"Bilet na Księżyc" ma niezwykle udany trailer, w którym Mateusz Kościukiewicz opowiada o epoce Flower-power, a Anna Przybylska pokazuje piersi. Udany, bo wszystkie obietnice ze zwiastuna zostaną spełnione, a sam film na przedpołudniowym seansie podobał się młodym ludziom. Starsi dostaną wspomnienia o locie Armstronga i Aldritcha na Księżyc, inwazji na Czechosłowację, oranżadzie zamykanej na kamionkowe korki z gumką, a i legendę o dziurawieniu innych gumek takoż. No i nieśmiertelne hasło PKP - płać konduktorowi połowę.
Chcąc nie chcąc trudno ustrzec się porównań do chłopackiej historii Adama Bahdaja. Tyle, że tu starszy z braci, znający życie Kościukiewicz, bierze a konto od naszego Dolińskiego dwa tysiące, które wystarczają mu na przemierzenie Polski od Bieszczad po Świnoujście ze wszelkimi atrakcjami godnymi młodych, wyposzczonych kawalerów. Łobuzerski akcent i niedbała wymowa czynią z niego najsympatyczniejszą i najbardziej żywą postać filmu.
Najbardziej drętwo wypadają niektóre dialogi, w których musimy usłyszeć o najeździe na Czechosłowację, powszechnym donosicielstwie czy polskim cwaniactwie. Ale i tak film pozostawia niezłe wrażenie, a Dąbrowski i Beja w epizodach błyszczą.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?