Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komentarz. Wystarczy pomyśleć. To przecież nie boli

Wojciech Konończuk
Wojciech Konończuk
27-02-2021 bialystok jagiellonia piast gliwice ekstaklasa fot. wojciech wojtkielewicz/kurier poranny gazeta wspolczesna / polska press
27-02-2021 bialystok jagiellonia piast gliwice ekstaklasa fot. wojciech wojtkielewicz/kurier poranny gazeta wspolczesna / polska press Wojciech Wojtkielewicz
Nigdy nie byłem zwolennikiem szukania przyczyn porażek w sędziowaniu. Błędy popełniają zawodnicy, trenerzy, mogą zatem i arbitrzy. Szukania powodów wpadek zawsze należy szukać przede wszystkim w postawie własnego zespołu. Ale to, co odstawił w Białymstoku Daniel Stefański, wymyka się takiemu przekonaniu.

Zdaję sobie sprawę, że sędzia ma na boisku niewiele czasu na podjęcie decyzji. Futbol to szybka gra, czasami prowadzący mecz jest źle ustawiony, albo zdarzenie wcale nie jest jednoznaczne do oceny.

Ale Stefański wyrzucił z boiska Błażeja Augustyna po ładnych kilku sekundach, a więc pewnie przeprowadził jakąś analizę tego, co się stało. Nie mówię, że mógł rozumować tak, jak telewizyjny ekspert Sławomir Stępniewski z Canal +, który jasno wytłumaczył, że piłkarzowi Jagiellonii nie należała się żadna kara.

Uderzenia piłką w rękę zawodnik mógłby uniknąć tylko wtedy, gdyby grał z zawiązanymi na plecach kończynami górnymi, lub gdyby Stefański przed meczem zarządził ich amputację. Wystarczyłoby zatem, gdyby „sprawiedliwy” zastanowił się, czy zagranie kwalifikowało się do pokazania czerwonej kartki i czy taka decyzja byłaby zgodna z duchem gry. Odpowiedź brzmiałaby „nie”. Czasami wystarczy pomyśleć. To przecież nie boli.

Najbardziej rozzłościło mnie to, że Stefański wcale nie miał trudnego zadania, jeśli wziąć pod uwagę, że nie jest sędziowskim żółtodziobem. Prowadził wiele spotkań, jest po wielu godzinach szkoleń, a mimo to podjął skandaliczną decyzję, chociaż wcale nie było trudno podjąć właściwą. Sam nie ogarniam wszystkich zawiłości. Głupieję, gdy słyszę o staniu na nodze zakrocznej, rykoszetach, gdy widzę dwie bliźniacze sytuacje i w jednej jest przekroczenie przepisów, a w drugiej już nie. Ale w Białymstoku wszystko było jasne dla wszystkich, oprócz arbitra głównego.

Przy tej okazji pojawia się jeszcze jednak kwestia. Nigdy nie mogłem pojąć, dlaczego sędziowie piłkarscy nie muszą się tłumaczyć ze swojego postępowania. Przecież opinii publicznej wyjaśnienia składają politycy, policja, lekarze, szefowie wielkich firma. Tylko nie oni. Na dodatek cicho jest nawet o odpowiedzialności za popełnione błędy.

Nic więc dziwnego, że arbitrzy postrzegani są jako „święte krowy”, które robią, co im się podoba i wszystko uchodzi im na sucho. Ba, zbyt ostro nie mogą ich krytykować ani trenerzy, ani zawodnicy, bo sami się narażają na kary. Trudno się zatem dziwić, że delikatnie rzecz ujmując, sędziowie sportowi, szczególnie piłkarscy, do najbardziej szanowanych grup społecznych raczej nie należą.

A co by szkodziło, gdyby po meczach, w których dochodzi do dużych kontrowersji na konferencję prasową przyszli sędzia oraz oceniający go obserwator i złożone zostały wyjaśnienia co do spornych sytuacji? I gdyby sędziowska centrala w wydawanych komunikatach podawała, jaka jest odpowiedzialność dyscyplinarna arbitrów za podobne babole, jakiego dopuścił się w Białymstoku Stefański.

Czasami też w rozładowaniu atmosfery pomaga proste „przepraszam”. A tego Jagiellończcy też się raczej nie doczekają.

Wojciech Konończuk

CZYTAJ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny