MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polski duet znów na podium Dakaru! Świetnie pojechała też załoga Orlen Teamu

Tomasz Biliński
Polski duet znów na podium Dakaru! Świetnie pojechała też załoga Orlen Teamu
Polski duet znów na podium Dakaru! Świetnie pojechała też załoga Orlen Teamu Marcelo Maragni / Red Bull Content Pool
Sobotni prolog - choć krótki, bo 19-kilometrowy - był bardzo udany dla obu załóg Cobant Energylandii Rally Team, które rywalizują w klasie SSV, czyli lekkich pojazdów. Marek Goczał i Łukasz Łaskawiec wygrali, a młodszy brat Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk przecięli metę jako drudzy, tracąc do zwycięzców zaledwie 14 sekund. Jednak już w niedzielę Dakar dał się we znaki starszemu z braci.

- Bardzo fajny, ciekawy odcinek na początek rajdu - nie krył Marek Goczał. - W wąwozie organizator przygotował kilka niespodzianek, ale daliśmy sobie z tym radę i wyprzedziliśmy tam kilka załóg. Naprawdę to był przepiękny odcinek. Marzymy o tym, aby dowieźć te dwie pierwsze pozycje do mety rajdu, ale do tego jeszcze długa droga pełna ciężkiej pracy!

O tym, jak dużo miał racji, pokazał pierwszy odcinek rywalizacji w Arabii Saudyjskiej. Urwane koło sprawiło, że starszy z braci potrzebował na ukończenie niedzielnej jazdy godzinę więcej, niż zwycięzcy etapu. A tymi okazali się Polacy - Aron Domżała i Maciej Marton. Ekipa w Can-Amie w sobotę była piąta. W niedzielę szybko awansowała na drugą pozycję, by w końcu wyprzedzić Goczała i Gospodarczyka.

- To był naprawdę piękny odcinek. Szkoda tylko, że dla nas skończył się w taki sposób - podsumował Marek Goczał. - Trafiliśmy na „urwaną” wydmę, z dużym uskokiem. Myślałem, że uda się z niej skoczyć. Skoczyć się udało, ale niestety wtedy urwaliśmy koło w naszym Can-Amie. Same naprawy trwały ponad 30 minut. Później nie mogliśmy znaleźć „waypointa” i musieliśmy krążyć, ale to też w końcu się nam udało. Jechało się super, tempo mamy dobre, bawiliśmy się znakomicie. Mamy stratę, ale Dakar się dopiero zaczął - nie tracił nadziei.

Słodko-gorzki weekend ma za sobą Orlen Team. - Odcinek był trudny. Dużo mokrego piasku, wydm i camel grassów. Nasz samochód też nie jest jeszcze tak szybki, jak powinien, więc razem z inżynierami mamy przed etapem maratońskim dużo pracy do zrobienia - podsumował Jakub Przygoński, który jadąc z pilotem Timo Gottschalkiem Mini Buggy zajął na pierwszym etapie ósme miejsce. W prologu był pozycję niżej.

Świetnie spisał się za to Martin Prokop i Viktor Chytka. Czeska załoga Orlen Teamu zajęła w niedzielę trzecie miejsce. Wśród quadowców Kamil Wiśniewski był szósty, a Maciej Giemza przez problemy nawigacyjne dojechał do mety jako 43. Drugi polski motocyklista w Dakarze, Konrad Dąbrowski, był 42.

Pecha miał za to Stéphane Peterhansel. 14-krotny zwycięzca Dakaru dołączył do zespołu Audi, by promować auto hybrydowe. To na pustyni odmówiło jednak posłuszeństwa w pierwszej połowie ponad 300 km odcinka. Pod znakiem zapytania stoi jego dalszy udział w rajdzie. Liderem w klasyfikacji aut jest niezawodny Nassera Al-Attiyah.

W poniedziałek kierowców czeka jazda z Hail do Al Artawiyah. Na etap składa się 230 km dojazdówki i 338 km oesu.

JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Julia Szeremeta: "Oby mój sukces przyniósł pieniądze do boksu"

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny