Polski Fritzl przed sądem! Biegła sprawdzi czy Alicja B. współżyła z ojcem, bo chciała czy był gwałt.

Proces jest tajny. I tak jak przed miesiącem sąd wyprosił wszystkich dziennikarzy z sali rozpraw.

Główna pokrzywdzona, Alicja B., weszła na salę jako ostatnia, gdy dziennikarze i kamery były już za drzwiami.

Po przeciwnej stronie, za szybą, siedział jej ojciec.

- Czy pan żałuje? Czy zmieni pan wyjaśnienia? - zbombardowali go pytaniami dziennikarze, gdy był wprowadzany na salę rozpraw. Krzysztof B. nie odezwał się.

Po kilkunastu minutach drzwi sali rozpraw znów się otworzyły, a policjanci wyprowadzili oskarżonego. Co się stało? Dowiedzieliśmy się, że Alicja nie chciała składać zeznań w jego obecności. Ma do tego prawo.

Przypomnijmy. Ta głośna sprawa ujrzała światło dzienne we wrześniu ubiegłego roku. 22-letnia dziś Alicja B. opowiedziała wtedy funkcjonariuszom siemiatyckiej policji o gehennie, którą przez lata zgotował jej własny ojciec. Dziewczyna urodziła mu dwoje dzieci. Była przez niego więziona, bita, wyzywana. Znęcał się nad nią, nad bratem i matką.

Krzysztof B. może spędzić w więzieniu 15 lat. Bo tyle grozi za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. To najpoważniejszy zarzut, jaki postawiła mu prokuratura.

Mężczyzna nie przyznaje się do gwałtów na córce. Twierdzi, że dziewczyna sama godziła się na współżycie.

Dziś sąd wysłucha zeznań Alicji. Na sali obecna jest także biegła psycholog, w obecności której dziewczyna będzie mówić.

Sąd chciałby zakończyć ten proces do czerwca. Na koniec maja planuje zorganizowanie telekonferencji, podczas której zeznania złożą świadkowie mieszkający pod Wrocławiem. Wszystko po to, by przyspieszyć koniec procesu.