- Nie przyznaję się. Nie będę też składał wyjaśnień - na pytania sądu oskarżony Andrzej Ł. odpowiedział w czwartek na rozprawie bardzo krótko.
Rozmowniejszy był już jego brat - Mariusz Ł., właściciel firmy transportowej z okolic Białegostoku. Choć ze względu na bliskie pokrewieństwo z oskarżonym przysługiwało mu prawo do odmowy składania zeznań.
Mariusz Ł. opowiadał, że sprawa weksli zaczęła się w Warszawie praktycznie na sali sądowej. Spółka ze stolicy pozwała go, bo nie chciał wykupić dwóch weksli wystawionych na jego firmę, chociaż widniał na nich podpis Mariusza Ł., jak i jego numer PESEL. Biznesmen zaprzeczał, aby podpisywał z firmą jakąkolwiek umowę, a tym bardziej weksle. Zaczął podejrzewać, że firma posłużyła się w sądzie podrobionymi dokumentami i na ich podstawie uzyskała nakazy zapłaty. To było zimą 2010 roku. Adwokat Mariusza Ł. zawiadomił prokuraturę.
- Mecenas porównywał podpisy. Był pewny, że nie były moje. Pytał mnie, kto mógł podpisać dokumenty. Rozpoznałem podpis żony. Skojarzyłem, że drugi podpis może być mojego brata. W domu zrobiłem awanturę - nie ukrywał w czwartek w sądzie Mariusz Ł.
W rozmowie z bratem Andrzej przyznał, że podpisał się za niego na dokumentach, ponieważ człowiek, który je przywiózł, złapał go w biegu wychodzącego z biura, zapewniał, że wszystko jest uzgodnione z Mariuszem.
- Brat powiedział mi, że nie wiedział, jakie dokumenty podpisuje. Przyznał, że źle zrobił - dodał na sali rozpraw Mariusz Ł.
Według warszawskiej prokuratury, która prowadziła śledztwo, tymi dokumentami były dwa weksle na łączną sumę prawie 225 tysięcy euro i umowa z warszawską spółką. Chodziło o dostarczenie do firmy Mariusza Ł. kart paliwowych i kodów PIN, dzięki którym kierowcy pracujący dla niego mogli tankować na terenie Europy Wschodniej. Potem ta firma wystawiała Mariuszowi Ł. faktury.
W czwartek sąd przesłuchał też handlowca, który miał dostarczyć dokumenty do firmy Mariusza Ł. Zeznał, że papiery zostawił komuś w firmie do podpisu, a potem je odebrał.
- Nie pamiętam, co powiedziałem pracodawcy na pytania o okoliczności zawarcia umowy z Mariuszem Ł., gdy okazało się, że są problemy z wiarygodnością i własnoręcznością jego podpisów - powiedział świadek na rozprawie. Dodał, że zaraz potem został zwolniony z pracy.
Kolejna rozprawa 24 września.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?