Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomnik Bohaterów Białostocczyzny: Historia

Adam Czesław Dobroński [email protected]
To unikalne zdjęcie zostało wykonane na początku lat 50. ub. wieku z wieży kościoła św. Rocha. Przy ul. Dąbrowskiego mieściło się Technikum Mechaniczne.
To unikalne zdjęcie zostało wykonane na początku lat 50. ub. wieku z wieży kościoła św. Rocha. Przy ul. Dąbrowskiego mieściło się Technikum Mechaniczne.
Po co jest telefon? Co za pytanie? Wiadomo, że do rozmawiania. W ostatnich dniach najwięcej telefonów dotyczyło sprawy Pomnika Bohaterów Białostocczyzny. Dzwonili tylko oburzeni, więc mam świadomość, że jest to zestaw ocen tylko jednej strony.

Najciekawiej bywa, gdy słychać w słuchawce głos nieznany. Jak brzmi groźnie, to znaczy, że w tekście wcześniej opublikowanym zdarzyły się nieścisłości. Najczęściej jednak są to nowinki, uzupełnienia, cenne bo białostockie, z nutką sentymentalizmu. Niektóre sprawy przedłużają się, czas zatarł ślady, niekiedy mylą się fakty i osoby.

Babcia z Jurowieckiej

Pani Renata Krystyna Beszta-Borowska nie lubi swego pierwszego imienia, najmilej kojarzy się jej zawołanie z domu: Krysiulku. To było dawno temu, moja rozmówczyni ma 87 lat, jest wdową z kaprysami - tak sama mówi - jak na jedynaczkę przystało. Lubi rozwiązywać krzyżówki przed snem, lubi też zapalić papieroska - cienkiego!

- Dzwonię do pana w sprawie ulicy Jurowieckiej, mojej ulicy. Chcę dodać do opisów babcię Wiktorię Bobińską z drugiego męża, a Hurkiewiczową z pierwszego. Mieszkała przy Jurowieckiej 21, w drewnianym domku. Miała dla siebie dwa pokoje i kuchnię, jeden pokój bardzo duży i tam była piwiarnia. Spragnieni wpadali na piwo, lemoniadę, kwas i po papierosy trzymane w drewnianym pudle. Babcia kierowała i pracowała, mąż Mikołaj wykonywał metalowe ogrodzenia cmentarne, takie dookoła grobów. A w podwórzu Żyd wyrabiał powrozy i sznury, także długie.

Wpadałam do babci, bo ją lubiłam, po 5 groszy na lody, a jak interes miał się dobrze, to i po 10 groszy. Czasami podciągałam papierosa i tak utrwaliłam ten zwyczaj. Kłopoty z paleniem były w szkole i po wojnie na studiach, kiedy najlepiej smakowały cudze. Na szczęście mieszkałam z koleżanką dobrze ustawioną, to jednak tajemnica. Wrócę do szkół. Chodziłam do powszechnej numer 12 przy ul. Polnej. Pamiętam moją wychowawczynię Helenę Krawczukową z ulicy Wiejskiej.
Potem było Gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza przy ul. Fabrycznej. Tylko, że jak miałam 16 lat, to wybuchła wojna. Skończył się tamten świat. Ja wracam do niego w swym mieszkaniu warszawskim, pamięć mi służy, kiedy mówię o dzieciństwie, o kochanym Białymstoku z którego wyjechałam w 1946 roku. Przyjedzie pan porozmawiać?

To on zrywał czerwone krawaty

Redaktor Iwona L. Konieczna uzupełniła informacje o odnalezionym z pomocą naszych Czytelników Jerzym Koryckim. Okazuje się, że był gońcem w białostockich Zakładach Piekarniczych przy ulicy Artyleryjskiej. Czerwone krawaty zrywał uczniom trochę z powodów ideologicznych, a trochę z żalu, że musiał zrezygnować ze szkoły w wieku 14 lat.

To wtedy został gońcem kłamiąc, że ma już 16 lat. Po odejściu ojca pomagał matce utrzymać dom. Ojciec, Rosjanin, był bardzo ciekawą osobą, uciekł po rewolucji 1917 r. z Moskwy do Białegostoku. Jerzy Korycki został aresztowany przez UB w okolicach dworca. Razem z kolegą Anatolem Niewiadomskim siedzieli w pasiakach do sprawy i byli sądzeni jako polityczni. Po październiku 1956 r. dostał pismo z informacją, że objęła go amnestia. Przez 45 lat był kierowcą, głównie autobusów warszawskich.

Poznam Sławka

Zadzwonił "Suseł". Chciałby pomóc w rozwikłaniu nowych perturbacji. Podał mi przez telefon rysopis Sławka S., na którym wykonał wyrok 15 września 1945 r. Wzrost ok. 180 cm, nieco ciemniejszy blondyn, nos wydłużony. Miał na sobie marynarkę granatową w jasne paski szerokości centymetra, wysokie oficerki na nogach, czapkę rogatywkę, wojskową.

- Ja go widzę, jakby stał przede mną. Pamiętam i mieszkanie, był z nami również "Kruk", to miało miejsce w maju - czerwcu 1945 r. Gdybym dostał do wglądu zdjęcie Sławka S., to bez trudu rozpoznam. Może pan poprosi rodzinę o zdjęcie i mi przyślę.

Proszę zatem o kontakt, bo mam i ja nowe wieści.

Pomnik Bohaterów Białostocczyzny

W ostatnich dniach najwięcej telefonów dotyczyło sprawy Pomnika Bohaterów Białostocczyzny. Dzwonili tylko oburzeni, więc mam świadomość, że jest to zestaw ocen rodem z jednej strony. Co martwi, rozmówcy nie godzą się na podanie w prasie nazwisk, bo jak powiedział jeden z nich, teraz każdy kto wystąpi w obronie czegoś lub kogoś z PRL, staje się komuchem i wrogiem demokracji. Powtarzam główne argumenty "za".

Pomnik został zbudowany w 1975 r. na 30. rocznicę zakończenia II wojny światowej ("zwycięstwa nad faszyzmem niemieckim"). Zgody (kto był inspiratorem?) udzieliła ekipa I sekretarza KW PZPR Zdzisława Kurowskiego. To był czas zmiany trendów (nie ustroju) na Białostocczyźnie, robienia porządków po Arkadiuszu Łaszewiczu ("Arkaszce") i jemu podobnym.

Pomnik był pierwszym polskim monumentem, bo wcześniej chodzono tylko na Planty pod pomnik "wyzwolicieli" (wdzięczności Armii Czerwonej). To fakt, że byli funkcjonariusze UB mieli się wciąż dobrze, a tzw. utrwalacze władzy ludowej dostawali medale. Podnieśli jednak głowy i inni, autentyczni kombatanci, z wyjątkiem jeszcze żołnierzy obozu narodowego i "wyklętych" (członków powojennego podziemia niepodległościowego).

Antoni Malecki (wrzesień 1939 i AK) zabiegał, by na ścieżce wiodącej na wzgórze ustawić kolejne kamienie i płyty. W początkach lat 90. ustawiono głaz z orłem w koronie, duchowni obu wyznań wyświecili monument. Gospodarzami pomnika (pewnie zwyczajowymi, bez uchwały władz miejskich) zostali kombatanci. Na pewno trzeba było pomóc mniej licznym środowiskom, by też mieli tam swoje symbole. Zachęcić do dołączenia związki osób represjonowanych.

Na pewno trzeba było zadbać o zmianę otoczenia pomnika, o jednoznaczne zdefiniowanie pojęcie "bohaterowie" i wprowadzenie nowych symboli. Nie można było tego robić - z tym i ja się zgadzam w pełni - bez udziału kombatantów i osób represjonowanych, którzy mają swą radę wojewódzką. Ktoś przespał, zlekceważył. A ktoś wybrał metodę kowbojską w zaprowadzaniu prawdy historycznej. No i mamy problem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny