Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomyłka policjantów. Wpadli do mieszkania i złamali mu kręgosłup

Alicja Zielińska
Podczas interwencji policjanci złamali Piotrowi D. kręgosłup.
Podczas interwencji policjanci złamali Piotrowi D. kręgosłup. fot. Policja
Aż dziesięć miesięcy zajęło ustalenie, kto był odpowiedzialny za decyzję wtargnięcia policji akurat do mieszkania Piotra D. i komu podlegała ta jednostka.

Z Joanną Lorą z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka rozmawia Alicja Zielińska

Kurier Poranny: To historia jak z thrillera. O szóstej rano do mieszkania młodego mężczyzny wpadli antyterroryści w kominiarkach i potraktowali go jak groźnego przestępcę. Uderzyli, powalili na podłogę, zakuli w kajdanki. Mężczyzna doznał urazu kręgosłupa. Po czym okazało się, że to była pomyłka, nie to mieszkanie, nie ten człowiek.

Joanna Lora, Helsińska Fundacja Praw Człowieka: Niewątpliwie było to wydarzenie bez precedensu, ale jednocześnie nie należy generalizować, że takie sytuacje zdarzają się nagminnie, a takie zachowanie funkcjonariuszy miałoby rzutować na ogólny obraz pracy policji czy jednostek jej podległych.

Rzecznik policji przyznał, że zaszła niefortunna pomyłka, a pomyłki zdarzają się i będą się zdarzać. Jak wszędzie. Oczywiście my też zdajemy sobie sprawę, że błędy popełnia każdy. Natomiast ważne jest to, aby każdą taką pomyłkę wyjaśnić i wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Tu jednak tego nie zrobiono. I dlatego zajęliśmy się tą sprawą w ramach Programu Spraw Precedensowych.

Policja nie naprawiła błędu, zbagatelizowała całe zajście.

- Właśnie. Bezpośrednio po zdarzeniu, kiedy zorientowano się, że zaszło nieporozumienie, policjanci nie zachowali się jak należy. Nie zatroszczyli się o stan zdrowia Piotra D., którego potraktowali brutalnie, nie zapytali, jak się czuje, czy trzeba mu pomóc. Chociaż już wtedy sytuacja nie wyglądała dobrze, pan Piotr skarżył się na ból kręgosłupa. Funkcjonariusze tego nie zauważyli.

Brak takiej reakcji, zwykłego odruchu pomocy, jest naganny i w żadnym razie nie powinien mieć miejsca. Następnym błędem policji było jej dalsze postępowanie, brnięcie w sytuację, zamiast wyjście z niej z twarzą. Aż dziesięć miesięcy zajęło ustalenie, kto był odpowiedzialny za decyzję wtargnięcia akurat do mieszkania Piotra D. i komu podlegała ta jednostka.

Było to swoiste odbijanie piłeczki, przerzucanie się pismami i sprawiało wrażenie złej woli. A okazało się, że jest to właściwie formalność i informacja łatwa do ustalenia.

Bo wystarczyło powołać się na konkretny przepis, żeby stwierdzić, że samodzielny pododdział antyterrorystyczny policji, którego funkcjonariusze wkroczyli do mieszkania Piotra D., podlega komendantowi wojewódzkiemu w Białymstoku. I nie trzeba było szczególnego śledztwa, by wyjaśnić, jacy to byli funkcjonariusze, a to był punkt wyjścia.

Jak policja w takiej sytuacji powinna się zachować?

- Po pierwsze, przeprosić i wyrazić ubolewanie - to w wymiarze czysto ludzkim. Po drugie, naprawić wyrządzoną szkodę, a nie tylko stwierdzić: zaszła pomyłka i wychodzimy.

Natomiast w ramach już własnych struktur służbowych komendant policji powinien natychmiast zareagować i wyjaśnić, jak mogło dojść do takiej pomyłki w policji.
Przecież to była akcja zaplanowana, nikt tu nie działał na własną rękę. Nie poszukiwano przecież osoby pokroju pana Piotra, tylko groźnego przestępcy. Musiało być wcześniej przeprowadzone rozpoznanie. Tymczasem takiej reakcji komendanta policji nie było. Były tylko odpowiedzi na podejmowane kroki ze strony pełnomocnika Piotra D. Czyli pisma.

Ewidentnie zostały naruszone prawa człowieka.

- Rzeczywiście. Takie traktowanie obywateli nie jest i nie powinno być standardem w państwie prawa, które zobowiązało się, drogą międzynarodowych konwencji, szanować prawa człowieka.

Piotr D. domaga się 200 tys. zł odszkodowania od policji. To dużo.

- Jest to odszkodowanie za straty materialne, jakie poniósł on na skutek tego zdarzenia. Za koszty leczenia, które przeszedł, i rehabilitację, która jeszcze potrwa.
Ale także zadośćuczynienie za cierpienie i uraz psychiczny, jakiego doznał. Skarży się, że ma lęk przed policją, odczuwa obawy przed przebywaniem w swoim mieszkaniu.

Kwota 200 tys. zł, jakiej się domaga, jest spora, biorąc pod uwagę inne przypadki z tytułu, na przykład błędów popełnianych przez wymiar sprawiedliwości, takich jak niesłuszne aresztowanie czy skazanie.

Ale tutaj kluczowe jest to, że pan Piotr w żaden sposób nie przyczynił się do tego zdarzenia. A szkoda, jakiej doznał, jest naprawdę duża.

Uszkodzenie kręgosłupa jest schorzeniem bardzo dotkliwym, z którego się do końca nie wyleczy i nie odzyska w pełni sprawności fizycznej. Będzie ono skutkowało w życiu codziennym pana Piotra D. Jest bardzo ograniczony ze względu na stan zdrowia, jeżeli chodzi o uprawianie sportu i długotrwałą pracę w pozycji siedzącej, która wykonuje jako informatyk.

Dla policji ta sprawa powinna dać dużo do myślenia?

- Z pewnością. Bo to kolejny przypadek, który wpisuje się w spektakularne działania policji, jakie miały miejsce w ostatnim czasie - nieproporcjonalności zastosowanych środków przemocy do skali zdarzeń. Tymczasem takie brutalne pomyłki mają kolosalne skutki.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny