Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polański uprawiał seks z 13-latką. A twórca trylogii "U Pana Boga..." go broni.

Alicja Zielińska
W szwajcarskim areszcie Roman Polański siedzi w dresie, dostaje kawę i pięć franków kieszonkowego dziennie. Nie słyszy kolegów filmowców, którzy apelują o jego ułaskawienie.
W szwajcarskim areszcie Roman Polański siedzi w dresie, dostaje kawę i pięć franków kieszonkowego dziennie. Nie słyszy kolegów filmowców, którzy apelują o jego ułaskawienie. Fot. Internet
Wydarzenia sprzed 30 lat - mówi reżyser Jacek Bromski - i udział w nich Romana Polańskiego zasługują na negatywną ocenę moralną. I tak stwierdziliśmy w swoim liście.

Ale jednocześnie zwracamy uwagę, że wyjazd Romana Polańskiego z USA był ucieczką przed sądowym linczem. Dlatego, że były podejrzenia, iż jego proces nie będzie sprawiedliwy.

Kurier Poranny: Filmowcy bronią Romana Polańskiego. Z solidarności zawodowej?

Jacek Bromski, reżyser, scenarzysta, szef Stowarzyszenia Filmowców Polskich: Nie. Z przekonania ogólnego. Że znanego artystę, w naszym pojęciu, spotkała niesprawiedliwość. I nie tylko my, ale cały artystyczny świat jest oburzony tym, co się stało. Jako środowisko filmowe potępiamy zachowanie władz Szwajcarii. Polański w tym kraju bywał kilka razy w roku, ma tu dom. A został aresztowany kiedy przyjechał - zaproszony - po nagrodę za całokształt twórczości, podczas festiwalu filmowego w Zurychu. Jest to skandaliczna sytuacja i jakaś niezrozumiała nadgorliwość.

Ale sprawa wywołała też pytanie, czy sławny reżyser podlega innemu prawu?

- Nie podlega innemu prawu. Ale prawo międzynarodowe mówi, że jest coś takiego jak przedawnienie po 25 latach od popełnionego przestępstwa. Owszem, tego przedawnienia nie ma w Stanach Zjednoczonych. Jednak nie można rozciągać prawodawstwa amerykańskiego na Europę. Polański nie jest przestępcą w rozumieniu szwajcarskiego prawa. Dlatego Szwajcarzy nie mieli prawa go zatrzymywać. Przede wszystkim Roman jest obywatelem polskim i francuskim, a nie amerykańskim, i nie ma podstaw, by ze Szwajcarii wydawać go Stanom Zjednoczonym.

Szwajcarska minister sprawiedliwości powiedziała jasno, że prawo jest prawem i dotyczy wszystkich. Gdy mowa o przestępstwie tej rangi, w Szwajcarii do odpowiedzialności można pociągnąć również obcokrajowca, gdy jest to jedyny sposób, żeby go ukarać - przypominają tamtejsze media.

- Sytuacja, do jakiej doszło, przypomina olbrzymie kukułcze jajo, z którym nie wiadomo, co zrobić. Przecież nie wyobraża pani sobie, że Amerykanie wsadzą do więzienia 76-letniego człowieka. Ze strony USA jest to hipokryzja, bo ewidentnego zbrodniarza Demianiuka przez kilkanaście lat władze tego kraju nie wydawały, powołując się na jego podeszły wiek i brak pewności, czy będzie miał on odpowiedni proces. A Polański ma teraz więcej lat niż miał Demianiuk, gdy żądano jego ekstradycji. Stąd nasz list.

Listem w obronie Polańskiego filmowcy ściągnęli na siebie ataki, że właśnie hipokryzją jest bronić Polańskiego za przestępstwo, do którego sam się przyznał. Uprawiał seks z 13-letnią dziewczynką. A potem uciekł przed sprawiedliwością.

- Nie zaprzeczam temu. To było przestępstwo. Wydarzenia sprzed 30 lat i udział w nich Romana Polańskiego zasługują na negatywną ocenę moralną. I tak stwierdziliśmy w swoim liście. Ale jednocześnie zwracamy uwagę, że wyjazd Romana Polańskiego z USA był ucieczką przed sądowym linczem. Dlatego, że były podejrzenia, iż jego proces nie będzie sprawiedliwy. I jak się potem okazało, wiele na to wskazywało, bo amerykańscy sędziowie i prokuratorzy łamali procedury sądowe. Zwracamy uwagę na moralne potraktowanie Polańskiego teraz.

Pan usprawiedliwia Polańskiego.

- Nie. On w jakimś sensie odpokutował za to, co zrobił. Przyznał się do winy. Pojednał się z ofiarą. Zapłacił matce tej dziewczyny (media podają, że było to 150 tys. dolarów - przyp. red.), wyjechał z Ameryki i nie miał powrotu przez 30 lat, co znacząco wpłynęło na jego karierę zawodową, bo nie robił filmów w Hollywood, kolebce światowego kina.

A poza tym ta panienka nie była niewinną dziewczynką, ona próbowała robić karierę modelki poprzez takie właśnie kontakty ze znanymi osobami ze świata artystycznego. Za aprobatą swojej mamy.

Ale to jednak była 13-latka.

- Ale chyba jest różnica między zgwałceniem dziewczynki w lesie a sytuacją, jaka tam była. Ona sama przyznała, że nie był to gwałt, a tylko zbliżenie seksualne. I dziś jako osoba dorosła nie chce stawiać Polańskiego w stan oskarżenia.

Czy to ma być usprawiedliwienie dla pedofilii? Gdy się czyta zeznania Samanthy Geimer, jak potraktował ją Polański, to aż odrzuca. Pan nie jest tym oburzony?

- Jestem. I byłem też oburzony, gdy czytałem pamiętnik Polańskiego, gdzie on napisał, że hipokrytą jest mężczyzna, który zarzeka się, że nie przespałby się z 13-letnią dziewczynką. Ale jeszcze raz powtarzam, chodzi o to, co się teraz stało.

A nie powinien Polański z podniesioną głową poddać się sprawiedliwości?

- Powinien pojechać do Stanów i stanąć przed sądem, żeby można go było sprawiedliwie osądzić. Ale pod warunkiem, że dostanie gwarancje ze strony Amerykanów, że będzie to rzetelny proces. Myślę, że Polański na to czeka.

Jak się zakończy ta cała historia?

- Mam nadzieję, że dobrze. A znając szczęście Romana, to wpłynie na zwiększenie popularności jego najnowszego filmu, który niebawem wejdzie na ekrany.

Co na to prawo?

Kurier Poranny: Zatrzymanie Polańskiego podzieliło opinię publiczną. A z punktu widzenia prawnego, czy jest to trudna sprawa?

Marian Filar, profesor prawa karnego na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu: Na pewno jest bardzo skomplikowana, jeśli chodzi o ekstradycję, ponieważ w grę wchodzą przepisy dwóch krajów: Szwajcarii i Stanów Zjednoczonych, a konkretnie stanu Kalifornia. To są dwa różne systemy prawne. Do tego dochodzi jeszcze treść umowy międzynarodowej między USA a Szwajcarią o ekstradycji.

Z punktu widzenia materialno-prawnego sprawa wydaje się już prostsza, chociaż też występują problemy. Bo w europejskim, kontynentalnym prawie karnym są dwa odrębne przestępstwa dotyczące gwałtu. Pierwsze to przestępstwo zgwałcenia, czyli doprowadzenie innej osoby za pomocą przemocy, groźby lub podstępu do odbycia stosunku seksualnego, czyli wbrew jej woli. A drugie przestępstwo to jest czyn nierządny z osobą nieletnią poniżej określonego wieku.

W Stanach Zjednoczonych stosunek z dzieckiem nie jest odrębnym czynnością seksualną - za zgwałcenie uważa się każdy czyn seksualny niezależnie od okoliczności, chęci czy świadomości tej osoby.

A kwestia odpowiedzialności po tylu latach?

- I tu również jest zasadnicza różnica. W prawie kontynentalnym regułą jest, że po upływie jakiegoś czasu od popełnienia czynu karalnego następuje przedawnienie, nie można ścigać przestępcy i wymierzyć mu kary. Motywacje są takie, że zacierają się dowody, a czas powoduje, że zarówno przestępca, jak i ofiara po tych 30 latach to są już zupełnie inni ludzie. Inaczej też już ten czyn postrzega społeczeństwo. Natomiast w krajach anglosaskich, poza nielicznymi wyjątkami, żadne przestępstwa, a tym bardziej ciężkie, nie ulegają przedawnieniu. Argument jest prosty, za każdy czyn musi być sprawiedliwa odpłata. Bo naturalną konsekwencją przestępstwa jest wymierzenie kary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny