Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokazał sprawcę palcem i nagrał telefonem. Policja go nie znalazła

Jarosław Sołomacha
Jarosław Sołomacha
Nasz Czytelnik nagrał mężczyznę, który przyznał, że pali śmieci. Dla policji to za mało. Funkcjonariusze nie wykryli sprawcy. Uwierzyli, że właściciel pola znalazł się tam przypadkiem

Pokazałem policjantowi palcem, kto palił śmieci na polu, dałem filmiki, a oni przysłali mi pismo, że nie mogli wykryć sprawcy. To śmieszne - oburza się nasz Czytelnik.

17 października jechał drogą Brańsk - Szepietowo. W pewnej chwili, w okolicy Dąbrówki Kościelnej, zauważył przy drodze duży dym. Myślał, że to pożar, bo słup czarnego dymu był widoczny z daleka. Po chwili zauważył dostawczy samochód, a obok - mężczyznę. Wyglądało, jakby palił śmieci. Nasz Czytelnik zadzwonił na policję.

Przez cały czas nagrywał komórką film. - Co pan tutaj pali - zapytał młodego mężczyznę stojącego obok ciężarówki.

- Śmieci - padła odpowiedź.

Dyskusja trwała jeszcze chwilę, ale wkrótce młody człowiek odjechał. Ale na krótko, wrócił w towarzystwie dwóch mężczyzn. Przyjechała też policja. To wtedy nasz Czytelnik pokazał funkcjonariuszowi, który z mężczyzn palił śmieci. Któryś z nich podał się za właściciela pola (jak się później okazało mieszkańca gminy Brańsk) i przegnał naszego Czytelnika z prywatnej własności.

Zobacz też: Awantura przed Hotelem Gołębiewski. Naczelnik winny, ale bez kary. Policjant z drogówki przeniesiony do Zabłudowa (wideo)

Jakiś czas później nasz rozmówca złożył wyjaśnienia w komendzie w Wysokiem Mazowieckiem. Przekazał też policjantowi nagrane na płycie filmy. Sprawa wydawała się prosta.

Teraz dostał jednak list z komendy w Wysokiem Mazowieckiem, w którym czytamy: „po przeprowadzeniu czynności wyjaśniających (...) nie skierowano wniosku o ukaranie (...) z powodu niewykrycia sprawcy wykroczenia”.

Policja potwierdza, że na polu palone były śmieci. Jednak cała reszta się nie zgadza z wersją i dowodami przedstawionymi przez naszego Czytelnika.

- Właściciel pola przejeżdżał obok przypadkiem i zobaczył, że coś tam się pali. Postanowił tam pojechać, żeby sprawdzić, co się dzieje - opowiada st. asp. Aneta Łukowska z zespołu prasowego podlaskiej policji. - Poinformował nas o sprawie. Ciągle szukamy sprawców, którzy wywieźli tam i podpalili śmieci.

Nie zgadza się z tym nasz Czytelnik. - Gdyby zobaczył, że ktoś pali śmieci na jego polu, gasiłby je, a on uciekał - mówi.

Nie wie czy będzie składał zażalenie, bo policja odmówiła mu wglądu do akt. O tym, że może dostać uzasadnienie umorzenia dowiedział się od nas.

- To żart, prawda? - pyta nas Bartosz Wojda, białostocki prawnik, gdy opowiadamy mu o sprawie.

- Czasami zdarza się tak, że zostaje przekroczony szczyt śmieszności. Tak jest w tym przypadku. Trudno mówić poważnie o tej sytuacji. Jeżeli obywatel złapie kogoś kto łamie prawo na gorącym uczynku, to nie może zrobić więcej - mówi.

Zaznacza jednak, że 1 lipca zmieniła się procedura karna. - Policja i prokuratura mają teraz nawał pracy, więc sprawy, które przyjmują, mogą być traktowane z mniejszą wnikliwością. To nie pierwsze takie bzdurne postanowienie po 1 lipca - dodaje.

Zobacz też: Wojna w policji. Drogówka zatrzymała prawo jazdy synowi wicekomendanta wojewódzkiego policji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny