Często słyszę zarzut, że dajemy pieniądze pijakom. I po części się z tym zgadzam - mówi Anatol Wasiluk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bielsku Podlaskim.
Bo alkoholizm i narkomania to też powody, dla których gmina jest zobowiązana świadczyć pomoc społeczną choremu.
- Alkoholizm to choroba. Staramy się w takich przypadkach przekazywać pomoc rzeczową, a nie gotówkową. Ale przecież wszystko można sprzedać, by kupić alkohol - mówi dyrektor Anatol Wasiluk. - Nadużywający alkoholu tracą zdrowie i często dostają umiarkowany stopień niepełnosprawności, a wtedy przysługuje im już zasiłek stały.
W zeszłym roku pomocą objęto 1257 osób z 933 rodzin.
- Wydaje się, że to dużo, ale są w Polsce nawet spore miasta, w których z pomocy korzysta ponad połowa mieszkańców - mówią przedstawiciele MOPS-u.
Prawo do świadczeń pieniężnych przysługuje osobom o niskich dochodach: nieprzekraczających 542 zł na osobę żyjącą samotnie i 456 zł w rodzinie.
- Pomoc społeczna kosztowała nas w zeszłym roku 11,4 mln zł, z czego 3,2 mln zł to były środki własne miasta - mówi Janusz Panasiuk, skarbnik Bielska Podlaskiego. - Rząd nakłada na nas ciągle nowe obowiązki, ale nie idą za tym środki finansowe.
Na świadczenia opiekuńcze wydano 2,4 mln zł, a na zasiłki rodzinne z dodatkami 1,9 mln zł.
- Przedstawiony przez MOPS raport to duża wiedza o biedzie w naszym mieście - ocenia Ignacy Grzybowski, wiceprzewodniczący komisji rodziny, ochrony zdrowia i spraw społecznych Rady Miasta Bielska Podlaskiego.
- Musimy jednak pochylić się nad losem osób naprawdę potrzebujących, a nie cwaniaków, którzy są zdrowi, nie chcą pracować i żyją na garnuszku MOPS-u. Dla nich najlepszą pomocą byłoby zmobilizowanie do aktywności. Rozdawnictwem tylko dalej ich psujemy.
Grzybowski zwraca uwagę na fakt, że wśród beneficjentów pomocy społecznej są ludzie, którzy od lat z niej korzystają.
- Nie chcą uczestniczyć w szkoleniach, zmienić swojego losu - mówi Grzybowski. - A są i tacy, którzy po pomoc przyjeżdżają pięknymi samochodami.
Problem zauważają urzędnicy.
- Jest duża grupa osób o podejściu roszczeniowym - mówi dyrektor Wasiluk. - Dziś obowiązku świadczenia pracy nie ma. Kto nie chce, ten nie pracuje i nie zarabia. A na nas ustawa nakłada obowiązek pomocy osobom o niskich dochodach.
I miasto płaci. Takiej pomocy można otrzymać po kilkaset złotych miesięcznie, a do tego dochodzi pomoc w naturze, także od organizacji pozarządowych.
- Gdybym poszła do pracy, to nie miałabym czasu na wychowywanie dzieci. Dostałabym może tysiąc złotych, czyli o 200 więcej, niż uzbieram z pomocy. Mam iść do pracy za 200 zł miesięcznie? - pyta pani Ewa, młoda mama z Bielska Podlaskiego.
Właśnie bezrobocie jest głównym powodem przyznawania pomocy przez MOPS. W zeszłym roku zasiłki z tego tytułu otrzymywało 496 rodzin, gdy z powodu niepełnosprawności 437, a długotrwałej choroby - 274.
- Staraliśmy się pomóc osobom, które chcą swoje życie zmienić - tłumaczy dyrektor Anatol Wasiluk. - Realizowaliśmy projekt "A jednak warto" skierowany do długotrwale bezrobotnych. I część z nich faktycznie pracę dostała, ale z czasem coraz trudniej było nam znaleźć bezrobotnych, którzy poważnie do tej szansy podchodzili. Nie przychodzili na kursy, nadużywali alkoholu i po trzeciej edycji musieliśmy zakończyć program.
Bielski urząd pracy przyznaje, że osoby długotrwale bezrobotne stanowią duży problem. PUP uznaje za takich tych, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat byli zarejestrowani przynajmniej przez 12 miesięcy.
- Zjawisko wypadania z rynku pracy jest znane. Po długiej przerwie bardzo trudno jest na ten rynek wrócić, więc potrzebne jest wielokierunkowe wsparcie - przyznaje Beata Dawidziuk, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Bielsku Podlaskim.
Bielski PUP realizował więc program skierowany do młodych ludzi, którzy bez pracy byli co najmniej pół roku. - W ten sposób staramy się zapobiegać wpadaniu ich w długotrwałe bezrobocie - mówi dyrektor Beata Dawidziuk.
Kilkuprocentowe bezrobocie jest normalne w krajach, w których nie ma przymusu pracy. Czasem jednak świadczenia socjalne zniechęcają do szukania zatrudnienia. - Wysokość minimalnego wynagrodzenia powoduje, że z zasiłków i pracy na czarno łatwiej osiągnąć wyższy dochód, niż z oficjalnej umowy o pracę - mówi Beata Dawidziuk.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?