Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwyżka cen biletów autobusowych. Wizja Białostockiej Komunikacji Miejskiej według dyrektora jej zarządu Bogusława Prokopa

OPRAC.: wal
Już niedługo pasażerowie BKM - zgodnie z decyzją radnych - będą płacić więcej za przejazd autobusami
Już niedługo pasażerowie BKM - zgodnie z decyzją radnych - będą płacić więcej za przejazd autobusami Wojciech Wojtkielewicz
Komunikacja miejska w Białymstoku się nie zwija, tylko rozwija. Tyle że w kierunku pasażerów jadących za darmo. – przekonywał radnych Bogusław Prokop, szef zarządu BKM, podczas debaty nad podwyżką cen biletów. I nie chodzi tu o gapowiczów!

Ubiegłotygodniowa sesja rady miasta była jedną z najbardziej burzliwych w ostatnich miesiącach. Podczas debaty wiceprezydent Zbigniew Nikitorowicz prosił, by radni pochylili się nad koniecznością wprowadzenia podwyżek bez zbędnego politykowania. Zarazem postawił swoiste „ultimatum”: – Albo uda nam się uchwalić te podwyżki, albo będziemy ograniczać komunikację w Białymstoku, co oznacza zwolnienia kierowców, mechaników, pracowników administracyjnych - wyliczał.

Z kolei radni opozycji zarzucili najważniejszym urzędnikom prezydenta niepotrzebne wprowadzenie dosłownie z buta chaosu, agresji, emocji. Chodziło o miejsce, czas i sposób debaty nad podwyżką.

- Dlaczego nie podchodzicie do nas jak do poważnych ludzi – pytał radny Sebastian Putra. – Tak jak to było za czasów, gdy wiceprezydentem był Adam Poliński. Spotykaliśmy się klubowo, często był tez prezydent Truskolaski. I można było zgodzić się na pewne sprawy

.

Kursy bez przychodu

Zarys funkcjonowania Białostockiej Komunikacji Miejskiej został nakreślony przez szefa jej zarządu Bogusława Prokopa. Okazuje się, że koszt wozokilometra przez trzy ostanie lata wzrósł o 40 proc. W zeszłym roku białostocka komunikacja kosztowała 150 mln zł, a wpływy z biletów pokryły jedną trzecią tej kwoty. Deficyt wyniósł 103 mln zł. Ze sprzedaży biletów imiennych BKM uzyskał w ubiegłym roku 25,7 mln złotych. W przypadku biletów na okaziciela uzbierano jeden milion złotych, z biletów jednorazowych – 22 mln zł, a z innych – 886 tys.

W 2013 r. BKM sprzedawała 631 tys. biletów miesięcznych, w 2019 r. było ich o 40 tys. mniej.

– Rok później, podczas pandemii, pasażerowie nam odeszli – mówił Bogusław Prokop. - Jeżeli teraz sprzedajemy 25-30 tys. biletów miesięcznie, to jest to poziom, przy którym trudno organizować komunikację, bo jest coraz mniej stałych pasażerów. Choć widać w tej chwili tendencję wzrostową i mam nadzieję, że ona się utrzyma.

Prokop zastrzegł, że nie uważa, by komunikacja miejska się zwijała (ten aspekt podnosili w debacie radni wskazując na niespójność w działaniach BKM i zaniechania w zachęcaniu ludzi, by korzystali z transportu zbiorowego).

– Ona rozwija się w takim kierunku, że mamy coraz więcej pasażerów jadących za darmo. I nie ma w tym, wbrew pozorom, nic dobrego. Jeżeli dzieci zapłaciłyby za bilet miesięczny 10 zł, to naprawdę nikomu by się nic nie stało. A mielibyśmy to wszystko porachowane i wiedzielibyśmy, ile tych biletów naprawdę potrzeba – mówił szef BKM.

Jak zaznaczył, nie bez znaczenia dla komunikacji miejskiej było też wprowadzenie BiKeRów czy rozwój urządzeń transportu osobistego.

- Na pewno jazda taksówką nie jest w żaden sposób konkurencyjna do biletu autobusowego. Proszę sobie odłożyć 130 zł (tyle według nowych stawek ma kosztować miesięczny imienny bilet – przyp. red.), pojeździć taksówkami i zadzwonić do mnie, kiedy pieniądze się skończyły – zwracał się do radnych.

Ja stwierdził, nie ma sensu porównywać cen biletów z tymi, które są w innych miastach.

- Dane z Warszawy mówią, że pasażer w metrze kosztuje 30 zł. Ale gdyby Warszawa nie wybudowała metra, to by nie funkcjonowała – wskazywał Prokop. - Musimy patrzeć w ten sposób, że po trzech latach inflacji potrzebujemy jakiegoś zastrzyku pieniędzy, by nadal utrzymać ten poziom komunikacji. Już obcięliśmy 2 miliony kilometrów, nad czym bardzo ubolewam, bo też wolałbym, aby kursów było więcej, ale takie są możliwości finansowe.

W czasie debaty radni podkreślali, że w godzinach 10-13 autobusy jeżdżą puste. Z tymi spostrzeżeniami nie zgodził się szef BKM:

– Wsiadając do autobusu widzę go wypełnionego pasażerami 70 plus. To oznacza, że mamy zero przychodu z tego, że ten autobus pojechał. Czy to jest zrozumiałe? – pytał. - Cały czas apeluję o zrozumienie jednej rzeczy i pokażę to na przykładzie: chcąc zebrać 300 tys. zł można wziąć od każdego po złotówce. Ale też można od dziesięciu po 30 tys. zł. To jest proste rachowanie.

Wodór melodią przyszłości

Szef BKM podkreślił, że szczęśliwie udało się w ostatnich latach znacząco poprawić tabor autobusowy. Przyczyniły się do tego znacznie fundusze unijne. Gdyby ich nie było, pieniądze trzeba byłoby wygospodarować z budżetu miasta.

- Powinniśmy co roku wymieniać w Białymstoku 20 autobusów. Mogą być elektryczne lub wodorowe. Nie gazowe, bo one się do niczego nie liczą – podkreślał przypominając, że miasto zobowiązane jest ustawą o elektromobilności do posiadania autobusów zeroemisyjnych. – I to w odpowiedniej proporcji: 5, 10, 20 i w końcu 30 proc. w 2028 roku. To oznacza, że nie możemy wymieniać taboru na gazowy czy diesel. Jesteśmy zmuszeni do inwestowania w autobusy elektryczne. Uważam, że wodorowe są melodią przyszłości – mówił szef BKM.

W czasie debaty radni zwracali uwagę na proponowaną skalę podwyżki cen biletów na okaziciela. Normalny pięciodniowy ma kosztować 120 zł, dziesięciodniowy – 160 zł, a miesięczny – 290 zł. To więcej – odpowiednio – o 80, 100 i 150 zł niż do tej pory.

– Jeśli chodzi o bilety na okaziciela, to jasno w uchwale jest zapisane, że udzielamy 50 proc. ulgi dla osób z nich korzystających. To, że tam w tabelce stoi cena biletu normalnego na okaziciela wynika stad, że nie mam pojęcia, co zrobi nadzór prawny wojewody, jak zobaczy pustą tabelkę. W związku z tym ta horrendalna cena – wyjaśniał Bogusław Prokop.

I przyznał że kryje się tu jeszcze jeden fakt:

- Być może tyle powinien kosztować bilet normalny dla każdego podróżującego komunikacją miejska, by się bilansował - podkreślił. - Zawsze wspominam lata 2014-2015. Wtedy nasza komunikacja się bilansowała: dotacja w praktyce była równa uldze zawartej w biletach. Tyle że wtedy większość ludzi miała obowiązek posiadania biletów. W tej chwili system ulg w Białymstoku wygląda tak, że 60-70 proc. pasażerów jeździ za darmo. Może warto się zastanowić nad tym problem? Myślę, że gdyby bilet dla tych osób kosztował 5-10 zł miesięcznie, to by Polska nie zginęła.

Radni wskazywali, że miasto nie zachęca mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej.

– Na autobusach wiszą plakaty: „Nie szukaj parkingu- znajdź przystanek” – odpowiadał szef BKM. - Poprzez nie zwracamy się do tych, którzy przesiedli się do samochodów. Ich liczba wzrosła kilkukrotnie i nie ma co z tym faktem polemizować. Jeżeli ludzie mają pieniądze, to sobie pozwalają na kupno tańszego czy droższego samochodu. W rodzinach są po dwa, trzy auta. Starych, dziesięcioletnich nie opłaca się sprzedawać – tłumaczył Prokop.

Jak wyjaśniał, proponowana podwyżka opiera się na założeniu, że ceny rosną o 30 proc.

- To naprawdę jest tylko zapchanie tej dziury, która powstała w wyniku inflacji. Bilet drożeje o złotówkę, miesięczny – o złotówkę dziennie. Nie wiem jakim środkiem transportu można za 4 zł (cena biletu elektronicznego po podwyżce – przyp. red) podróżować po mieście w tą i z powrotem i na jakie odległości? – zastanawiał się szef BKM.

Kosztowne pomysły na komunikację

Odniósł się też do pomysłów na bezpłatną komunikację. Jego zdaniem wdraża ją rząd poprzez Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych.

- Skutki już odczuliśmy w Białymstoku. Gmina Dobrzyniewo Duże zrezygnowała z linii 106, bo dostała – zgodnie z prawem – 3 zł dopłaty do każdego kilometra na tzw. nowej linii (czyli przedłużyła istniejącą o jedną wioskę dalej) – obrazował szef BKM. - Ponadto każdy pasażer ma bilet. Nie ma bezpłatnych przejazdów. Bo ustawa o przewozach w publicznym transporcie zbiorowym, niedotycząca komunikacji miejskiej, praktycznie nie przewiduje takich przypadków. W związku z tym dostają od marszałka refundację ulg ustawowych, które stosują. A komunikacja miejska nie może doprosić się od 30 lat dofinansowania do ulgi udzielanej studentom. Miastom nie przysługuje i kropka. Warszawa poszła z tym do sądu i przegrała przed NSA.

Szef BKM odniósł się też do pomysłów mieszkańców odnośnie komunikacji: – Gdybyśmy realizowali wszystkie postulaty mieszkańców, musielibyśmy wydać na komunikację 250 mln zł – podkreślił. – Pomysły są różne. Sięgając do tych najnowszych: linia pięć przedłużona do Zawad. Bardzo dobry pomysł, tylko on będzie kosztował setki tysięcy złotych. Zmiana trasy linii 30 na terenie Dojlid Górnych to jest 350 tys. zł rocznie. Co byśmy nie zrobili, komunikacja miejska ma skłonność do mnożenia pieniędzy w setkach tysięcy złotych. Każdy pomysł jest niezwykle kosztowny i bardzo ostrożnie trzeba go wprowadzać.

Podwyżki już niebawem

Podczas debaty radni wskazywali, że w ciągu ostatnich lat BKM stracił bardzo dużo pasażerów. Nie zgodził się z tym szef BKM:

– Nie odczuwam dramatycznego odpływu pasażerów z komunikacji miejskiej, bo tego nie widać. To, co przedstawiłem na prezentacji, to słupki sprzedawanych biletów – mówił. – A co do uwag odnoście zarządu BKM, to są one nietrafione. Merytoryczną stroną zajmuje się raptem 15 osób, kolejne sześć obsługuje klientów w dwóch punktach, a pozostały personel zajmuje się windykacją, dochodzeniem należności i kontrolą biletową.

Przyznał też, że nie wie, ile wynoszą zaległości mandatowe wobec BKM.

– Ale w ogóle by ich nie było, tak jak ich nie ma w PKS-ie, bo tam nikt nie wsiądzie do autobusu bez biletu – podkreślał Prokop. - Proponowaliśmy rozwiązanie tej kwestii w naszej komunikacji (tzw. klikanie – przyp.red), ale mówiliście, że jest to ciężar, trudność i niedogodność dla mieszkańców. Tymczasem jest to kapitalne narzędzie, które informuje o wszystkim, co można zrobić z komunikacją.

Sebastian Putra przypomniał, że jako radny PiS popierał wprowadzenie darmowej komunikacji dla uczniów. – Nie wycierajcie sobie butów dzieciakami ze szkół podstawowych, że to jest gro waszych kosztów, bo tak nie jest – zwrócił się do przedstawicieli miasta i BKM. – Dlaczego w pandemii nie obniżaliście cen biletów? Dlaczego w momencie, gdy zeszły obostrzenia, nie było zachęty, by wrócić do komunikacji? Czym wy się zajmujecie? Przecież to jest wasza robota.

Ostatecznie większość w radzie miasta poparła podwyżki. Mają one wejść w życie niebawem i zmniejszyć deficyt BKM o 20 mln zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny