Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpisał się za brata, grozi mu 25 lat więzienia

(mw)
Weksle były wystawione na sumę prawie 225 tysięcy euro.
Weksle były wystawione na sumę prawie 225 tysięcy euro. sxc.hu
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces 39-letniego Andrzeja Ł. Według prokuratury, podpisując się za brata, sfałszował dwa weksle na łączną sumę prawie 225 tysięcy euro.

- Nie przyznaję się. Nie będę też składał wyjaśnień - na pytania sądu oskarżony Andrzej Ł. odpowiedział w czwartek na rozprawie bardzo krótko.

Rozmowniejszy był już jego brat - Mariusz Ł., właściciel firmy transportowej z okolic Białegostoku. Choć ze względu na bliskie pokrewieństwo z oskarżonym przysługiwało mu prawo do odmowy składania zeznań.

Mariusz Ł. opowiadał, że sprawa weksli zaczęła się w Warszawie praktycznie na sali sądowej. Spółka ze stolicy pozwała go, bo nie chciał wykupić dwóch weksli wystawionych na jego firmę, chociaż widniał na nich podpis Mariusza Ł., jak i jego numer PESEL. Biznesmen zaprzeczał, aby podpisywał z firmą jakąkolwiek umowę, a tym bardziej weksle. Zaczął podejrzewać, że firma posłużyła się w sądzie podrobionymi dokumentami i na ich podstawie uzyskała nakazy zapłaty. To było zimą 2010 roku. Adwokat Mariusza Ł. zawiadomił prokuraturę.

- Mecenas porównywał podpisy. Był pewny, że nie były moje. Pytał mnie, kto mógł podpisać dokumenty. Rozpoznałem podpis żony. Skojarzyłem, że drugi podpis może być mojego brata. W domu zrobiłem awanturę - nie ukrywał w czwartek w sądzie Mariusz Ł.
W rozmowie z bratem Andrzej przyznał, że podpisał się za niego na dokumentach, ponieważ człowiek, który je przywiózł, złapał go w biegu wychodzącego z biura, zapewniał, że wszystko jest uzgodnione z Mariuszem.

- Brat powiedział mi, że nie wiedział, jakie dokumenty podpisuje. Przyznał, że źle zrobił - dodał na sali rozpraw Mariusz Ł.

Według warszawskiej prokuratury, która prowadziła śledztwo, tymi dokumentami były dwa weksle na łączną sumę prawie 225 tysięcy euro i umowa z warszawską spółką. Chodziło o dostarczenie do firmy Mariusza Ł. kart paliwowych i kodów PIN, dzięki którym kierowcy pracujący dla niego mogli tankować na terenie Europy Wschodniej. Potem ta firma wystawiała Mariuszowi Ł. faktury.

W czwartek sąd przesłuchał też handlowca, który miał dostarczyć dokumenty do firmy Mariusza Ł. Zeznał, że papiery zostawił komuś w firmie do podpisu, a potem je odebrał.

- Nie pamiętam, co powiedziałem pracodawcy na pytania o okoliczności zawarcia umowy z Mariuszem Ł., gdy okazało się, że są problemy z wiarygodnością i własnoręcznością jego podpisów - powiedział świadek na rozprawie. Dodał, że zaraz potem został zwolniony z pracy.

Kolejna rozprawa 24 września.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny