Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 0:0 (zdjęcia)

Tomasz Dworzańczyk
Tomasz Dworzańczyk
Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 0:0
Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 0:0 Andrzej Szkocki
Żółto-czerwonym udało się zdobyć punkt w Szczecinie, choć przez większość meczu grali w dziesiątkę po czerwonej kartce Łukasza Burligi

Pogoń: Słowik - Niepsuj (29. Cincadze I, 79. Ciftci), Rapa, Rudol, Nunes I (66. Matynia) - Delew, Murawski, Matras I, Drygas, Gyurcso - Frączczak.

Jagiellonia: Kelemen - Burliga I, Runje, Guti I, Tomasik - Frankowski, Grzyb, Góralski I, Vassiljev (88. Świderski), Cernych, Sheridan (79. Romanczuk).

Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).

Widzów: 3486.

Stare piłkarskie porzekadło mówi, że jeśli nie da się wygrać meczu, to trzeba zremisować. I z takiego założenia wyszli piłkarze Jagiellonii Białystok, którzy grając w Szczecinie ponad 45 minut w osłabieniu, po czerwonej kartce dla Łukasza Burligi, zdołali osiągnąć z Pogonią bezbramkowy remis.

- Ten punkt jest dla nas bardzo cenny i trzeba przyjąć ten wynik bardzo dobrze. To bardzo istotne, że grając w dziesiątkę udało nam się nie przegrać - mówi Michał Probierz, trener Jagiellonii.

Białostoczanom zazwyczaj kiepsko wiodło się w Szczecinie, gdzie na szczeblu ekstraklasy wygrali tylko raz. Mimo to, zespół wybrał się w podróż na Pomorze z nadzieją na dobry rezultat, podbudowany dwoma zwycięstwami z rzędu u siebie, do tego samolotem, by ograniczyć czas i zmęczenie spowodowane daleką wyprawą.

- Na pewno przebiegło to dużo sprawniej i przyjemniej, niż choćby ostatnim razem, kiedy długo jechaliśmy do Szczecina na mecz Pucharu Polski - przyznaje Guti, brazylijski stoper Jagi.

Wspomnienia z jesiennej wyprawy nie były dobre, bo żółto-czerwoni przegrali wtedy aż 1:4. Kilka dni później w Białymstoku oba zespoły zmierzyły się ponownie w meczu ligowym i wówczas jagiellończykom także nie udało się wygrać, bowiem padł wynik 0:0.

- Różne były te mecze. Graliśmy jesienią tutaj po bardzo długich podróżach, a i mecz w Białymstoku mógł się różnie zakończyć. To już przeszłość, ale tam powinna być czerwona kartka dla Jarka Fojuta - przypomina Probierz.

Wtedy jednak sędzia miał litość dla stopera Pogoni, natomiast w sobotę prowadzący zawody Piotr Lasyk nie wykazał podobnej cechy wobec Łukasza Burligi, który w 43. minucie został wyrzucony z boiska za faul na Adamie Gyurcso. Prawy obrońca Jagi może mieć pretensje tylko do siebie, bowiem dał się wyprzedzić Węgrowi w pojedynku biegowym. W geście bezsilności kopnął uciekającego z piłką rywala i choć nie była to sytuacja z gatunku brutalnych, bo krzywdy mu nie zrobił, to mimo wszystko bardzo brzydkich. Dlatego czerwona kartka w tym przypadku jest jak najbardziej uzasadniona.

- Łukasz będzie musiał teraz z tym trochę pożyć. Zajęcia mamy dopiero we wtorek i sam też się jeszcze nad tym zastanowię, bo na gorąco trudno oceniać piłkarza i coś więcej powiedzieć na ten temat - kwituje Probierz.

Do tego momentu gra była dość wyrównana, choć raczej ze wskazaniem na gospodarzy, którzy m.in. w 25. minucie zaprzepaścili najlepszą okazję na gola. Piotr Tomasik źle się zachował przed własnym polem karnym, przegrywając pojedynek z Adamem Frączczakiem, ten zagrał piłkę do Spasa Delewa, a Bułgar naciskany jeszcze przez Rafała Grzyba i Mariana Kelemena trafił w słupek.

Jagiellończycy mieli problemy z agresywnie grającymi i zdeterminowanymi Portowcami, ale mimo to powinni przed przerwą zdobyć bramkę. W 39. minucie przed szansą stanął Cillian Sheridan, któremu piłkę wyłożył jak na tacy Konstantin Vassiljev. Irlandczyk nawet nie musiał skakać, wystarczyło tylko dołożyć głowę. Niestety, piłka minęła słupek bramki Jakuba Słowika.

- Szkoda takich okazji, bo na wyjeździe nie ma ich zbyt wiele. Takie sytuacje się zdarzają, te gole Cilliana jeszcze przyjdą i pomogą nam w następnych spotkaniach - kwituje Vassiljev.

Estończyk w drugiej połowie, kiedy białostoczanie grali w osłabieniu, zajął pozycję najbardziej wysuniętego gracza w swoim zespole. To była zresztą jedna korekta z wielu w ekipie żółto-czerwonych. Miejsce na prawej obronie zajął Przemysław Frankowski, natomiast na skrzydło tej flanki przeszedł Sheridan.

I trzeba przyznać, że to były trafione decyzje trenera Probierza, bo Portowcy w drugiej połowie nie radzili sobie już tak dobrze jak przed przerwą. Owszem, prowadzili atak pozycyjny, dłużej utrzymywali się przy piłce, ale zagrożenia większego pod bramką Kelemena stworzyć nie potrafili, nie licząc sytuacji już w doliczonym czasie gry, kiedy trafili do siatki po golu ze spalonego. Jagiellończycy natomiast nastawili się na kontry i kilka razy podnieśli ciśnienie Słowikowi, który musiał interweniować po strzałach Vassiljeva i Cernycha. Były golkiper żółto-czerwonych wyszedł jednak z opresji obronną ręką.

- Mieliśmy sytuacje, żeby nawet ten mecz wygrać, bo w drugiej połowie Pogoń nie stworzyła sobie praktycznie żadnej dogodnej okazji, mimo że graliśmy o jednego mniej - przyznaje Rafał Grzyb. - Patrząc przez pryzmat tej czerwonej kartki, trzeba się jednak z tego punktu cieszyć - dodaje kapitan Jagi.

Przed jagiellończykami teraz dwutygodniowa przerwa związana z meczami reprezentacji. Kolejne spotkanie białostoczanie zagrają 2 kwietnia u siebie z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza.

Opinie trenerów

Michał Probierz (Jagiellonia): Po pierwsze chciałbym podziękować trenerowi Moskalowi i Pogoni za udostępnienie nam boiska do treningu. Jeśli chodzi o mecz, to w pierwszej połowie przegrywaliśmy za dużo drugich piłek w środku, ale był taki moment, że uporządkowaliśmy grę i wyglądało, że wszystko jest w porządku. Czerwona kartka nas osłabiła, ale muszę pochwalić zespół za grę w drugiej połowie i za to, że udało się utrzymać ten wynik.

Kazimierz Moskal (Pogoń): Weszliśmy nieźle w ten mecz, stworzyliśmy sobie sytuacje i paradoksalnie chyba łatwiej nam się grało jedenastu na jedenastu. Po czerwonej kartce dla rywali brakowało nam pomysłu i sposobu, żeby zaskoczyć dobrze funkcjonującą drużynę Jagiellonii, która mądrze się broniła. Wiele jest takich przypadków, że grając w dziesięciu te zespoły jeszcze bardziej się mobilizują i mocniej pracują w defensywie.

Zdaniem zawodników

Konstantin Vassiljev (Jagiellonia): Pokazaliśmy, że potrafimy być bardzo dobrze zorganizowanym zespołem, gdzie każdy walczy nie tylko za siebie, ale też za swoich kolegów. To może być najważniejsze i więcej warte niż sam punkt wywalczony w Szczecinie. Pokazaliśmy charakter i to cieszy bardziej niż wynik.

Mateusz Matras (Pogoń): Graliśmy ponad 45 minut w przewadze i trzeba było lepiej to wykorzystać. Tydzień temu sami graliśmy jednego mniej ponad 25 minut, więc też jakoś to obroniliśmy i wiemy, że ciężko się gra przeciwko bardzo cofniętej drużynie. To nas jednak nie usprawiedliwia. Nie stworzyliśmy żadnej sytuacji. Może trzeba było częściej uderzać z dystansu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny