Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski klimat: Mrozy, powodzie, tropikalne upały. Co nas czeka.

Aneta Boruch
Im wyższą mamy technologię, tym bardziej uzależniamy się od klimatu. Każda wielka zawieja czy burza powoduje ogromne straty - uważa Maciej Maciejewski
Im wyższą mamy technologię, tym bardziej uzależniamy się od klimatu. Każda wielka zawieja czy burza powoduje ogromne straty - uważa Maciej Maciejewski Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Pogoda już nieraz dała nam o sobie znać i niech nam się nie wydaje, że to jest koniec. Nie możemy z pogodą walczyć, musimy się do niej przystosowywać - mówi Maciej Maciejewski, kierownik Zespołu Centralnego Biura Prognoz Meteorologicznych w Białymstoku.

Mieliśmy w tym roku wszystko: potężne mrozy, powodzie, tropikalne upały, trąby powietrzne, teraz przyszedł czas na ulewy. Co z tą pogodą się porobiło?

Maciej Maciejewski: Wszystko to nadal jeszcze mieści się w granicach dopuszczalnej normy. Żyjemy w takim rejonie Europy, że bywają tutaj i bardzo mokre lata, i ogromne powodzie, jak też ostre zimy.

Choć nagromadzenie tych zjawisk w tym roku może rzeczywiście zastanawiać. Powódź najpierw mieliśmy w maju, która nie jest normalną, a potem przyszły czerwcowe i lipcowe. Teraz znów na południu kraju sytuacja robi się bardzo groźna. Wydane są ostrzeżenia trzeciego stopnia, czyli najwyższego zagrożenia. Na Podlasiu też leje mocno, ale u nas nic takiego wielkiego się nie zdarzy. Jednak na południu intensywne deszcze znów mogą spowodować podtopienia, a nawet kolejną powódź.

Co się dzieje z naszym klimatem? Czy ekstremalne zjawiska pogodowe będą się nasilać?

- Gdybym to wiedział, pewnie dostałbym nagrodę Nobla. Nikt tego nie wie. Chociaż obserwując choćby tegoroczne lato widać, że coś się dzieje z pogodą. Ale jeden taki rok nie może stanowić o tym, że klimat się zmienia. Na razie mamy bardzo nietypowy, odbiegający od normy, rzeczywiście ekstremalny jeden rok.

Co do zmiany klimatu, to sprawa jest dyskusyjna. Po tym, co się dzieje w tym roku widać, że nasila się gwałtowność zjawisk pogodowych.

To gniew natury za rabunkowe poczynania człowieka, czy zmiany klimatu związane ze słynnym globalnym ociepleniem?

- Im wyższa temperatura, tym bardziej gwałtowne zjawiska. Dlatego największe burze spotykamy głównie w pasie równikowym. U nas nie występują cyklony, bo jest za chłodno. No, ale jeśli rzeczywiście globalne ocieplenie jest faktem i postępuje (choć to wszystko ciągle nie jest do końca pewne), to by tłumaczyło gwałtowność zjawisk, zwłaszcza latem.

Gdy zaczynałem pracę 30 lat temu, uważano, że trąba powietrzna w tej szerokości geograficznej jest zjawiskiem wyjątkowym i prawie się nie zdarza. A w tym roku, i w kilku ostatnich, trąb było sporo.

Co jeszcze zmieniło się w pogodzie?

- Ten rok był nietypowy, jeśli chodzi o upały. Owszem, w ostatnich latach temperatury sięgające powyżej 30 stopni, zdarzały się. Natomiast tak długiego okresu z bardzo wysokimi temperaturami latem w ostatnim 30-leciu nie było. To był pierwszy rok, kiedy Biuro Prognoz w Białymstoku wydało ostrzeżenie o upałach z okresem ważności ponadtygodniowym. I przez cały tydzień temperatury maksymalne przekraczały 30 stopni. Wcześniej czegoś takiego nie było. Ale może się okazać, że to był jeden wyjątkowy rok i będziemy teraz mieli kilka lat, które okażą się przeciętne.

To jest zagadka, jak sytuacja będzie się rozwijała. Weźmy przykład Arktyki i Antarktydy. Na północy w Arktyce pokrywa lodowa zanika, widać na zdjęciach satelitarnych. A w tym roku po raz pierwszy bez pomocy lodołamaczy rosyjskie statki transportowe przepłynęły północną drogą z Morza Białego aż na Pacyfik. Nigdy wcześniej się to nie zdarzało.

Ale to jedna strona medalu, ponieważ na półkuli południowej w Antarktydzie pokrywa lodowa przyrasta. Dlaczego, i jak to jest z globalnym ociepleniem, czy może być tylko na jednej półkuli - nikt tego nie wie. Znana jest waszyngtońska teoria, że globalne ocieplenie doprowadzi do epoki lodowcowej na półkuli północnej. Był słynny film "Pojutrze", gdzie raptem cała północna półkula zamarzła w okowach lodu. I to nie jest wymysł science fiction. Jest to oparte na raporcie waszyngtońskich naukowców. To się może zdarzyć. Epoka lodowcowa wywołana globalnym ociepleniem? Paradoks, ale jednak możliwe. Bo to, że topią się lody Arktyki powoduje dostarczanie większej ilości słodkiej wody do północnego Atlantyku i może to zachwiać cyrkulacją prądów oceanicznych. A jeśli prąd północnoatlantycki Golfstrom, któremu Europa zawdzięcza swój klimat, zaniknie lub zmieni swój kierunek, to u nas będzie po prostu wieczna zmarzlina.

Można się przygotować na ekstremalne zjawiska?

- Powinniśmy przede wszystkim bardziej wnikliwie przyglądać się temu, co dzieje się dookoła. I przygotować się na różne możliwości. Przykład: ostatnia ostra zima. Kilka łagodnych poprzednich spowodowało, że służby miejskie i oczyszczania nie były przygotowane do takich mrozów i śniegów.

Może trzeba poprawić systemy ostrzegania?

- Naukowcy od dawna postulowali, żeby decydenci zaczęli powoli przygotowywać się do ekstremalnych zjawisk. Nasz Instytut ma obowiązek wydać ostrzeżenie i przesłać odbiorcom. Ale ta droga jest dosyć długa, by trafiły one do gmin. Poza tym: co w nocy, w święta, kiedy urzędy są zamknięte? Służby w Instytucie Meteorologii pracują całą dobę, w każdej chwili wysyłamy ostrzeżenia. Ale, aby dotarły one do zainteresowanych potrzebne jest współdziałanie obu stron. Jako obywatele powinniśmy wykazać więcej aktywności i zainteresowania, a nie tylko biernie czekać na to, co nam dostarczą odpowiednie służby.

Jest mnóstwo rzeczy, nad którymi trzeba się zastanowić. Choćby pamiętna, potężna nawałnica na Mazurach w 2007 roku. Biuro Prognoz w Białymstoku odpowiada za województwo podlaskie i warmińsko-mazurskie. I to my wysłaliśmy ostrzeżenie o tym zjawisku, ale nie dotarły one do żeglarzy - bo nie było systemu ich dystrybucji - i niestety były ofiary.

Chce Pan powiedzieć, że system ostrzegania kuleje?

- Do pewnego stopnia tak. Dobrze działa na linii Instytut - służby kryzysowe państwa, ale niżej już jest problem. Nauczony doświadczeniem białego szkwału na Mazurach, nasz Instytut wymyślił system prognoz pogody i ostrzeżeń SMS-ami, ale jest to usługa płatna, bo nam nikt na to nie daje pieniędzy. Ekstremalne zjawiska będą się powtarzały. I razem jako obywatele, władza, służby powinniśmy przygotować się do nich i zabezpieczać się przed nimi.

Bo z przyrodą nie wygramy?

- Był taki kraj jeszcze kilkanaście lat temu - Związek Radziecki - który próbował sterować klimatem i przyrodą. A skutki tego widać do dziś. Udało im się zlikwidować jedno morze - wyschło niechcący, bo chcieli nawodnić pustynię. Nie mówię, że nie należy ingerować w przyrodę, ale jeszcze wciąż za mało o niej wiemy. Zauważmy, że im wyższą mamy technologię, tym bardziej uzależniamy się od klimatu. Każda wielka zawieja czy burza powoduje ogromne straty. Czy komuś kiedyś przeszkadzały śnieżne, mroźne i długie zimy? Nie, bo rytm życia ludzi był przystosowany do przyrody. Nikt nie podróżował po świecie w taką pogodę. A teraz wszyscy narzekają: jak to, my nie możemy dojechać, dolecieć, dopłynąć? No nie możemy, bo nie pozwala na to pogoda. Prawda jest taka, że powinniśmy bardziej uważać na przyrodę i wykazywać więcej pokory wobec niej. Bo pogoda już nieraz dała nam o sobie znać i niech nam się nie wydaje, że to jest koniec. Tak będzie dalej. Nie możemy z pogodą walczyć, możemy się do niej tylko przystosowywać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny