Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad sto tysięcy osób pożegnało ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. Wśród nich kilkuset białostoczan. (zdjęcia)

Magdalena Kuźmiuk
Ofiary katastrofy prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem żegnało w Warszawie w sobotę ponad sto tysięcy osób. Na plac Piłsudskiego wielu przyniosło ze sobą biało-czerwone flagi z kirami.
Ofiary katastrofy prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem żegnało w Warszawie w sobotę ponad sto tysięcy osób. Na plac Piłsudskiego wielu przyniosło ze sobą biało-czerwone flagi z kirami.
Nie mogło nas tu zabraknąć. To nasz patriotyczny obowiązek - mówią Alina Biryło. Razem z mężem Bogdanem w sobotni poranek wsiedli w Białymstoku do specjalnego pociągu. Przed godziną 11 byli już w Warszawie na placu Piłsudskiego. Towarzyszyliśmy im.

[galeria_glowna]

Tu dzieją się historyczne wydarzenia. To dla nas, młodych, niezwykła lekcja patriotyzmu – mówi Wioleta Zdrodowska (z prawej), białostocka uczennica,
Tu dzieją się historyczne wydarzenia. To dla nas, młodych, niezwykła lekcja patriotyzmu – mówi Wioleta Zdrodowska (z prawej), białostocka uczennica, która brała udział w sobotnich uroczystościach żałobnych. Fot. Anatol Chomicz

Tu dzieją się historyczne wydarzenia. To dla nas, młodych, niezwykła lekcja patriotyzmu - mówi Wioleta Zdrodowska (z prawej), białostocka uczennica, która brała udział w sobotnich uroczystościach żałobnych.
(fot. Fot. Anatol Chomicz)

W sobotnie przedpołudnie plac Piłsudskiego w Warszawie, miejsce uroczystości żałobnych poświęconych pamięci 96 ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu, skąpany był w słońcu. Z minuty na minutę przybywało coraz więcej żałobników.

Pierwsi byli tu już od świtu. Nie tylko warszawiacy, ale również ci, którzy spędzili w pociągach i autobusach całą noc, by wziąć udział w uroczystościach. Przyjechali z całej Polski. Chcieli osobiście pożegnać parę prezydencką Lecha i Marię Kaczyńskich, oddać ostatni hołd wszystkim ofiarom tragedii sprzed tygodnia. Wśród nich Alina i Bogdan Biryło, małżeństwo z Białegostoku. Na uroczystości przyjechali z rodziną i znajomymi.

- Jesteśmy Polakami. Czujemy się patriotami, dlatego naszym obowiązkiem był przyjazd tutaj - powiedział pan Bogdan.

- Jest to także nasza chrześcijańska powinność. Być i modlić się tam, gdzie rozdziela nas śmierć - dodała jego żona.

W miarę zbliżania się godziny 12, na którą zaplanowano początek uroczystości, zaczęło pojawiać się coraz więcej biało-czerwonych flag z kirami. Falowały na wietrze. Ludzie, zgromadzeni na placu, rozkładali na ziemi koce i maty. Ktoś mógłby pomyśleć, że przyszli tu na weekendowy piknik.

Ale tej soboty na placu w Warszawie nikt się nie śmiał, nie było słychać głośnych rozmów. W oddali, na specjalnym ołtarzu, wznosił się biały krzyż. Po jego obu stronach, na czarnym ekranie, umieszczono w trzech rzędach czarno-białe fotografie 96 ofiar katastrofy lotniczej. Zdjęcia pary prezydenckiej otoczone były obwódką w barwach narodowych.

Warszawa, Plac Piłsudskiego
Warszawa, Plac Piłsudskiego fot. Anatol Chomicz/MoDO

Warszawa, Plac Piłsudskiego
(fot. fot. Anatol Chomicz/MoDO)

Ludzie w skupieniu wpatrywali się w ustawione na placu Piłsudskiego telebimy. Matki z malutkimi dziećmi na rękach, małżeństwa, staruszkowie, młodzi ludzie. Wśród kilkuset osób, które jechały z Białegostoku specjalnym pociągiem, zdecydowanie najwięcej było właśnie młodzieży.

- To historyczne wydarzenie i wielki dzień dla Polski. Będę o nim opowiadała swoim dzieciom, a może i wnukom - przyznała na placu Piłsudskiego Wioleta Zdrodowska, uczennica białostockiego technikum budowlano-geodezyjnego.

Na uroczystości do Warszawy przyjechała razem z kilkunastoma kolegami ze szkoły. By być bardziej widocznymi, uczniowie z Białegostoku zawiązali na szyjach żółte chusty.

Gdy na ekranach telebimów pojawił się Jarosław Kaczyński, brat tragicznie zmarłego prezydenta, ludzie spontanicznie zaczęli klaskać.

- To straszne, co on teraz musi przeżywać. Nie do wyobrażenia - szepnęła Alina Biryło, zakrywając dłonią usta. - Sama też wychowuję bliźniaki i widzę, jak silna łączy ich więź.

Po chwili, w samo południe, w całej Warszawie rozległy się syreny. Ich wycie dało znak do rozpoczęcia państwowych uroczystości żałobnych. Najpierw zebrani uczcili pamięć ofiar chwilą ciszy. Potem odczytano nazwiska wszystkich poległych w katastrofie prezydenckiego samolotu. Wtedy w oczach wielu ludzi pojawiły się, pierwsze tego dnia, łzy. Nikt się ich nie wstydził.

Po przemówieniach premiera Donalda Tuska i marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, który po śmierci Lecha Kaczyńskiego pełni obowiązki głowy państwa, miejsce na podium zajął szef gabinetu prezydenta Maciej Łopiński.

- Leszku, Leszku, słowa: patriotyzm, pamięć historyczna, polska tożsamość, nie były dla Ciebie pustymi dźwiękami. Marylko, promieniowałaś ciepłem nie tylko na rodzinę, na nas wszystkich. Marylko, znałem Cię tyle lat - łamiącym się głosem, z trudem powstrzymując łzy, Maciej Łopiński żegnał swoich przyjaciół.

Te jakże osobiste słowa bardzo poruszyły zgromadzonych na placu. Alina Biryło i towarzysząca jej Wacława Żbikowska z Supraśla ocierały chusteczkami łzy. Wzruszył się także mąż pani Aliny. Płakali staruszkowie siedzący przed nami, studenci obok.

Uroczystości żałobne zakończyły trzy salwy karabinowe, oddane dla uczczenia 96 ofiar tej tragedii. Potem na placu Piłsudskiego rozpoczęła się uroczysta msza święta w ich intencji. - Dopiero tutaj, biorąc udział w tych uroczystościach, poczułam prawdziwy ogrom tej tragedii. Tak do końca nie zdawałam sobie z tego sprawy, gdy przez te dni oglądałam transmisje w telewizji - wyznała Karolina Sawicka, opuszczając w zadumie w sobotę plac Piłsudskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny