Policjanci zauważyli ogień we wtorek (30 marca) późnym wieczorem. Dym wydobywał się z okien na parterze w bloku przy ulicy Bema.
- W głębi mieszkania widać było płomienie. Nie zwlekając ani chwili mundurowi ruszyli do akcji - opowiada podkom. Kamil Tomaszczuk, z zespołu prasowego podlaskiej policji.
W międzyczasie wezwali też kolegów z innego patrolu. Jednego z policjantów podsadzili na parapet okna. Ten włożył rękę przez uchylone okno, otworzył drugie skrzydło i wszedł do środka. Wewnątrz płomienie ogarnęły już kuchenkę gazową, szafki kuchenne i plastikowe elementy sufitu.
- Funkcjonariusz przebrnął przez mocno zadymione pomieszczenia i otworzył drzwi do mieszkania. Za nimi z gaśnicami samochodowymi czekali już jego koledzy z patrolu. Gdy jeden z policjantów rzucił się do gaszenia płomieni pozostali, szukali domowników w innych zadymionych pomieszczeniach - opowiada podkom. Tomaszczuk.
W jednym z pokojów znaleźli mężczyznę. Leżał nieprzytomny na łóżku. Mundurowi szybko wynieśli go na zewnątrz.
Policjant, który został w kuchni, w międzyczasie ugasił ogień.
Uratowanego 26-latka karetka zabrała do szpitala. Trafił tam też z poparzoną ręką gaszący pożar policjant.
Przyczyną pożaru był najprawdopodobniej pozostawiony na ogniu garnek.
Więcej o akcji policjantów przeczytasz w czwartkowym papierowym wydaniu "Porannego".
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?