawomocny